Morze wyrzuciło na brzeg rosyjskie miny. Eksplozja w Odessie

Fale Morza Czarnego wyrzuciły na brzeg niedaleko Odessy rosyjskie miny. Jedna z nich została w kontrolowany sposób zdetonowana, zaś druga wybuchła w okolicy letniego kurortu Syczawka. Nikt nie został ranny.

Mina, która wybuchła, zanim Ukraińcy zdążyły ją unieszkodliwić, zniszczyła letnią bazę łódek na plaży i kilka miejsc wypoczynkowych położonych wzdłuż brzegu. Z filmików zamieszczonych w sieci wynika, że szkody są bardzo duże, ale na szczęście nie ma ofiar śmiertelnych. Dowództwo Operacyjne "Południe" Sił Zbrojnych Ukrainy zamieściło wpis na Facebooku, informujący o zdarzeniu. 

Zobacz wideo Prof. Legucka: Dużo się może zmienić, jak Ukraińcy podejmą skuteczną kontrofensywę

Eksplozja miny w okolicach Odessy. Kilka budynków uszkodzonych

"W ramach zapewnienia bezpieczeństwa dokonano kontrolowanej eksplozji miny morskiej w pobliżu jednej z plaż obwodu odeskiego. Kolejna mina eksplodowała, uderzając w nadbrzeżne konstrukcje jednego z miejsc wypoczynku i bazowania małych jednostek pływających" - podało ukraińskie dowództwo. "Uszkodzonych zostało kilka budynków. Tylko ze względu na ograniczenie dostępu do obiektu nie było tam ludzi i nikt nie został ranny" - dodano. 

To kolejny wybuch miny w okolicach Odessy. Wcześniej zginął mężczyzna

Ze względu na możliwe zagrożenie wybrzeże jest zamknięte dla turystów - to nie jest pierwsza sytuacja, kiedy morze wyrzuca na brzeg rosyjskie miny. Niemal rok temu informowaliśmy o śmierci mężczyzny, który mimo zakazu władz wybrał się z żoną i synem na plaże. Gdy kobieta wraz z dzieckiem rozkładała rzeczy na piasku, mężczyzna poszedł sprawdzić temperaturę wody, wtedy doszło do wybuchu. 

Matka i dwóch synów walczą o zwycięstwo Ukrainy. 'Nie pozwolili mi iść samej na front' Matka razem z synami walczy na wojnie z Rosją. "Nie pozwolili mi pójść samej!"

Służby z obwodu odeskiego już kilka miesięcy temu alarmowały, że pomimo licznych ostrzeżeń, restrykcyjnych oznaczeń i jednoznacznego zakazu wizyt przybrzeżnych i pływania, odwiedzający region nadal tego nie przestrzegają. To prowadzi do tragedii" - podkreśliło ukraińskie Dowództwo Operacyjne "Południe".

Więcej o: