Radosław Sikorski napisał w styczniu 2021 roku na swoim profilu na Twitterze, że "Lech Kaczyński był miernym prezydentem i walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej". "Ma już Wawel i samowolkę budowlaną na placu Piłsudskiego. Dość budowania kultu, do którego nie ma podstaw" - napisał dalej europoseł, sprzeciwiając się tym samym nazywaniu ulic imieniem zmarłego prezydenta.
Europoseł został pozwany przez Jarosława Kaczyńskiego. W ubiegłym tygodniu Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Sikorskiemu zamieszczenie na Twitterze przeprosin za "naruszenie dóbr osobistych w postaci kultu pamięci osoby zmarłej".
- Oczywiście będę odwoływał się od wyroku, który uznał, że nie miałem racji, mówiąc jakoby Lech Kaczyński przyczynił się do tragedii smoleńskiej - stwierdził we wtorek Radosław Sikorski w opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu.
Jak dodał europoseł, Jarosław Kaczyński jako dowód w sądzie przedstawił raport Millera dotyczący katastrofy smoleńskiej.
- Tenże raport, który był przez pisowską prawicę odsądzany od czci i wiary, który zniknął ze stron rządowych, o którym mówiono, że to niby kopia raportu Anodiny. Teraz się okazuje, że nie tylko Jarosław Kaczyński uważa, że w Smoleńsku miał miejsce wypadek, tyle, że twierdzi, że jego brat się do niego nie przyczynił, ale wręcz uważa, że raport Millera jest rzetelnym dokumentem, który prawidłowo ocenia, jakoby nie było żadnych nacisków na pilotów - mówił Radosław Sikorski.
Według Sikorskiego "to jest szczyt bezczelności, żeby uważać w sferze publicznej, politycznej, że był zamach, z mównicy sejmowej oskarżać opozycję, "zdradzieckie mordy", że zamordowała brata (...), a w sądzie, gdzie trzeba składać pewne dowody pod rygorami, że jednak wypadek".
- Zamierzam się odwołać od wyroku z kilku powodów. Po pierwsze, leciałem z Lechem Kaczyńskim do Gruzji, wylądowaliśmy w Symferopolu i docierały do mnie echa tego, jak prezydent naciskał na kapitana, by ten wylądował wbrew planowi lotu na lotnisku w Tbilisi, w strefie wojny. Próbował rozkazywać kapitanowi, mimo że prezydent nie ma prawa rozkazywać wojskowym, tym bardziej kapitanowi - mówił europoseł.
Według Sikorskiego "to się przyczyniło do atmosfery, do poczucia pilotów w locie do Smoleńska, że nie chcą przechodzić przez takie piekło ze strony głowy państwa".
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Po drugie, wszyscy wiemy, że prezydent Lech Kaczyński spóźnił się na Okęcie, a samolot z dziennikarzami wcześniej wylądował w Smoleńsku, nie powiem, że bezpiecznie, ale wylądował. Nikomu nic się nie stało. Gdyby "tutka" wyleciała wcześniej, to być może też udałoby się jej wylądować - dodał.
Europoseł powołał się też na zapisy rozmów w kokpicie, gdzie padły słowa o tym, że "prezydent jeszcze nie podjął decyzji, co robimy". - Uzurpował sobie prawo do podejmowania decyzji, która powinna być decyzją kapitana - stwierdził Radosław Sikorski.
- Mam do tej sprawy bardzo osobisty stosunek, miałem być na pokładzie tego samolotu. Znałem 80 proc. osób na pokładzie, a wiele z nich uważałem za przyjaciół, np. wiceministra Andrzeja Kremera, który poleciał za mnie. Uważam, że obecnie rządząca ekipa zrobiła coś ohydnego, przekonała między 1/4 a 1/3 do zamachu, w który sami nie wierzą - podsumował.