Rano informowaliśmy o wybuchu w mieście Dżankoj na okupowanym Krymie. Ministerstwo obrony Ukrainy podało, że zostały zniszczone rosyjskie pociski Kalibr. Z kolei strona rosyjska twierdziła, że powstrzymała atak dronów przeciwnika.
W związku z tymi wydarzeniami rosyjskie władze wprowadziły stan wyjątkowy w mieście Dżankoj.
Jak podaje Yahoo, "według okupantów wszystkie drony nad miastem zostały rzekomo zestrzelone, były wypełnione odłamkami i materiałami wybuchowymi i zostały nakierowane na cele cywilne".
Oleg Kriuczkow, doradca szefa okupacyjnej administracji Krymu Siergieja Aksionowa, poinformował, że jeden dron miał zostać zestrzelony nad uczelnią Dżankoj, a inne bezzałogowce rzekomo zostały zniszczone nad dzielnicami mieszkalnymi.
Okupanci twierdzą, że w ataku na miasto zostało uszkodzonych kilka obiektów, a także węzeł energetyczny. Te informacje potwierdza niezależny rosyjski kanał Astra, który pisze o uszkodzonych budynkach na swoim Telegramie.
Jednocześnie Kriuczkow informuje, że obiekty kolejowe i infrastrukturalne rzekomo nie są uszkodzone, a wszystkie pociągi kursują zgodnie z harmonogramem. Co może być kłamstwem, ponieważ dzień wcześniej atak dronów miał uszkodzić lokomotywownię, budynek ochrony stacji oraz punkty przechowywania towarów i paliwa na stacji kolejowej w Dżankoj. Kanał Astra pisał, że atak na stację spowodował także przerwy w zasilaniu lokomotywowni.