Tuż przed rozprawą sąd zezwolił na publikację danych oskarżonego. Stefan Wilmont został skazany na dożywocie, a o warunkowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się nie wcześniej niż za 40 lat. Stanowisko popierają najbliżsi prezydenta Gdańska - wdowa Magdalena Adamowicz oraz brat Piotr Adamowicz wraz ze swoimi pełnomocnikami.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Sędzia przed ogłoszeniem wyroku przypomniała o publicznym charakterze zbrodni. Zebrano 52 tomy akt, sprawa jest bardzo obszerna, oskarżony popełnił zbrodnię bez precedensu w dziejach powojennej Polski.
- Najważniejsze było ustalenie motywu i stanu poczytalności. Prokuratura wykonała rzetelną pracę, dzięki temu proces mógł się toczyć szybko. Prokuratura chciała przesłuchnia prawie 200 świadków, tylko 71 świadków najważniejszych zostało przesłuchanych w sądzie - wymieniała.
13 stycznia 2019 roku prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został kilka razy pchnięty nożem przez Stefana Wilmonta podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Kolejnego dnia zmarł w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku w wyniku poniesionych obrażeń.
W sprawie zabójcy odbyło się ponad 20 rozpraw, przesłuchano dziesiątki świadków. Podczas procesu na jaw wychodziły nowe fakty na temat zbrodni oraz napastnika.
Piotr Adamowicz (poseł Koalicji Obywatelskiej), brat zamordowanego Pawła Adamowicza, w rozmowie z dziennikarzem Wirtualnej Polski przypomniał najważniejsze z nich. Podczas jednej z rozpraw dowiedział się, że Stefan Wilmont zadał Pawłowi Adamowiczowi pięć ran kłutych.
- Trzy rany w tułów, w tym jedna rana śmiertelna, oraz dwie rany kłute w okolicach nadgarstka. To efekt ruchu obronnego, którym Paweł odpychał rękę z nożem trzymanym przez napastnika. To nie było łatwe - lekarze pokazali mi zdjęcie zwłok ze stołu prosektoryjnego. Pokazali mi ślady po ranach. Oglądanie takiego zdjęcia nie należy do rzeczy łatwych psychicznie.
Stefan Wilmont według trzeciej opinii biegłych nie został uznany, jak wcześniej uważano, za schizofrenika. - Była to wcześniej błędna diagnoza lekarzy w areszcie w Szczecinie, że jego poczytalność jest częściowo ograniczona, ale może być sądzony i odpowiadać - komentuje Piotr Adamowicz.
"Czyn został popełniony przy zaistnieniu motywacji zasługującej na szczególne potępienie"
13 marca strony nie złożyły dodatkowych wniosków dowodowych. Przewodnicząca składu sędziowskiego zamknęła przewód sądowy i pozwoliła stronom na wygłoszenie mów końcowych.
Prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Agnieszka Nickel-Rogowska w swojej mowie końcowej przypomniała trzy opinie wydane przez biegłych psychiatrów i psychologów.
- Prokuratura domaga się wymierzenia kary łącznej dożywotniego pozbawienia wolności z ograniczeniem możliwości o staranie się o przedterminowe zwolnienie po odbyciu 40 lat kary - mówiła prokurator Nickel-Rogowska, którą cytuje PAP.
Podkreśliła, że "czyn został popełniony przy zaistnieniu motywacji zasługującej na szczególne potępienie".