W poniedziałek (13 marca) media obiegło zdjęcie Zbigniewa Ziobry, który z pistoletem wsadzonym za pasek spodni udał się na spotkanie w kopalni Bełchatów w województwie łódzkim.
Fakt, że minister sprawiedliwości miał przy sobie pistolet, zaniepokoił część polityków i dziennikarzy. Ziobro tłumaczył, że ma pozwolenie na broń i zgodnie z prawem nie mógł zostawić jej w samochodzie, oraz że nosi pistolet "w celu obrony osobistej". Prokurator generalny przypomniał, że kilka lat temu zlecono jego zabójstwo.
Oficjalne stanowisko w sprawie broni Zbigniewa Ziobry zajęła w środę Prokuratura Krajowa.
W sądzie toczy się sprawa podżegania do zabójstwa ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro. Oskarżonym o podżeganie (zlecenie) zabójstwa jest Jan S., zwany przez media 'królem dopalaczy'. Ustalenia śledztwa spełniają wszystkie wymagane prawem faktyczne przesłanki do posiadania przez ministra Zbigniewa Ziobro broni do celów ochrony osobistej
- przekazała PK na swojej stronie.
"W toku prowadzonego przeciwko oskarżonemu Janowi S. postępowania sądy wielokrotnie wskazywały na wysokie prawdopodobieństwo zarzucanych mu czynów. Systematycznie przedłużały też areszt tymczasowy oskarżonego, w którym pozostaje on do dziś" - dodano.
W dalszej części komunikatu poinformowano, że Janowi S. postawiono 14 zarzutów dotyczących podżegania do zabójstwa prokuratora generalnego, innego prokuratora i policjantów, którzy rozpracowywali kierowaną przez niego grupę przestępczą handlującą dopalaczami. Zarzuca mu się również nakłanianie do nękania funkcjonariuszy i usiłowanie wręczenia łapówek.
"Z ustaleń postępowania wynika, że Jan S. nakłaniał ponadto do tworzenia fikcyjnych zdjęć i filmów, które miały służyć zdyskredytowaniu prokuratora. Do zatrzymania S. doszło 3 stycznia 2020 roku. Oskarżony był poszukiwany dwoma listami gończymi, dwoma europejskimi nakazami aresztowania i czerwoną notą Interpolu" - czytamy.
Prowadzący śledztwo prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu ustalił, że Jan S. oferował za zabójstwo ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego 100 tysięcy złotych. Chciał w ten sposób doprowadzić do zaniechania prac nad zaostrzeniem kar za produkcję dopalaczy i handel nimi. Zbigniewa Ziobrę oskarżał o to, że "zepsuł mu interes" - przekazała PK.
Jak dodała Prokuratura Krajowa, dzięki wprowadzonym zmianom w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii radykalnie pogorszyła się sytuacja sprawców przestępstw "dopalaczowych", a kierowana przez Zbigniewa Ziobro prokuratura skutecznie przystąpiła do walki z tym przestępczym procederem.
Zarzucane Janowi S. czyny są zagrożone karą dożywotniego więzienia. Ponadto wobec Jana S. toczy się inne postępowanie sądowe, w którym oskarżony jest m.in. o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się handlem dopalaczami i narkotykami oraz ich przemytem, pranie brudnych pieniędzy, a także narażenie ponad 16 tys. osób na niebezpieczeństwo utraty życia poprzez wprowadzenie do obrotu szczególnie toksycznych dopalaczy. Jak podkreśliła Prokuratura Krajowa, substancje o nazwie BUC-3 i BUC-8, zawierające m.in. fentanyl, doprowadziły do śmierci kilku osób, w tym nieletnich.
Więcej wiadomości z Polski na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Kierowana przez Jana S. grupa generowała na handlu dopalaczami olbrzymie zyski. Przykładowo - tylko jeden sklep prowadzony przez grupę dał w ciągu 14 miesięcy przychód w wysokości prawie 17 mln zł.