Wątpliwości w sprawie obecności Zbigniewa Ziobry z bronią w Bełchatowie wyraziła m.in. Ewa Wrzosek. Prokuratorka skomentowała wypowiedź ministra sprawiedliwości, w której ten tłumaczył, że "ma uprawnienia na broń, w tym do celów sportowych".
Wrzosek zamieściła fragment Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym "kto bierze udział w zgromadzeniu, posiadając przy sobie broń, materiały wybuchowe, wyroby pirotechniczne lub inne niebezpieczne materiały, lub narzędzia - podlega karze aresztu do 14 dni, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny".
"W takim razie pora na odpowiedzialność, panie Ziobro" - skomentowała. W kolejnym wpisie dodała:
"[...] Tu nie chodzi o umiejętność posługiwania się bronią. Przenoszenie broni sportowej odbywa się z zachowaniem określonych zasad, a uczestniczenie w zgromadzeniu publicznym z bronią jest karalne".
- Minister Ziobro przekazał, że ma uprawnienia na broń sportową. W takim przypadku posiadanie broni łączy się z prawem noszenia jej załadowanej w kaburze poza pewnymi sytuacjami - nie można nosić naładowanej broni w transporcie komunikacji miejskiej, ale zakładamy, że minister na konferencję przyjechał samochodem - mówi nam mec. Jacek Dubois z kancelarii Dubois i Wspólnicy. - Jest ustawa o zgromadzeniach, która w art. 4.2 mówi, że na zgromadzeniu nie można mieć ze sobą broni czy materiałów wybuchowych. Minister wziął udział w konferencji prasowej, ale czy ona miała charakter zgromadzenia w rozumieniu Ustawy o zgromadzeniach, czyli wymagała zezwolenia? Sądzę, że nie. Inną sytuację byśmy mieli, gdyby tam doszło do zgromadzenia spontanicznego - np. przyszliby ludzie protestować przeciwko obecności ministra. Gdyby doszło do spontanicznego zgromadzenia, a on by tam pozostawał z bronią, wtedy naruszyłby przepisy. Reasumując, jeśli to nie było zgromadzenie, minister Ziobro działał w ramach prawa. Jeśli było - złamał przepisy - wyjaśnia prawnik.
Zgodnie z Ustawą o zgromadzeniach zgromadzeniem "jest zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach publicznych". Jednocześnie, jak zauważa mec. Dubois, wspomnianej ustawy nie stosuje się do zgromadzeń organizowanych przez organy władzy publicznej.
Wątpliwości dotyczących obecności Ziobry z pistoletem na terenie Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów w Rogowcu jest więcej. Lewica skierowała w tej sprawie pismo do premiera Mateusza Morawieckiego i marszałkini Sejmu Elżbiety Witek. Posłowie pytają, czy minister sprawiedliwości wnosił broń na posiedzenia Rady Ministrów lub posiedzenia Sejmu.
Sprawę komentował w Wirtualnej Polsce gen. Mirosław Gawor, były szef BOR. - Afery bym z tego nie robił, ale jeżeli ktoś ma przydzieloną ochronę SOP, to proponowałbym skupić się na korzystaniu z tej ochrony, a w miejscach publicznych zrezygnować z noszenia broni przy sobie. W sytuacji realnego zagrożenia nie wyobrażam sobie, żeby minister operował bronią razem ze służbami. Nigdy nie zgodzilibyśmy się na to, żeby współdziałać z osobą ochranianą w zakresie wspólnego używania bron - mówił.
W poniedziałek Zbigniew Ziobro wziął udział w konferencji, która odbyła się na terenie Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów w Rogowcu w województwie łódzkim. Na koniec spotkania politycy złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą ofiary wypadków górniczych. W tym samym momencie silny wiatr uniósł połę marynarki Zbigniewa Ziobry, a zebranym ukazała się wystająca z kabury broń.
- Słabo to wygląda. Jeśli ktoś ma ochronę Służby Ochrony Państwa, bierze udział w oficjalnych uroczystościach i nosi broń za paskiem, to oznacza, że nie ma zaufania do całego systemu bezpieczeństwa, który jest wokół niego stworzony - komentował w rozmowie z Onetem gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA.
Ziobro w rozmowie z "Super Expressem" wyjaśniał, że "ma uprawnienia na broń, w tym do celów sportowych". - Od kilku lat dla sportu i rekreacji strzelam w weekendy na strzelnicy. Dlatego wracając po weekendzie do Warszawy - gdzie broń na co dzień przechowuję - miałem ją ze sobą. Na konferencji w Bełchatowie zatrzymałem się w drodze do stolicy. Zgodnie z przepisami nie mogłem jej pozostawić w samochodzie - poinformował.
To tłumaczenie również komentował w wp.pl gen. Gawor. - To tłumaczenie można odeprzeć na wiele sposobów. Jeżeli to prawda, mógł podjechać do najbliższej jednostki policji i zdeponować broń. Gdyby skorzystał z tej dobrej rady i zdeponował broń na komisariacie, nie byłoby problemu i sprawy. A tak mamy zupełnie błahy temat, którym zajmują się teraz wszystkie media - mówił.
Później, na wtorkowej konferencji prasowej, minister sprawiedliwości przekonywał, że działa na podstawie i w granicach prawa. - Czynienie z tego sensacji jest rzeczą niezrozumiałą. Mam prawo skorzystać z takich środków, które gwarantują mnie i mojej rodzinie bezpieczeństwo (...) Nie czynię z tego tajemnicy, mam przyjemność współpracować z profesjonalnie wyszkolonymi funkcjonariuszami - mówił.
Ziobro przekazał też, że ma status pokrzywdzonego w sprawie zlecenia zabójstwa. Jak powiedział, sprawca zlecenia zabójstwa pozostaje tymczasowo aresztowany od kilku lat. - Zlecił moje zabójstwo i kiedy te informacje ujawniły służby, uznałem, że nie ma powodów, abym nie wystąpił o pozwolenie na broń w celach ochrony osobistej - podsumował, dodając, że od ponad 20 lat strzela również hobbystycznie.