Czy będziecie umieli zmienić choćby paskowych w TVP Info, czyli pięć pytań do opozycji

Grzegorz Sroczyński
Ciekawe, jak Donald Tusk jako nowy-stary premier wytłumaczy się elektoratowi z tego, że rok po wyborach główną twarzą TVP Info nadal będzie Michał Rachoń. Bo nic nie wskazuje na to, żeby gdziekolwiek istniał realny plan odsunięcia PiS od władzy - pisze Grzegorz Sroczyński.

Zadaliśmy też pięć pytań PiS-owi - czytaj tutaj

Najgorzej kiedy polską politykę zaczynamy traktować jak wojnę dobra ze złem. PiS i PO zgodnie chcą nas w to wciągnąć, a w roku wyborczym szczególnie nachalnie. Będziemy więc przekonywani, że stawką tych wyborów jest sama demokracja albo sama polskość, tradycja, wolność, walczyć będą szlachetni z nikczemnymi oraz mądrzy z głupimi. Politycy po cichu wiedzą, że wojna dobra ze złem to ściema, w prywatnych rozmowach nie są tak pryncypialni i wzmożeni jak w TVN24 czy na Twitterze. „Takie są dziś zasady gry, że bez wzmożenia ciężko się przebić, dziennikarze też od nas chcą coraz więcej wścieklizny" - usłyszałem niedawno.

Rzeczywiście najbardziej nagrzanymi kibicami w tej wojnie są dziennikarze, komentatorzy i publicyści. To oni wzniecają najdziksze awantury, to oni krzyczą do polityków „więcej, więcej!", „śmielej, śmielej!", albo protestują „nie pozwalam!" za każdym razem, kiedy ma dojść do najmniejszego kompromisu jednej strony z drugą.

Oto wielka tajemnica tej wiary: polaryzacja dobrze robi mediom, jest jak kroplówka, która daje chwilową ulgę w kłopotach, dlatego coraz bardziej mamy gazety dla kiboli, portale dla kiboli, tygodniki dla kiboli.

Polacy zostali zaciągnięci na stadionową żyletę, słuchają kibolskich przyśpiewek swoich ulubionych publicystów (czy to co czytamy na co dzień w gazetach tak bardzo różni się od "Legia ch.." albo "Widzew-Żydzew"?), ale najgorsze, że wszystko jest jedną wielką ściemą przede wszystkim dlatego, że ten mecz nie zakończy się niczym szczególnym, będzie trochę tak albo trochę siak, wynik pół na pół z małym wskazaniem. Spójrzcie na sondaże: PO+Hołownia+Lewica+PSL = PiS+Konfederacja. Przegrani (jedni czy drudzy) będą zbyt silni, żeby wygrani (jedni czy drudzy) mogli odmienić oblicze tej ziemi.

Jeśli ktoś liczy na katharsis w październiku 2023, ostateczną rozgrywkę oraz pokonanie smoka - wszystko jedno, po której stronie tego smoka widzi - niech się szykuje na rozczarowanie. Zamiast więc czekać na kolejne wybuchy moralnej słuszności na opozycji powinniśmy domagać się odpowiedzi na pięć przyziemnych pytań.

1. Czy - jeśli wygracie - będziecie potrafili zmienić choćby paskowych w TVP Info?

Jak pan Nitras opowie dowcip o Kaczyńskim, to nie ma mocnych, jak Donald Tusk zatweetuje o programie „cela plus" - klękajcie narody, jak Giertych z Sienkiewiczem wypuszczą serię komentarzy, to „zaorane", „posprzątane" i „powiedzieli jak jest!". Ta codzienna antypisowska młócka ukrywa dość oczywisty fakt, że Donald Tusk nie ma zielonego pojęcia, jak rządzić po wyborach. Członkowie grupy #SilniRazem srogo się rozczarują: „No ale jak to? Minął rok, a Ludzie Ziobry nadal siedzą w prokuraturze? Holecka nadal prowadzi „Wiadomości"? Nie tak miało być!". Nic nie wskazuje na to, żeby gdziekolwiek istniał realny plan odsunięcia PiS od władzy.

Podam jeden tylko przykład: żeby wyrzucić skromnego paskowego w TVP Info, trzeba najpierw zmienić szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosława Olechowskiego. Proste dla premiera Tuska? No, nie bardzo, bo żeby odwołać Olechowskiego, trzeba zmienić prezesa TVP Mateusza Matyszkiewicza, a żeby zmienić prezesa TVP, trzeba zmienić Radę Mediów Narodowych, a tymczasem większość pisowska w tym niezwykle potrzebnym organie - czyli Czabański, Lichocka i Babinetz - właśnie zafundowała sobie nową sześcioletnią kadencję, która kończy się - uwaga - w 2028 roku. Można ich wywalić wcześniej - skrócić kadencję - ale trzeba wtedy rozwiązać Radę Mediów Narodowych, czyli przegłosować stosowną ustawę. Przegłosujecie taką ustawę? Chętnie wierzę, ale zawetuje ją Duda.

Jeśli nawet Duda nie zawetuje, bo uda się z nim czymś zahandlować, to opozycyjny PiS wyślę taką ustawę do Trybunału Konstytucyjnego (wniosek 50 posłów lub 30 senatorów), gdzie Przyłębska powoła skład pięcioosobowy z panią Pawłowicz i panem Piotrowiczem, który - po przegłosowaniu „nadzwyczajnego przyspieszenia procedury" - uwali wam te przepisy w dwa tygodnie. Jakiś inny pomysł? Aha, ogłosicie, że Rada Mediów Narodowych jest niekonstytucyjna? Owszem, możecie, a dokładniej niekonstytucyjny jest fakt, że PiS dało temu organowi prawo powoływania i odwoływania prezesa TVP, bo tak orzekł w 2016 roku Trybunał Konstytucyjny. Tyle że jeśli zastosujecie się do tego wyroku (PiS miało go w nosie), to prawo powoływania i odwoływania prezesa TVP wraca do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - a tam siedzi pan Świrski z kolegami, czyli trafiamy z deszczu pod rynnę. I to właśnie jest skala problemów, które stoją przed opozycją. Czy macie jakiś pomysł, jak to ominąć? Dogadać się z Dudą? Ale w takim razie już teraz powinniście przestać po nim jeździć, a elektorat to przecież uwielbia. Zresztą i tak zostaje Przyłębska. Co z nią? Jaki macie plan usunięcia tej dziwnej osoby z systemu prawnego? Opowieści z mchu i paproci - „Trzeba zdobyć 276 głosów i odrzucać weto!" (Budka) - nie przekonują nikogo, bo wiadomo, że tyle nie będzie. 

Jak zamierzacie rządzić i "depisyzować" w takich warunkach? Jakieś pomysły? Nie chcecie ich zdradzać, bo są tak dobre, że Kaczyński się przestraszy i natychmiast zatka wszystkie luki? No okej, może najtwardszy elektorat taką odpowiedź kupi, ale w takim razie przynajmniej pokażcie, że pracuje na opozycji międzypartyjny zespół, który to wszystko rozkminia, są w nim eksperci, szefem zespołu jest Iksiński czy Igrekowska.

Macie coś takiego? Pohukiwania o „nowym ładzie medialnym" i „zaoraniu TVP Info" kompletnie nic nie znaczą, jeśli nie macie realnego planu na przeprowadzenie takich zmian. Swoją drogą ciekawe, jak Donald Tusk jako nowy-stary premier wytłumaczy się elektoratowi z tego, że rok po wyborach główną twarzą TVPInfo nadal będzie Michał Rachoń. Że znajdzie wymówkę, która zachwyci publicystów po naszej stronie - w to nie wątpię, tylko jestem ciekaw, jaką. 

2. Czy po wygranych wyborach zamierzacie ciąć?

Żyją w Polsce ludzie uzależnieni od „pisowskiego rozdawnictwa", dzięki transferom socjalnym starcza im do pierwszego. Z badań wiemy nawet, jaki jest typowy profil takiej „patologicznej rodziny na socjalu": on pracuje 10-12 godzin dziennie np. w ochronie, ona pracuje 8-10 godzin dziennie np. w hotelarstwie, mają dwójkę lub trójkę dzieci. Pracowali oboje ciężko od zawsze, przy czym on przed 2015 rokiem dostawał - uwaga - 5 zł 60 groszy za godzinę. Praktycznie nocował w dyżurce, żeby uzbierać z tego pensję. Po wprowadzeniu przez rząd PiS minimalnej płacy godzinowej oraz świadczenia 500 plus milion osób w Polsce wyszło ze strefy zagrożenia ubóstwem (dane Eurostatu), a kategoria „biednych pracujących" (to taka grupa zatrudnionych, gdzie oboje pracują, ale i tak nie starcza im do pierwszego) solidnie zmalała.

Tymczasem niemal każdy polityk największej partii opozycji podczas spotkań z wyborcami lubi puścić oko. A to powie, że przez transfery socjalne „Polacy stracili szacunek do pracy" (Kidawa-Błońska), a to ogłosi, że „jedna pani w kujawsko-pomorskim wyciąga 12 tysięcy z zasiłków, za co można mieć trzy nianie i kamerdynera" (Sikorski, bo ktoś tam mu opowiedział), a to ujawni, że inflacja wzięła się z "rozdawnictwa" (tutaj za długo musiałbym wyliczać nazwiska, bo takie sugestie pojawiają się niemal na każdym spotkaniu przedwyborczym PO). Dodatkowo przedstawiciel lub przedstawicielka opozycji jak tylko wejdzie do studia TVN24 czuje się w obowiązku poinformować Polaków, że budżet państwa jest w ruinie, a „pisowskie zadłużenie" kosmiczne.

Te opowieści nie maja wiele wspólnego z rzeczywistością, absolutnie wszystkie dane pokazują, że inflacja nie wzięła się w Polsce z nadmiaru pieniądza na rynku, a Bruksela zalicza polski dług do jednego z najniższych w Europie: 51 procent PKB (przy czym ta liczba - piszę to specjalnie dla #SilnychRazem, żeby nie musieli pod tym tekstem ogłaszać swoich genialnych teorii o "fałszerstwach pisowskiego GUS-u" - pochodzi z unijnego Eurostatu i uwzględnia pieniądze skitrane przez Morawieckiego poza budżetem w różnych funduszach covidowych i w BGK).

Nieustanne przepowiadanie katastrofy budżetowej przez polityków opozycji oraz przez ekonomistów, którzy opozycję popierają - „druga Grecji", „druga Turcja", „druga Argentyna" - jest dla wielu Polaków jasnym sygnałem, że po wyborach może być chudo i głodno. W efekcie 49 procent społeczeństwa uważa, że opozycja po objęciu władzy zlikwiduje programy socjalne (badanie United Surveys dla WP). To jest przykład absolutnej klęski waszej komunikacji, bo przecież co i rusz wychodzi ktoś od was i powtarza, że 500 plus jest święte. Dlaczego ludzie nie wierzą? Możecie się dziesięć razy zaklinać, że 500 plus nie zlikwidujecie, Tusk może opowiadać co drugi dzień, że da 20 procent podwyżki budżetówce, a młodym kredyt hipoteczny na zero procent, ale jeśli jednocześnie rozniecacie we własnych szeregach idiotyczną budżetową histerię - „budżet jest w ruinie", bo „PiS wszystko rozdał", „popełniono błąd z wydatkami socjalnymi, bo zniknął szacunek do pracy" itd. itp. - to ludzie i tak wiedzą swoje. I zresztą bardzo słusznie.

3. Jak poradzicie sobie z Niemcami?

Polityka Niemiec się skompromitowała - to obecnie obowiązkowy banał w rozmaitych unijnych debatach. Niestety Niemcy - tak to przynajmniej na razie wygląda - nieprzesadnie mają ochotę wziąć na siebie winę i oddać więcej głosu krajom, które bardziej trzeźwo widzą geopolitykę. Wielu analityków życzliwych Unii (a nawet życzliwych Niemcom) uważa, że Berlin powinien mieć w Europie silną przeciwwagę, która by go powstrzymywała przed kierowaniem całością unijnych spraw. To naprawdę jest dość proste: nie daje się kluczyków do auta komuś, kto przed chwilą po pijaku spowodował poważne szkody i jeszcze nie wytrzeźwiał. A Niemcy nie wytrzeźwiały.

Układ sił w Europie wymaga poważnej korekty i dłuższej kwarantanny dla Niemiec, które są współwinne agresji Putina. Czy jesteście w stanie - to przede wszystkim pytanie do PO i środowiska SLD - przyznać, że zbyt ufaliście Niemcom? Czy potraficie - zamiast straszyć nas niekompetencją i bufonadą Sikorskiego - znaleźć do uprawiania polityki zagranicznej nowych ludzi lepiej rozumiejących realia? Czy będziecie potrafili zmontować w Unii koalicję państw, które dla Niemiec staną się rozsądną kontrą? Chciałbym po prostu wiedzieć (i myślę, że dla wielu wyborców to ważne), czy wojna w Ukrainie rozwiała waszą bezrefleksyjną pewność, że wystarczy podążać za głównym nurtem w Unii, a reszta sama się zrobi. To nigdy nie była prawda, ale teraz tym bardziej nie jest. 

4. Jak chcecie załagodzić podział góra-dół?

Chyba nikt nie prezentuje tak nieznośnego poczucia wyższości jak osoby, które na TT mają w opisie konta słowo „Europejczyk" lub „Liberał". Takie zaplecze internetowych inteligentów - bardzo z siebie zadowolone - stanowi dla opozycji poważne obciążenie. Rozsyłanie przez osoby z wielkimi zasługami dla polskiej kultury mapy poparcia dla PiS pokrywającej się - a jakże - z mapą alkoholizmu zapewne poprawia nastrój uczestnikom tego łańcuszka, ale jednocześnie mocno mobilizuje wyborców Kaczyńskiego. Na Twitterze CasperVanDeHag („Liberał z Europą w sercu") dzieli się ze światem taką oto wzniosłą radością: „Jestem szczęśliwym posiadaczem wiejskiego domu. Kiedy jestem na wsi, kupuję gazety i spotykam się z sąsiadami. Czytam im artykuły i tłumaczę co autor miał na myśli. Wspaniali ludzie, ale nie potrafią zrozumieć prostych tekstów. Do niedawna 90% za PiS - aktualnie 50/50. Edukacja!". Czujecie to? „Tłumaczę co autor miał na myśli". „Edukacja!". Nie ma nic bardziej irytującego dla klasy ludowej niż protekcjonalność połączona ze źle maskowaną pogardą.

Inny przykład: socjolog prof. Radosław Markowski dzieli się w „Gazecie Wyborczej" takimi oto ważkimi przemyśleniami na temat „naszej strony": „Po tej stronie wyborca jest wykształcony, wielkomiejski, taki, który daje sobie radę. On nie patrzy na czarno-białe pejzaże, które rysowane są w rządowej propagandzie". I dalej: „Wśród ludzi gorzej wykształconych i tych, którzy na co dzień niekoniecznie zajmują się polityką, prawda jest czasami nieprawdą". Potem oczywiście pada propozycja delegalizacji PiS-u po wyborach. 

Podkręcanie podziału góra-dół, miasto-prowincja, lepsi-gorsi, wykształceni-ciemniacy to miód na serca wszystkich populistów. Słynny „koszyk żałośników" (Basket of deplorables) - tak Hillary Clinton wypowiedziała się o wyborcach Trumpa - być może zdecydował o wyniku wyborów. Pomijam, że pogardzanie innymi jest nieprzyzwoite i moralnie okropne, to jest też super toksyczne dla stosunków społecznych i super szkodliwe z punktu widzenia szans na wygraną opozycji. Każdy taki kwiatek, jak wywiad Markowskiego - a podobnych wypowiedzi niestety jest multum - będzie wykorzystany przez PiS do mobilizowania elektoratu. „Patrzcie, jak wami pogardzają, za jakich głuptasków was uważają, chcecie, żeby rządzili?". Warto, żeby opozycja zadała sobie pytanie, jak przekierować nienawiść własnego zaplecza intelektualnego na bardziej twórcze tory niż wygrażanie prowincji za jej preferencje wyborcze.

5. Czy za Tuska ludzie nadal będą umierać na granicy?

Na polsko-białoruskiej granicy znaleziono już 37 ciał (to dane oficjalne, ofiar z pewnością jest więcej). To, co się tam dzieje, po prostu wyparliśmy z głów, widzę to po sobie, że odsuwam na bok kolejne relacje Grupy Granica, bo są dla sumienia jak brzęcząca mucha: coś powinienem zrobić, a nic nie robię. Te ofiary nie są potrzebne, bo przy dobrej woli i sprawnych służbach można ich uniknąć, a jednocześnie nie oddać pola Putinowi i Łukaszence. Można mieć szczelne granice i jednocześnie nie dopuszczać do tragedii - to nie jest dylemat albo-albo. Polskie państwo nie może się zachowywać w ten sposób, nadwyżka okrucieństwa przy push-backach wycieńczonych mężczyzn, kobiet i dzieci nie jest potrzebna do niczego, zresztą putinowska propaganda wykorzystuje to na forum międzynarodowym: „Tacy jesteście święci na Zachodzie? A zobaczcie, co sami robicie".

Chciałbym wiedzieć, czy opozycja ma pomysł na takie zaprogramowanie służb granicznych, żeby ludzie przestali tam ginąć? To nie oznaczałoby otwarcia granicy, jak wmawia nam prawica, tylko pewnego planu i pomysłu. Nie kupuję opowieści: „Jak odsuniemy PiS od władzy, to problem zniknie". Odpowiadacie tak niemal na wszystko, a wyborcom to nie wystarczy.

Zobacz wideo "Rafał Trzaskowski już powinien być prezydentem. Wybory nie były na uczciwych zasadach"