W sobotę Mateusz Morawiecki spotkał się ze swoimi sympatykami w Jaśle (woj. podkarpackie). Jak podkreślił, PiS wyrusza w trasę rozmów z Polakami, aby przygotować program na kolejne lata rządów. - Chcemy, aby nasz plan na kolejne cztery, a może na osiem kolejnych lat, wykuwał się właśnie na takich spotkaniach jak to - powiedział i zapewnił, że politycy PiS będą także odpowiadać na pytania obywateli, w tym te najtrudniejsze. Dodał, że wizyty te służą wysłuchaniu i omówieniu obaw, lęków, frustracji, ale też i nadziei, jakie dziś towarzyszą Polakom.
Już w pierwszych minutach swojego wystąpienia premier zaatakował Platformę Obywatelską. - Niedawno w mediach społecznościowych zobaczyłem taki prosty wpis. Ktoś zapytał, że jeżeli rząd PiS nic nie robi, tylko rozdaje pieniądze ludziom, to gdzie były te pieniądze w czasach PO? Pytajmy o to wszyscy. Zapytajmy się wszystkich członków Platformy, gdzie były te pieniądze. To jest proste pytanie, ale kluczowe - powiedział.
- Chcemy, aby nasze spotkania odbywały się pod biało-czerwoną flagą. Chcemy, aby te spotkania jednoczyły wszystkich Polaków. (...) Jest jedna charakterystyczna cecha na spotkaniach Donalda Tuska: (...) nie widzimy biało-czerwonej flagi. A dlaczego? Myślę, że odpowiedź jest smutna. Oni chyba się wstydzą Polski - stwierdził Mateusz Morawiecki.
- Zwijanie szkół, zamykanie posterunków policji, zwijanie Polski, wyprzedaż Polski, sprzedaż lasów - taka była ich recepta na kryzys. Nie daj Panie Boże, gdyby oni wrócili do władzy, to będzie dalej ich recepta - zaznaczył premier, ponownie uderzając w opozycję. Po czym odniósł się do wojny w Ukrainie.
- [Mamy - red.] potężny kryzys za naszą wschodnią granicą. Wyobraźmy sobie, co by zrobiła Platforma Obywatelska, gdyby byli u władzy w tak trudnym czasie, jak ten. Ja wam powiem, co by zrobili - nie wysłaliby broni, tylko wysłaliby depeszę do Niemiec, do Berlina z pytaniem, co mogą wysłać do Ukrainy - kontynuował.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Dalej Mateusz Morawiecki wciąż mówił o przewodniczącym PO. - Pan Tusk wrócił na trasę i puszcza nam taki maraton Smerfa Marudy, opowiada takie opowieści z mchu i paproci. (...) Tusk zamienił się teraz chyba w jakiegoś Hansa Klossa i próbuje pokazać, że jest taki antyniemiecki, ale ja powiem: nie ze mną te numery, Brunner - powiedział premier i odniósł się do Jana Pawła II.
- Oni się wstydzą największego rodaka w historii całej Rzeczpospolitej. Dla nas to nie tylko nasz największy rodak, ale jeden z największych ludzi w dziejach, historii świata. Nasz kochany Jan Paweł II - stwierdził. Uczestnicy spotkania wstali z miejsc i zaczęli klaskać. Niektórzy z nich trzymali portrety papieża.
- Grozi nam dziś to, z czym ruszył na trasę Tusk - kolejna odsłona wojny polsko-polskiej. Jej wyrazem jest potężny atak mediów na naszą świętość, na Jana Pawła II, największego z naszych rodaków. Grzechy, winy, a czasami zbrodnie zdeprawowanych księży próbują przypisać Janowi Pawłowi II. To jest tak jakby winy szmalcowników i kolaborantów z II wojny światowej przelać na cały polski naród. Byli szmalcownicy? Byli, ale naród polski był bohaterski - podkreślił Morawiecki. - Nie wolno stosować takich podłych metod. W tym pseudoreportażu TVN24 autorzy powołują się na źródła esbeckie, źródła komunistyczne. To jest tak, jakby oskarżać księdza Jerzego Popiełuszkę w oparciu o paszkwile Jerzego Urbana. Stańmy w obronie Jana Pawła II - zaznaczył.
Marcin Gutowski w wyemitowanym kilka dni temu nowym reportażu z cyklu "Bielmo" przedstawił dowody, które wskazują, że w latach 1964-78 metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła tuszował pedofilię podległych mu księży.
Dziennikarz "Czarno na Białym" wpadł na trop podejrzeń ws. Wojtyły w marcu 2021 roku, gdy otrzymał nagranie od jednej z ofiar generała Theodore'a McCarricka. To zapis jego rozmowy z 94-letnim wówczas Rembertem Weaklandem, który przez 10 lat był najwyższym przełożonym zakonu benedyktynów. - Kiedy stałem na czele zakonu, jeździłem do Polski. Odwiedzałem tam kardynała Wojtyłę. Pamiętam, że była tam sprawa arcybiskupa, który był pedofilem. Wojtyła przyznał, że wiedział o niej - słyszymy na nagraniu.
Wojtyła miał mówić Weaklandowi o doświadczeniach hierarchy i o własnych dylematach związanych z tą sprawą. - Powiedział, że nie wie, co ma z tym zrobić. Widziałem jak rozdarty był pod tym ciężarem - wspomina 94-latek.
W reportażu wybrzmiewa również wątek ks. Bolesława Sadusia, który pracował w krakowskiej kurii, u boku Wojtyły. Odpowiadał tam za katechizację dzieci i młodzieży, a następne był proboszczem w parafii św. Floriana. Współpracował także z SB.
Z relacji świadków wynika, że ks. Saduś przez lata molestował chłopców, a gdy skandale z jego udziałem wyszły na jaw, przyszły papież w trybie pilnym wysłał go do Austrii.
Więcej na ten temat przeczytasz w tekście poniżej: