Donald Tusk w piątek spotkał się z mieszkańcami Rokitnicy (woj. wielkopolskie). Okoliczni mieszkańcy mieli okazję, by porozmawiać z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Jedna z mieszkanek najpierw zapytała o to, skąd polityk bierze siły, a następnie nawiązała do zakazu handlu w niedzielę. - Czy otworzy pan galerie handlowe? Bo ja nie mam, kiedy iść po zakupy. Tylko niedziela mi zostaje - powiedziała kobieta, tłumacząc, że na co dzień często zajmuje się wnukiem.
Na pytaniu o niedziele handlowe się nie skończyło. Kobieta zadeklarowała też ogromne poparcie dla polityka w imieniu własnym oraz jej przyjaciół, których nie było na spotkaniu. - My pana kochamy, kibicujemy i wciąż mamy nadzieję, że pan postawi tę Polskę z powrotem na trzy nogi, bo teraz stoi na jednej - dopowiedziała. W tle brzmiały brawa zachwyconej publiczności.
Po wypowiedzi mieszkanki Tusk zaczął opowiadać, że życie polityka nie jest łatwe. - To nie jest tak, że jak rano wstaję, to myślę: Kapitalnie, znowu będę na ośmiu spotkaniach. Czasami człowiek ma gorszy nastrój, a przy takiej pogodzie marcowej, to się czasami odechciewa aktywności. I wtedy współpracownicy mówią: Poczekaj, przyjedziesz, zobaczysz ich i znowu ci się zechce. No i tak jest! - stwierdził.
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Nawiązał też do słów mieszkanki o miłości do niego. - Ja mogę tylko oddać to samo. Kocham panią od dzisiaj bez pamięci - powiedział, po czym na sali znów rozbrzmiały brawa.
Donald Tusk kontynuował swoją wypowiedź, opowiadając, że nie wszyscy członkowie rodziny byli zadowoleni z jego powrotu do polskiej polityki i zastanawiali się, "kiedy on w końcu wróci do domu".
- Rodzina trzyma kciuki, ale nawet oni mówią: Jak się zdecydowałeś, to musisz to wygrać. Nie ma innego celu. Gdybym ja w domu powiedział, że chcę urząd sprawować w Warszawie... to nie będę mówić, co by się działo i co by mi zrobili - powiedział.
Finalnie odpowiedział też na pytanie dotyczące niedziel handlowych. - To kolejne kłamstwo PiS. Jednym z ich argumentów była obrona małego handlu polskiego, ale ten zakaz okazał się zabójczy dla kogo? Padły jakieś Lidle czy inne galerie? Padło 30 tys. innych sklepów, bo nie spełniło szeregi warunków co do handlowania w niedzielę. Ja jestem zwolennikiem tego, żeby ludzie sami decydują, jak spędzają niedziele - podsumował. - Przecież nieprawdą było to, że jak ktoś pójdzie do galerii, to nie pójdzie do kościoła - dodał.