W piątek Donald Tusk odwiedził Rokietnicę. Podczas spotkania okoliczni mieszkańcy mieli możliwość zadać pytanie przewodniczącemu Platformy Obywatelskiej. - Nie należę do żadnej partii politycznej, a pan ciągle powtarza: my, wy, oni. Pan nie mówi, co zrobi, co polepszy, tylko ciągle PiS i PiS - powiedział jeden z nich.
- Wiele lat temu, jak Rosja najechała Krym, pan Radosław Sikorski wypowiadał się, że miał pan propozycję od Putina, żeby dokonać rozbioru Ukrainy - powiedział mężczyzna. Wtedy rozległo się buczenie innych uczestników biorących udział w spotkaniu. - Kochani, kolega jeszcze nic złego nie zdążył powiedzieć - stwierdził Donald Tusk. - To jest demokracja właśnie. Nauczcie się demokracji - mówił mieszkaniec, przekrzykując buczenie. - Pan temu zaprzeczył. To który z panów kłamie? - dodał.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Były premier odpowiedział, że mężczyzna "trochę myli fakty". - Powstała publikacja w amerykańskiej edycji pisma "Politico", powołująca się na m.in. informacje od Sikorskiego o tym, że na spotkaniu długo przed 2014 roku Putin wypowiadał się w mojej obecności lekceważąco o Ukrainie z sugestiami, że to żadne państwo, żaden naród, że Lwów jest przecież polski, że w ogóle istnienie Ukrainy jest wątpliwe z jego punktu widzenia. I tak było, ale to nie jest żadna rewelacja, bo on o tym nawet esej napisał i opublikował w prasie zachodniej - podkreślił Tusk.
- To, że dla niego powstanie Ukrainy było nieszczęśliwym przypadkiem,(...) to, że on ma radykalnie nieakceptowalne przez nas poglądy, to było jasne - powiedział szef PO.
- Ludzie różnie interpretują to, co mówi Sikorski. On ma zresztą taki temperament, który ułatwia ciekawe interpretacje jego wypowiedzi. Ale mnie się wydaje, że ja dość wierni oddałem ciąg zdarzeń: była publikacja, (...) natomiast później w negatywnych komentarzach moich przeciwników delikatnie zmieniano tonację i słowa, żeby to zabrzmiało sensacyjnie i jakoś dwuznacznie - zaznaczył, dodając, że jest do tego przyzwyczajony. - Do wykorzystywania słów, do przekręcania, a ostatnio nawet do wgrywania wypowiedzi w telefony opozycjonistów przez tę władzę. Ja już zapomniałem, ile kłamstw na ten temat ze strony moich oponentów pojawiło się w przestrzeni publicznej. Ale to, że oni mają tyle narzędzi i zaciekłości w sobie, żeby kłamać na mój temat, jeszcze nie jest powodem, aby w to wierzyć - stwierdził Donald Tusk, na co uczestnicy spotkania zareagowali brawami.
Były premier odniósł się również do zarzutów, że cały czas mówi o Prawie i Sprawiedliwości. - Niedługo mamy wybory. One zadecydują nie tylko o mojej przyszłości, ale też o pana przyszłości. Jestem przekonany i proszę mi wierzyć - wiem co mówię, że Polska idzie ku przepaści, jeśli PiS będzie dalej rządził - powiedział, a na zgromadzeni na sali zaczęli klaskać.
- Ja nie będę udawał, tylko po to, żeby ludziom, którzy uważają, że nie należy źle mówić o PiS-ie, żeby tym dawać jakąś sferę komfortu. Uważam, że to jest takie złe, co oni robią, że nie należy mówić o niczym innym, tylko o tym, bo to zagraża mojej ojczyźnie - dodał.