"W piątek odbędzie się powrót moich talerzy z niewoli PiS-owskiej. Po 5 latach odzyskam moją własność. Zestaw został bezpodstawnie zatrzymany 21.12.2017 na polecenie prokuratury przez CBA. Od miesięcy jest bezprawnie przetrzymywany. Uroczystość odbędzie się w Koszalinie" - wyjaśnił Stanisław Gawłowski.
Ponad 5 lat temu, agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego po wejściu do mieszkań polityka w Koszalinie i Warszawie zarekwirowali m.in. porcelanę - talerze, filiżanki, spodki, półmiski, dzbanki, a nawet solniczkę i cukierniczkę. Zabrali łącznie kilkadziesiąt sztuk tego typu przedmiotów. Śledczy podejrzewali wówczas, że porcelana mogła być formą łapówki, którą Stanisław Gawłowski miał otrzymać.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Gawłowskiemu postawiono również kilka zarzutów. Według prokuratury, polityk, gdy był wiceministrem ochrony środowiska w rządzie PO-PSL, miał przyjąć co najmniej 733 tys. zł łapówek - głównie w gotówce, ale też w postaci apartamentu w Chorwacji oraz dwóch zegarków o wartości niemal 26 tys. zł. Gawłowskiemu zarzucano również nakłanianie do wręczenia łapówki, ujawnienia informacji niejawnej czy prania brudnych pieniędzy.
Po kilku latach prokuratura uznała, że zarekwirowana porcelana nie była częścią łapówki. Stanisław Gawłowski otrzymał pismo, w którym poinformowano polityka, że swoją własność może odebrać w siedzibie CBA we Wrocławiu. Obecny już senator domagał się jednak, aby Centralne Biuro Antykorupcyjne osobiście dostarczyło mu jego zastawę do domu.
Kolejne miesiące upłynęły dla polityka pod znakiem walki o samo dostarczenie jego własności. Prokuratura skierowała wniosek, aby porcelana została złożona w sądowym depozycie. Sąd jednak na to się nie zgodził. Teraz, jak informuje Stanisław Gawłowski, agenci CBA mają osobiście zwrócić zabrane przedmioty do rąk własnych.