Zgodnie z ustaleniami holenderskiego dziennika "NRC" eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej Radosław Sikorski co roku otrzymuje 100 tys. dolarów od Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Polityk odpowiedział na te doniesienia na Twitterze screenem z artykułu z 2021 roku, w którym podane były informacje o wspomnianych pieniądzach. Dodał też, że jego działalność pozaparlamentarna nie ma wpływu na głosowania w PE, odbywające się zgodnie z zaleceniami Europejskiej Partii Ludowej.
O sprawie Sikorskiego dyskutowano w niedzielnym programie "Woronicza 17" na antenie TVP. Jednym z gości był poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, który zarzucał Donaldowi Tuskowi, że ten nie odnosi się do sprawy.
- Donald Tusk tak samo chował się, kiedy były pytania o reklamówki z niemieckimi pieniędzmi dla KLD. Tak samo Donald Tusk chował się, kiedy były pytania o reklamówkę z Biedronki dla PO - kontynuował Kowalski, nawiązując do doniesień ws. afery podsłuchowej z 2014 r. i zeznań wspólnika Marka Falenty. Marcin W. twierdził, że rzekomo "wręczył M.T." 600 tys. euro w gotówce (TVP Info twierdziło, że chodzi o syna Donalda Tuska) łapówki w reklamówce. Syn byłego premiera podkreślał, że jest to bzdura i nigdy nie był przesłuchiwany w tej sprawie. Więcej na ten temat:
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Słowa Kowalskiego zarzucające Tuskowi brak komentarza w sprawie Sikorskiego oburzyły posła KO Jarosława Urbaniaka, który poinformował, że przewodniczący PO jest chory.
Co pan mówi? Dobrze pan wie, że Donald Tusk jest chory na COVID, a nie się chowa
- odpowiedział Kowalskiemu Urbaniak. Brak aktywności Donalda Tuska widać też w mediach społecznościowych. Polityk nie publikował postów na swoim koncie na Twitterze od 3 lutego.