Sławomir Mentzen, król politycznego TikToka. Uczy młodych życia i rusza uszami

Marta Nowak
40,29 mln - tyle wyświetleń miał w styczniu Sławomir Mentzen na TikToku. To ponad siedem razy więcej niż drugie najpopularniejsze polskie polityczne konto. Szef partii Nowa Nadzieja zdobywa zasięg, o którym Tusk, Hołownia, Zandberg czy Jaki mogą sobie ewentualnie pomarzyć. A robi to za pomocą filmów o naturze kobiet, hodowli węży i graniu w FIFĘ.

Z badawczym zacięciem przyjrzałam się filmom, które na TikToku publikuje Mentzen: ekonomista, prezes, biznesmen, piwowar, a najwyraźniej też zdolny influencer. W jedną rwącą rzekę łączą się tutaj różne dopływy: polityczne komentarze, mikrowykłady o podatkach, żarty i cenne lekcje życia dla młodych. W materiałach nie ma narracyjnych wolt, wielkiej scenografii, obróbki ani w ogóle żadnych specjalnych atrakcji. Mentzen zwykle po prostu siedzi w kancelarii i mówi. Ale co mówi!

Zobacz wideo Czarnek w Sejmie mówi o rozdzielaniu willi. Okrzyki z sali: Złodzieje! Złodzieje!

Ekspert z kancelarii

Zacznimy od profesjonalnej twarzy Mentzena. Jako doradca podatkowy nie stroni od dobrych rad na tematy, z którymi związał się zawodowo, i chętnie podaje je w przystępnej formie anegdot. Przytacza na przykład historię znajomej, której na lotnisku celnik kazał oclić przywiezione z Wielkiej Brytanii drogie buty. Na szczęście jej narzeczony oświadczył, że figę z makiem, bo kwotę trzeba rozłożyć na ich dwoje: ona będzie chodzić w jednym, a on w drugim bucie. Celnik, choć cały czerwony, nie mógł nic zrobić w obliczu tej riposty. Bohatera i narzeczoną puszczono wolno. "Prawda, że bezczelna optymalizacja?" – pyta Mentzen uśmiechnięty od ucha do ucha na myśl o sprycie kolegi.

Przewodniczący Nowej Nadziei w ogóle chętnie tropi absurdy i luki w prawie. Jeden z filmów poświęca na przykład na opowieść o tym, że hodowla i sprzedaż węży jest w Polsce nieopodatkowana, więc to opłacalny biznes. Czy przybędzie teraz u nas terrarystów? Tego nie wiemy, ale jedno jest pewne: umarły paróweczki Korwina, niech żyją węże Mentzena.

Ważna w kancelarii Mentzen jest firmowa bluza, a także biurko: czarne i wypolerowane jak lustro. Jak opowiada szef firmy, może je mieć, bo nie jest zatrudniony w ramach umowy o pracę. Wtedy podlegałby przestarzałemu rozporządzeniu, które stanowi, że biurko ma być jasne, matowe i z osobnym poziomem na klawiaturę. Na szczęście jest przedsiębiorcą i nie dotykają go prawne absurdy, przez które cierpią tysiące biedaków na etacie. Wielu z nich pewnie z chęcią oddałoby stałą pensję, L4 i płatny urlop za piękną, lśniącą czerń stołu.

Polityczny komentator

Sławomir Mentzen jest nie tylko ekonomistą, lecz także prezesem partii. Jego TikTok wszedł już wyraźnie w fazę kampanii. Gdy jednak pozostali politycy – według samego Mentzena – na wyścigi produkują kiełbasę wyborczą, on jest inny niż wszyscy. Otwarcie zapowiada, że "nic nam nie da". Co prawda w ciągu 26 sekund filmu o niemamieniu ludzi obietnicami udaje mu się sporo obiecać (że pod jego rządami "państwo przestanie nam zabierać nasze ciężko zarobione pieniądze" i że "stworzy warunki do tego, że sami na siebie zarobimy więcej") – ale łatwo to przeoczyć, tak wielkie wrażenie robi bon mot kończący wideo. "Kapitalizm i wolny rynek mnożą bogactwo, a socjalizm tylko dzieli biedę" – rzecze Mentzen, wskazując palcem odbiorcę po drugiej stronie ekranu.

Na poważne problemy trawiące Polskę szef Nowej Nadziei ma proste diagnozy – i recepty. Wyjaśnia na przykład, dlaczego w kryzysie mieszkaniowym aż tyle mieszkań stoi pustych (pada liczba 1,8 mln). To nie dlatego, że korporacje skupują je na inwestycje. Broń Boże, powód jest inny: ludzie po prostu boją się wynajmować. W obliczu strasznej myśli, że cyniczny najemca może im nie zapłacić przez pięć miesięcy, Polacy wolą, żeby żaden najemca nie płacił im nic i nigdy. Rozwiązanie problemu niskiej dzietności też najlepiej byłoby powierzyć Mentzenowi. Sam ma troje dzieci i – jak radośnie tłumaczy – podczas procesu ich powstawania żaden urzędnik nie był potrzebny. 

Polityki zagranicznej na TikToku Mentzena jest mało, ale uwagę może zwrócić przepowiednia o tym, kto będzie rządził Rosją po Putinie. Otóż ktoś z włosami. "Wszystko zaczęło się od cara Mikołaja II, który jeszcze miał włosy, po nim przyszedł łysy Lenin, zastąpił go Stalin z włosami, po nim był łysy Chruszczow (...), następnie był Jelcyn z włosami, po którym przyszedł łysy Putin" – tłumaczy ten system Mentzen, który jest niby poważnym politykiem (z włosami), ale też przecież fajnym i zabawnym swojakiem. A najbardziej swojskie treści nadal są jeszcze przed nami.

Fajny śmieszek, zwykły Sławek

Zagadka: dlaczego Sławomir Mentzen chodzi w garniturze? Jeśli nie wiecie, to się zaraz dowiecie, bo odpowiedzi udziela w jednym ze swoich ostatnich filmów. Chodzi o to, że musi dużo pracować, a garnitur jest jedynym, co go powstrzymuje przed leżeniem na kanapie. Taki żarcik!

Inny komediowy materiał o (nie)pracowaniu: rozradowany Mentzen przy FIFIE. "Kolegom z partii mówię, że nie mam czasu na politykę, bo zajmuję się firmą. W kancelarii mówię, że nie mam czasu na firmę, bo zajmuję się polityką. W domu mówię, że nie mam na nic czasu, bo zajmuję się i firmą, i polityką. A tak naprawdę cały czas gram w FIFĘ. I tak trzeba żyć!". Dowcip jest odgrzewany ("Żona myśli, że jestem u kochanki, kochanka, że u żony, a ja tup, tup na ryby"), ale nie szkodzi. Mentzen zmapował swój elektorat. Młodzi mężczyźni w Polsce lubią Konfederację, młodzi mężczyźni w Polsce lubią FIFĘ.

Chłopcom u progu życia prezes oferuje też mądrość człowieka doświadczonego w małżeństwie. Posłuchajmy tej lekcji życiowej (opublikowanej w ramach cyklu Mentzen radzi). "Kobiety nie zmienisz. Możesz zmienić kobietę, ale to niczego nie zmieni". Jesteśmy w kancelarii, ale jesteśmy też trochę na grillu i wuj właśnie nakłada nam karkówkę na talerz, okraszając danie aforyzmem o tym, jak to jest z babami. 

Pogodny stoicyzm, z jakim polityk opisuje domniemaną naturę kobiet, to na jego TikToku główna emocja. Jeśli się w ogóle denerwuje, to z podgrywaniem, na żarty. W tym tonie upomina partyjnego kolegę Konrada Berkowicza, żeby oddał mu "złotego Matiego" (figurka Morawieckiego, która wygląda jak Oscar). Inny materiał: podczas jazdy autem Mentzen nagrywa rant o tym, jak go wkurza, kiedy w pracy podgrzewa dla siebie obiad, ale w szufladzie nie ma widelców. Być może najwyższy czas dokupić kilka do firmy. Albo odrzucić socjalizm i zacząć wszędzie nosić prywatne sztućce. 

Uczuciem obcym Mentzenowi jest za to zdumienie. Dziwił się, kiedy był mały, dziś woli ruszać uszami. 

I to jest koniec tego przeglądu, nic lepszego prawdopodobnie tam nie ma.

Żarcik, uśmiech i do przodu

Nie musimy oglądać więcej, bo i tak dowiedzieliśmy się już dużo o poglądach, sympatiach i antypatiach prezesa Nowej Nadziei. Mentzen lubi: kapitalizm, wolny rynek, celną ripostę i zgrany żart. Mentzen nie lubi: głupich pomysłów, "biegunki legislacyjnej", socjalizmu i złodziejskiego państwa, które zabiera nasze pieniądze. Nie przepada także za politykami (poza sobą i może kolegami z partii). To żadna egzotyka, w Polsce nawet posłowie – świadomi, że lud darzy służbę publiczną nikłą sympatią – potrafią mówić o "politykach" tak, jakby sami nie należeli do tej grupy. 

Mentzen nie pełni ani nie pełnił funkcji posła, ministra i tak dalej. Dlatego tym bardziej może kreować się na kogoś, kto z zewnątrz widzi więcej (i wie, co mówi, jako biznesmen i doktor ekonomii). A jednocześnie można odnieść wrażenie, że cała sfera publiczna jest dla niego jak zabawa. Widać to, kiedy o historii Rosji z ostatnich stu lat ma do powiedzenia tyle, że jeden prezydent jest łysy, a drugi nie. Albo kiedy w niezwykle złożonej kwestii zapaści demograficznej proponuje, żeby urzędnicy nie wtrącali się do robienia dzieci. Na tym TikToku nie ma wieloaspektowych zagadnień. Jest problem, jest chłopskorozumowe rozwiązanie, jest żarcik. I ten tryb żartowania sam w sobie dużo mówi o popularności Mentzena.

Sławomir Mentzen w swoich filmach to człowiek, któremu się udało. Odniósł sukces, ma rodzinę, zbudował biznes (chociaż złe państwo na pewno przeszkadzało). Jest szefem w kancelarii i szefem w partii. On dał radę spłodzić i utrzymać troje dzieci, więc nie ma co się rozwodzić nad kryzysem dzietności. On ma lśniący, wyczyszczony cudzymi rękami stół prezesa, więc może przy nim siedzieć i kpić z przepisów, które wiążą szaraczków na umowach o pracę. Tak dobrze poradził sobie w świecie, tak dobrze jest mu we własnej skórze, że może sobie pozwolić na dobry humor i dystans. Ze stoickim spokojem przyjmuje kaprysy kobiet. Denerwują go w zasadzie już tylko drobiazgi. Kiedy inni politycy oburzają się, gardłują, stroją marsowe miny i dzielą włos na czworo, Mentzen rzuca dowcipy i rusza uchem. Ma luz, ma spokój i ma swobodę. Nie walczy, bo nie musi. I dźwięczy w tym cicho obietnica: ty też możesz taki być, chłopaku. 

Więcej o: