"Podjęłam niezwykle trudną decyzję, bo przez dwa i pół roku całą moją pracę włożyłam w budowę nowej polityki. Proszę uwierzyć, ta decyzja kosztuje mnie naprawdę bardzo dużo. Dziękuję za tę wspólną i dobrą pracę Szymonowi, moim sejmowym kolegom, wolontariuszom całego Ruchu Polska 2050. Wierzę w Was i trzymam za Was kciuki" - napisała posłanka w oświadczeniu.
Hanna Gill-Piątek dodała, że w nadchodzących wyborach po stronie opozycji demokratycznej "potrzebny jest przede wszystkim silny blok opozycji, zdolny do ostatecznego pokonania partii Jarosława Kaczyńskiego".
"Zapewniam Państwa, że cała moja praca, której intensywności nie można kwestionować, będzie przeze mnie kontynuowana. A wszystkie moje decyzje podczas sejmowych głosowań będą zgodne z tym, co obiecałam wyborcom. A przede wszystkim zgodne z moim sumieniem" - podsumowała.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Hanna Gill-Piątek weszła do Sejmu z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jako przedstawicielka Wiosny. We wrześniu 2020 złożyła rezygnację z członkostwa w klubie Lewicy i dołączyła do ruchu Szymona Hołowni, a następnie została wiceprzewodniczącą partii.
O rzekomym spięciu między Gill-Piątek a Hołownią mówi się od czasu głosowania w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym. Przewodnicząca koła Polska 2050 w Sejmie oświadczyła na konferencji prasowej, że ugrupowanie jest skłonne wstrzymać się od głosu. A jednak później opowiedziało się przeciwko nowelizacji, kiedy Koalicja Obywatelska, PSL i Lewica w większości się wstrzymały.
Hołownia przed głosowaniem miał zmienić zdanie i w rozmowie z liderami opozycji miał krytykować Gill-Piątek, zarzucając jej wychodzenie przed szereg i twierdząc, że nie ma kompetencji, by ogłaszać decyzje dotyczące jego partii.
Jeszcze w miniony weekend oboje przekonywali w mediach, że opisywane w mediach spięcie między nimi to próba ich skłócenia.