W piątek na antenie Polskiego Radia 24 Przemysław Czarnek pytany był o doniesienia medialne dotyczące konkursu przeprowadzonego przez resort, w ramach którego część dotacji miała trafić do organizacji powiązanych z politykami partii rządzącej i służyć do zakupu nieruchomości. Minister edukacji i nauki powiedział, że nie ma nic złego w tym, że państwo wspiera dotacjami działalność organizacji pozarządowych, które służą publicznemu pożytkowi. Podkreślił, że środki trafiły do wielu podmiotów spełniających pożytek publiczny.
- Dlaczego miałoby nie trafić na przykład 550 tysięcy złotych na samochód dla fundacji, która współpracuje z zespołem szkół specjalnych w centralnej Polsce, 750 tysięcy złotych dla ochotniczej straży pożarnej na autobus do przewożenia również uczniów do szkół na terenie gminy, na której działa to OSP, albo milion złotych dla fundacji, która udziela porad psychologicznych i chce robić korepetycje dla dzieci, których na nie nie stać? Co w tym złego? Że lewacy nie dostali? Nie dostaną - zapowiedział polityk.
Przemysław Czarnek oświadczył, że "z Ministerstwa Edukacji i Nauki środki finansowe będą szły tylko i wyłącznie do organizacji, które robią dobre rzeczy, a nie do lewackich organizacji, które promują neomarksizm i psują młode pokolenie". - Nie popieram postaw, które są apatriotyczne, aspołeczne, arodzinne - dodał.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Tego samego dnia podczas konferencji prasowej Mateusz Morawiecki został zapytany, czy ma zamiar wyciągnąć konsekwencje wobec Przemysława Czarnka i wszystkich osób, które stoją za przekazaniem ogromnych dotacji w programie "Willa plus".
Premier odparł, że "nie ma takiego programu, jest program w sposób rzetelny, oparty o transparentne, uczciwe kryteria, ma przekazywać środki dla różnych fundacji i stowarzyszeń". - Dla mnie podstawowa kwestia to odpowiedź na pytanie: czy te kryteria były jasne, czytelne, transparentne? Tak. Czy każdy mógł złożyć wniosek i każdy mógł się ubiegać o te środki? Tak - powiedział szef rządu.
- W związku z tym nie ma co się koncentrować na kilku czy kilkunastu podmiotach, które akurat nie pasują części mediów, bo równie dobrze można pokazać na całkowicie liberalne think tanki czy lewicowe, które również zostały w minionych latach, w przeszłości, w ten sposób niejako nagrodzone za swoją działalność - stwierdził szef rządu, dodając, że patrzy na to jako na część szerszego procesu wsparcia organizacji pozarządowych.
Dziennikarze TVN24 Justyna Suchecka-Jadczak i Piotr Szostak dotarli do szczegółów dofinansowań przyznawanych przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Resort miał przeznaczyć 40 mln zł na remont lub zakup nieruchomości dla organizacji wspierających system oświaty i wychowania. Środki trafiły m.in. do organizacji związanych z politykami Prawa i Sprawiedliwości, Kościołem katolickim lub z harcerstwem.
Pieniądze otrzymało ponad 40 organizacji. Dotacje przeznaczane zostały m.in. na zakup nowych siedzib, w sumie 12 nieruchomości. Na liście znalazły się "domy na warszawskim Mokotowie i Ursynowie, lokal w zabytkowej kamienicy oraz działka z dwoma stawami, własnym lasem i domkiem pszczelarza".
Kontrowersje wzbudził fakt, iż wśród beneficjentów programu znalazła się założona przez europosła PiS Zdzisława Krasnodębskiego fundacja Polska Wielki Projekt. Otrzymała ona środki na zakup willi na Mokotowie wycenionej na pięć i pół mln zł.
Dotacji nie dostała natomiast m.in. Fundacja Po Skrzydła, która zajmuje się profilaktyką zdrowia psychicznego. Organizacja ta wnioskowała o wiele mniej pieniędzy, niż otrzymała np. Polska Wielki Projekt - o 88 560 złotych. - Wniosek został oceniony pozytywnie, natomiast dofinansowania nie otrzymaliśmy, mimo że kwota na tle innych była dość drobna - powiedziała na antenie TVN24 przedstawicielka fundacji Żaneta Rachwaniec.