Sąd Najwyższy uchylił wyrok ws. zdjęć martwych płodów. W obronie skazanego stanął Ziobro

Sąd Najwyższy uniewinnił Adama B., który został skazany za prezentowanie we Wrocławiu w lipcu 2020 r. banerów ze zdjęciami zakrwawionych, martwych płodów. Skargę kasacyjną złożył wcześniej Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. SN stwierdził, że mężczyzna był jedynie organizatorem antyaborcyjnej manifestacji, a sam banerów nie przyniósł. Według SN nie można też uznać zdjęć martwych płodów za "nieprzyzwoite".

Lokalny antyaborcyjny działacz Adam B. został skazany w kwietniu 2021 r. przez Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia na karę 500 zł grzywny.

Sąd uznał mężczyznę za winnego prezentowania banerów ze zdjęciami płodów podczas manifestacji w lipcu 2020 r., której Adam B. był organizatorem. Działacz został skazany na podstawie art. 141 kodeksu wykroczeń, który przewiduje karę za umieszczenie w miejscu publicznym "nieprzyzwoitych" materiałów.

Obrońca mężczyzny złożył apelację, wskazując m.in., że Adam B. wcale nie przyniósł banerów na manifestację.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Kilka miesięcy później - we wrześniu 2021 r. - Sąd Okręgowy we Wrocławiu ten wyrok podtrzymał. 

"Obwiniony był organizatorem i jednocześnie przewodniczącym zgromadzenia publicznego, na którym nastąpiła podmiana pierwotnych banerów i wystawienie na widok publiczny dwóch banerów poświęconych tzw. tematyce aborcyjnej. [...] Tego rodzaju działanie odbyło się za wiedzą, zgodą i pełną aprobatą obwinionego" - stwierdził sąd w uzasadnieniu.

Sąd stwierdził też, że "każda osoba o najmniejszej chociaż wrażliwości nie chce być epatowana treściami eksponującymi okrucieństwo, zwłoki, krew czy okaleczenia".

Zobacz wideo Bodnar: Moim zdaniem Polska łamie prawa człowieka ws. aborcji (wypowiedź z lutego 2021 r.)

Sąd Najwyższy: Nie doszło do wykroczenia

Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro zaskarżył wyrok. Sąd Najwyższy na posiedzeniu 4 stycznia uznał skargę za zasadną. Uchylił wyroki obu instancji i uniewinnił Adama B.

Sędziowie stwierdzili, że dowody nie wskazują na to, by mężczyzna, choć był organizatorem manifestacji, umieścił banery w miejscu publicznym. 

SN powołał się przy tym na zeznania strażnika miejskiego, który zeznał, że banery ze zdjęciami martwych płodów miały przynieść dwie kobiety. W uzasadnieniu czytamy również, że mężczyzny nie można ukarać za sprawstwo kierownicze (lub pomocnictwo czy podżeganie), bo kodeks wykroczeń takiej możliwości nie przewiduje.

Prezes PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz14-latce odmówiono aborcji. Lider PSL: Zastosowałbym klauzulę sumienia

Sąd Najwyższy: Przerysowana forma przekazu jest uzasadniona

Co więcej, Sąd Najwyższy uznał, że zdjęć martwych płodów nie można uznać za "nieprzyzwoite", bo art. 141 kodeksu wykroczeń należy wiązać głównie "z zachowaniami wulgarnymi, bezwstydnymi lub nieobyczajnymi, związanymi zasadniczo ze sferą intymności i seksualności człowieka".

"O ile prezentowane zdjęcia abortowanych ludzkich płodów mogą być oceniane jako drastyczne, szokujące, a nawet oburzające, to żadną miarą nie można powiedzieć, że są one wulgarne, bezwstydne, nieobyczajne, demoralizujące, łamiące normy obyczajowe, moralność, etykę, budzące zgorszenie" - czytamy w uzasadnieniu.

Październik 2020, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającym prawo aborcyjne Strajk Kobiet protestuje w poznańskiej katedrzeRekordowe poparcie dla aborcji do 12. tygodnia [SONDAŻ]

Według sędziów "problematyka ochrony życia ludzkiego od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci jest na tyle społecznie doniosła, że z pewnością może uzasadniać nawet przerysowaną formę przekazu przez osoby silnie zaangażowane w dążenie do spowodowania zaostrzenia lub złagodzenia przepisów dotyczących aborcji".

"Nie sposób uznać, żeby tego rodzaju przekaz miał demoralizujący wpływ na społeczeństwo i burzył jego normy obyczajowe. Należy oczywiście zgodzić się z postulatami, aby promowanie takich czy innych postaw dotyczących dopuszczalności przerywania ciąży odbywało się za pomocą mniej drastycznych środków wyrazu, nieignorujących wrażliwości osób prezentujących poglądy przeciwne" - stwierdzono.

Sąd Najwyższy podzielił się jednocześnie spostrzeżeniem, że "próba zbiorowego narzucenia poglądów za pomocą efektu szokowania, ale pozostająca w oderwaniu od aspektu edukacyjnego, może przynieść efekt wprost odwrotny od zamierzonego".

Więcej o: