Wypadek Beaty Szydło. Wyrok ws. Sebastiana Kościelnika zapadnie na dniach. Sprawa ciągnie się sześć lat

To jedna z najgłośniejszych spraw ostatnich lat. 10 lutego mija szósta rocznica wypadku w Oświęcimiu z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło. O nieumyślne spowodowanie wypadku został oskarżony Sebastian Kościelnik. Mężczyzna czeka na prawomocny wyrok, który ma zapaść przed Sądem Okręgowym w Krakowie w najbliższych dniach. Jedna chwila zmieniła życie Kościelnika o 180 stopni.

10 lutego 2017 r., piątek. Media obiegła ok. godz. 19 informacja o wypadku z udziałem kolumny Biura Ochrony Rządu (od lutego 2018 r. Służba Ochrony Państwa).

Do zdarzenia doszło po 18.30 na ul. Powstańców Śląskich w Oświęcimiu. Kolumna złożona z trzech aut wyprzedzała Fiata Seicento kierowanego przez 21-letniego Sebastiana Kościelnika, ucznia IV klasy technikum. Młody mężczyzna przepuścił pierwsze auto, a następnie skręcił w lewo, w wyniku czego doszło do zderzenia z rządową limuzyną, która jechała jako druga. W efekcie Audi A8L uderzyło w przydrożne drzewo.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Szybko okazało się, że w limuzynie znajdowała się ówczesna premier Beata Szydło, która wracała wtedy do swojego domu w Przecieszynie. Została przetransportowana śmigłowcem do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

- Na szczęście zakończyło się na niegroźnych obrażeniach, te najbardziej dotkliwe wynikają z tego, że zadziałały pasy bezpieczeństwa. Ale czuję się dobrze, to nie są poważne obrażenia - mówiła szefowa rządu kilka dni później w rozmowie telefonicznej z "Wiadomościami" TVP. 

Beata Szydło Wypadek Beaty Szydło. Biegli ws. zeznań świadków: Są niewiarygodne

Beata Szydło doznała urazu mostka i żeber, doszło też do stłuczenia płuc i serca. Niektórzy informowali też o pęknięciu kości strzałkowej, co dementował rzecznik rządu Rafał Bochenek.

Do szpitala trafiło też dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Jeden z nich był ciężej ranny, doznał obrażeń nóg i miednicy.

Zobacz wideo Sroka: Za wypadek Szydło odpowiedzialność ponoszą politycy (wypowiedź z grudnia 2021 r.)

Wypadek z udziałem Beaty Szydło. Funkcjonariusz SOP mówi o naciskach

Sebastian Kościelnik usłyszał zarzuty nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania wypadku.

Obrońcą mężczyzny - pro bono - został znany krakowski mecenas Władysław Pociej, specjalista od spraw dotyczących wypadków komunikacyjnych.

Kluczowe było rozstrzygnięcie, czy kolumna miała włączone zarówno sygnały świetlne, jak i dźwiękowe. Wówczas mogłaby zostać uznana za uprzywilejowaną. A wtedy miałaby prawo nie tylko przekroczyć prędkość na terenie zabudowanym, ale również przejechać przez linię ciągłą i wyprzedzić na skrzyżowaniu. A to właśnie się zdarzyło tuż przed wypadkiem.

Sebastian Kościelnik Sebastian Kościelnik twierdzi, że po wypadku Szydło był podsłuchiwany

Funkcjonariusze BOR przekonywali, że włączone były oba rodzaje sygnałów. Świadkowie wypadku wskazywali jednak, że widzieli tylko światła.

- Mieliśmy włączone sygnały świetlne, było już ciemno, wjechaliśmy w miasto. Generalnie wszyscy wiedzieliśmy, że nie mamy włączonych sygnałów dźwiękowych. Dla nas to była rzecz oczywista. Żeby ludzie nie widzieli, że władza "się wozi i panoszy". Za każdym razem, gdy jeździłem do domu pani premier, nie włączaliśmy syren. Jechaliśmy po cichu, żeby nie wzbudzać sensacji - mówił w grudniu 2021 r. w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" emerytowany Piotr Piątek, emerytowany funkcjonariusz SOP, który tego feralnego dnia jechał w rządowej kolumnie.

Sugerował, że miał być nakłaniany przez swoich kolegów do składania fałszywych zeznań.

Wypadek w Oświęcimiu. Sebastian Kościelnik staje przed sądem

Biegli ustalili później, że rządowa kolumna poruszała się z prędkością ok. 60 km/h. Dozwolona prędkość w tamtym miejscu wynosiła maksymalnie 50 km/h.

Okazało się także, że użytkowane zaledwie od dwóch miesięcy Audi A8 (warte ok. 2,5 mln zł) nie miało wykupionego ubezpieczenia AC. Samochód został zabezpieczony przez prokuraturę, był poddawany oględzinom. Służba Ochrony Państwa próbuje odzyskać auto. Sąd, jak dotąd, nie wyrażał na to zgody. Kiedy SOP odzyska auto? Rzecznik służby nie odpowiedział na wysłane przez nas pod koniec stycznia pytania.

Kilka miesięcy po wypadku - w marcu 2018 r. - Prokuratura Okręgowa w Krakowie zwróciła się do oświęcimskiego sądu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania na okres roku próby. Kierowca seicento miałby również zapłacić nawiązkę w wysokości 1,5 tys. zł na cel charytatywny.

Zgodnie z przepisami, taki wniosek można złożyć zamiast aktu oskarżenia, jeśli m.in. wina oskarżonego i okoliczności nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy wskazuje, że nie popełni kolejnego przestępstwa.

Kierowca seicento się na to nie zgodził.

W październiku 2018 r. ruszył więc proces w sprawie wypadku. Prokuratura domagała się dla Sebastiana Kościelnika kary roku ograniczenia wolności (20 godzin miesięcznie nieodpłatnej pracy na cele społeczne). Obrona - uniewinnienia.

Wypadek w Oświęcimiu. Obrona i prokuratura odwołują się od wyroku

W lipcu 2020 r. Sąd Rejonowy w Oświęcimiu uznał Sebastiana Kościelnika za winnego nieumyślnego naruszenia przepisów ruchu drogowego. Jednocześnie umorzył postępowanie i nakazał mężczyźnie zapłatę tysiąca złotych nawiązki na rzecz Beaty Szydło i funkcjonariusza BOR (szefa ochrony premier).

Kościelnik nie musiałby też pokrywać kosztów postępowania (ok. 200 tys. zł).

Sąd potwierdził jednocześnie, że kolumna rządowych aut nie używała dźwiękowych sygnałów, w związku z czym nie można jej było uznać za uprzywilejowaną. Zauważył również, że kierowca BOR popełnił wykroczenie polegające na wyprzedzaniu na skrzyżowaniu i przekroczeniu podwójnej linii ciągłej. Prokuratura nie wszczęła jednak postępowania ws. odpowiedzialności funkcjonariusza.

Proces ws. wypadku kolumny BOR Wypadek z udziałem kolumny Beaty Szydło. Sąd ogłosił wyrok

Od orzeczenia Sądu Rejonowego odwołali się zarówno prokuratura, jak i obrońca mężczyzny. Kwestia winy jest dla mężczyzny o tyle istotna, że w przypadku jej potwierdzenia z jego polisy OC zostałyby pobrane pieniądze na pokrycie naprawy limuzyny.

Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Krakowie, proces dobiega końca. 14 lutego zaplanowane są mowy stron. Wyrok zostanie wydany jeszcze tego samego dnia lub w ciągu dwóch tygodni.

Mec. Władysław Pociej ocenił pod koniec stycznia w rozmowie z Gazeta.pl, że wyrok sądu jest "wielką niewiadomą, jak każde orzeczenie".

W mediach krążyły też inne wątki dotyczące wypadku. W czerwcu 2019 r. telewizja TVN24 poinformowała, że doszło do uszkodzenia dwóch płyt DVD pochodzących z materiałów śledztwa. Na jednej z nich znajdowało się nagranie z kamery monitoringu, na którym widać było przejazd kolumny przed wypadkiem. Biegli nie wykluczyli, że płyty mogły zostać zniszczone przez kogoś celowo.

W ubiegłym roku Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu umorzyła śledztwo dotyczące płyt. Jak informowała "Gazeta Wyborcza", zdaniem śledczych do zniszczenia przedmiotów mogło dojść w wyniku "ułożenia ich na niewielkim przedmiocie i naciśnięciu na nie". Według prokuratury pęknięcie mogło powstać podczas przechowywania lub przenoszenia akt. Jak dowiedział się portal Gazeta.pl, decyzja o umorzeniu śledztwa jest prawomocna, bo Prokuratura Regionalna w Krakowie nie uwzględniła wniesionego przez obronę zażalenia.

"Nigdy już nie będę tym samym człowiekiem"

10 lutego ubiegłego roku, w piątą rocznicę zdarzenia, Sebastian Kościelnik stwierdził we wpisie na Twitterze, że jego całe życie "wywróciło się o 180 stopni".

"Nigdy już nie będę tym samym człowiekiem, którym byłem przed dniem wypadku. Przez te wszystkie lata brałem udział w wielu przesłuchaniach, stawiłem się na kilkadziesiąt rozpraw sądowych. Udzieliłem również wielu wywiadów, w głównej mierze po to, aby przekazać, jak ta sytuacja wyglądała ze strony zwykłego szarego obywatela, wobec którego przedsięwzięto mnóstwo środków, by go zdyskredytować, jak i świadków tego zdarzenia" - napisał.

Sebastian Kościelnik Pięć lat od wypadku Szydło. Kierowca seicento: Nie będę już tym samym człowiekiem

"Lekcja życia, która trwa po dziś dzień, skutkowała wieloma wyrzeczeniami, podporządkowaniem wręcz całego życia pod sprawę wypadku. Pozytywem tej sytuacji było rozpoczęcie studiów na wydziale prawa, które w dużej mierze zawdzięczam swojej narzeczonej, oraz tym, by w przyszłości pomagać innym, którzy znajdą się w trudnej sytuacji" - dodał.

- Mam nadzieję, że ten wyrok w niedługim czasie zapadnie i będzie dla mnie korzystny. Nie wiem, czy mogę liczyć na uniewinnienie. Jeśli nie uda się w tej instancji, pozostaną inne tryby odwoławcze, w tym wypadku europejskie - mówił na początku lutego w rozmowie z Gazeta.pl Sebastian Kościelnik.

Mężczyzna jest obecnie na trzecim roku prawa. - Chciałbym ukończyć aplikację adwokacką, pomagać ludziom w podobnej sytuacji do tej, w jakiej ja się znalazłem - zaznaczył.

W lutym 2020 r. Sebastian Kościelnik wygłosił krótkie przemówienie na konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, ówczesnej kandydatki PO na prezydentkę. Dwa lata później oficjalnie wstąpił do ugrupowania, o czym w mediach było głośno.

Czy planuje w związku z tym kandydowanie w tegorocznych wyborach parlamentarnych? Kościelnik przekazał nam, że z nikim z PO na ten temat nie rozmawiał, do tej pory nie otrzymał też żadnej propozycji co do ewentualnego startu.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: