We wtorek Donald Tusk spotkał się z mieszkańcami Siedlec. W pewnym momencie kilka pytań zadał mu jeden z obecnych na sali mężczyzn. - Odpowiedź na te pytania jest ważna także dla osób, które w pana wierzą - wskazał.
Mężczyzna zapytał, dlaczego przewodniczący Platformy Obywatelskiej miał rzekomo przemilczeć spotkanie z Władimirem Putinem w Sopocie, podczas którego rosyjski polityk miał zaproponować mu rozbiór Ukrainy.
- Pana pytania są sprytne, bo zawierają w tezie fałsz. (...) Nie, Radosław Sikorski nie ujawnił rozmowy z sopockiego molo, bo mówił o spotkaniu, w którym uczestniczyło około 40 dyplomatów ze strony Polski i Rosji. I oczywiście nie, Putin nie proponował rozbioru Ukrainy, tylko wysyłał takie aluzje, insynuacje, że Ukraina składa się z różnych wątków historycznych, że Lwów był polskim miastem - powiedział Donald Tusk. - Ta rozmowa podkreślała bardzo lekceważący i niechętny stosunek Putina do Ukrainy jako takiej. Ale nie było w tym ani nic zaskakującego, ani szokującego, bo tę narrację Putina można było usłyszeć też lata później. Nigdy tego nie skrywali - zaznaczył.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Donald Tusk został również zapytany o słowa Radosława Sikorskiego dot. "rozbioru Ukrainy". - Jeśli chodzi o Radosława Sikorskiego, ja słyszę w komentarzach naszych politycznych przeciwników takie krytyczne sądy na jego temat. Ja dokładnie znam jego życiorys - podkreślił były premier, dodając, że ten był w Afganistanie w momencie, w którym trwała tam wojna. - W tym czasie wielu dzisiejszych liderów PiS-u zachowywało się tak, że do dzisiaj woleliby teraz o tym zapomnieć - stwierdził.
- Znowu jest dużo emocji wokół jego nazwiska w ostatnich dniach. Czy naprawdę jest tak ważne, że Sikorski z temperamentem, czasami z przesadą, ale z reguły trafnie powie coś na temat tego, co się dzieje w Polsce czy na świecie? - pytał lider PO. - Ostatnio, kiedy mówił o tym, że PiS zachowywał się dwuznacznie w przededniu wojny w Ukrainie. Dlaczego nikt dzisiaj w oficjalnych mediach nie zada pytania Kaczyńskiemu i Morawieckiemu, dlaczego mając bezpośrednie informacje od USA o planach rosyjskiej napaści na Ukrainę, spotykali się z najbardziej prorosyjskimi liderami politycznymi w Europie? - podkreślił.
- Przecież tego typu działania są stukrotnie ważniejsze niż wypowiedzi tego czy innego polityka, nawet jeśli ma czasami wybujały temperament - dodał Donald Tusk.
Mężczyzna zapytał także o to, czy lider PO uważa, że "polityka Niemiec jest błogosławieństwem dla Polski i Ukrainy". - Nie mówiłem, że polityka Niemiec jest błogosławieństwem dla Polski i Ukrainy. Nawiązuje pan do mojego wystąpienia na zjeździe CDU, gdy byłem szefem EPL, do której CDU należy. Mówiłem, że polityka CDU z punktu widzenia interesów Ukrainy była błogosławieństwem. Bo wtedy, kiedy Rosja po raz pierwszy napadła na Ukrainę, udało się zbudować solidarność w Europie, także dzięki kanclerz Niemiec Angeli Merkel, żeby tę wojnę zatrzymać, przynajmniej na jakiś czas - odparł.
- Zasługi Sikorskiego, jeśli chodzi o organizowanie Unii Europejskiej wokół interesów Ukrainy, są nie do przecenienia. To on ostrzegał Ukraińców, że Rosja na nich napadnie. Nie słyszałem, by Jarosław Kaczyński ostrzegał Zełenskiego po otrzymaniu informacji od Amerykanów, że Rosja szykuje atak na Ukrainę. Ale widziałem Kaczyńskiego z politykami, którzy siedzą w kieszeni Putina - zaznaczył.
Na koniec Tusk odniósł się także do braku decyzji Olafa Scholza ws. wysłania Leopardów do Ukrainy (choć już po spotkaniu niemieckie media poinformowały nieoficjalnie, że kanclerz zgodził się na wysłanie czołgów). - Scholza niech mi pan nie wpycha do mojej torby. To nie moja rodzina polityczna - stwierdził były premier.
Jak ustalił Onet, mężczyzna, który zadał powyższe pytania, to Rafał Jarząbek, który od kilku lat współpracuje z Telewizją Polską. On sam się nie przedstawił. W listopadzie był reporterem TVP Info w Katarze z okazji trwającego tam mundialu - podkreśla portal.