Pod koniec grudnia szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk został objęty ochroną Służby Ochrony Państwa. Decyzję w tej sprawie wydał szef MSWiA Mariusz Kamiński. Tusk wyjaśnił później, że ochronę przyznano mu w związku z pogróżkami pod adresem jego i jego rodziny. - W grudniu policja poinformowała mnie, że zagrożenie zamachem jest realne i konkretne, jak nigdy przedtem. Stąd wniosek o ochronę - mówił lider PO.
Jak podaje Newsweek.pl, objęcie byłego premiera ochroną może mieć związek z wydarzeniami z początku 2019 r. Krótko po tym, jak doszło do ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, ktoś zadzwonił po numer 112 i stwierdził, że "zginął Adamowicz, teraz zginie Tusk". Więcej w tym artykule:
"Fakt" ustalił, że były premier w ramach ochrony SOP dostał auto, którym kiedyś wożono - również w związku z pogróżkami - Jacka Kurskiego, byłego prezesa TVP.
Myślę, że po prostu ten samochód był wolny, znajdował się w dyspozycji i zapewniał odpowiedni poziom zabezpieczenia. Bo to, że SOP daje swoje samochody i zapewnia je Donaldowi Tuskowi, jest logiczne, bo musi być to samochód dostosowany do tej formy ochrony. SOP nie może się poruszać prywatnym samochodem Donalda Tuska, czy samochodem dostarczonym przez partię
- powiedział w rozmowie z dziennikiem Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa i wykładowca Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl >>>
"Fakt" dodał, że jeśli osobie ochranianej "coś nie będzie pasowało w pracy obstawy, czy nawet w kwestii wykorzystywanych przez nią narzędzi, będzie mogła ona interweniować".