Ustawę o SN forsuje przede wszystkim premier Mateusz Morawiecki, który do niej przekonał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - wedle zapewnień szefa rządu ustawa ta ma odblokować 36 mld euro z Funduszu Odbudowy. Wedle deklaracji polityków obozu rządzącego, np. europosła Adama Bielana, który był zwolennikiem dogadania się z Brukselą, szanse, że miliardy euro popłyną na KPO jeszcze przed wyborami to ponad 50 proc.
Gwarancji obóz rządzący nie ma, ale PiS jednak pędzi do wprowadzenia w życie ustawy o SN, która daje szansę. W minionym tygodniu Sejm uchwalił tę ustawę, ale udało się to dlatego, że opozycja - choć z wyjątkami - wstrzymała się od głosu.
Teraz ustawa jest w Senacie. Wedle naszych informacji, izba wyższa zbierze się na posiedzeniu jeszcze w tym miesiącu - będzie ono zwołane szybciej niż pierwotnie planowano, by zająć się właśnie tą ustawą. To, że jeszcze w styczniu zbierze się Senat, potwierdza nam wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (KO), a wcześniej taką możliwość sugerował marszałek prof. Tomasz Grodzki (KO).
Opozycja - najważniejsza jest tu rola Koalicji Obywatelskiej - obrała ścieżkę wprowadzania poprawek do ustawy, a nie jej odrzucania. Tak było w Sejmie, tak ma też być w Senacie. - Będą poprawki. Sposób zachowania się wyznaczyła opozycja już w Sejmie - mówi nam Borusewicz. One zresztą będą w zasadzie takie jak zgłaszane wcześniej przez posłów.
Poprawki Senatu będą głosowane następnie w Sejmie - do ich odrzucenia PiS potrzebuje większości bezwzględnej (więcej głosów "za" niż reszty oddanych), a nie zwykłej.
Kluczem do zgromadzenia tej większości jest dyscyplina w klubie PiS, który liczy 228 osób, w tym 20 polityków Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Ziobryści choć głosowali w minionym tygodniu za wyrzuceniem do kosza całej ustawy, to mają pomóc PiS-owi w odrzucaniu poprawek Senatu. W ocenie ziobrystów poprawki opozycji wprowadziłyby jeszcze większy niż spodziewany chaos w sądownictwie.
- Nie możemy dać prezydentowi ustawy jeszcze gorszej, niż uchwalił Sejm. Będziemy razem z PiS-em odrzucać poprawki opozycji wprowadzone przez Senat. Gdyby Andrzej Duda zdecydował się podpisać złą ustawę i to jeszcze zepsutą przez Senat, to sami byśmy się ośmieszali - mówi polityk z otoczenia Ziobry. Jak słyszymy, Solidarna Polska nie będzie się przy tym opierać przy przyjmowaniu dowodów wdzięczności Nowogrodzkiej za takie głosowania.
Ziobryści jednocześnie starają się, aby ich narracja, że KPO nie jest warte zachodu, wybrzmiała. Temu służy choćby list ministra sprawiedliwości do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem "o zainicjowanie narodowej debaty i społecznych konsultacji w sprawie warunków przyjęcia KPO - w praktyce wielkiego unijnego kredytu, którego koszty nie są dziś Polakom znane". W praktyce godzą się jednak z tym, że ustawa wejdzie w życie.
Jak pisaliśmy w Gazeta.pl przed weekendem, prezydent Andrzej Duda najpewniej podpisze ustawę o SN uchwaloną przez Sejm, przez co wejdzie ona w życie, ale skieruje ją zaraz potem do Trybunału Konstytucyjnego.
Ziobryści to jeszcze nie gwarancja uzyskania w Sejmie większości dla odrzucenia poprawek opozycji.
W samym PiS-ie doszło bowiem do małego buntu w głosowaniu w minionym tygodniu. Ośmioro posłów nie wzięło udziału w głosowaniu, z których sześć osób wyjęło karty do głosowania. A dwie osoby zagłosowały za wyrzuceniem ustawy do kosza.
Skala złamania dyscypliny w samym PiS (czyli nie licząc Solidarnej Polski) w praktyce była mała (10 głosów nie zostało oddanych bądź na "nie"), ale wątpliwości wśród posłów było sporo. Ci, którzy się wyłamali, dali wyraz szerszemu sceptycyzmowi wobec takiej formy kompromisu - jeśli takowy w rzeczywistości rząd zawarł - z Komisją Europejską. Większość sceptyków wolała się nie wychylać i zagłosowała, jak poleciła Nowogrodzka. Nowogrodzka chcąc mieć pewną większość, będzie pacyfikować ten sprzeciw. A to m.in. posłowie Antoni Macierewicz i Bartłomiej Wróblewski.
Łącznie z pojedynczymi głosami posłów niezrzeszonych i z koła Polskie Sprawy popierającymi ustawę PiS ma większość. I jest to ponad połowa głosów w Sejmie.
W razie jakichś wyłomów w zapleczu sejmowym rządu PiS pomóc mu może Konfederacja licząca 12 posłów. Dla Konfederatów ustawa ta - już nie mówiąc o poprawkach Senatu - to zdrada narodowa. Logiczne wydawałoby się głosowanie za odrzuceniem poprawek - razem z PiS. Ale to pewne wcale nie jest. - Mnie bardzo kusi głosowanie za senackimi poprawkami opozycji. Przecież teraz jedyną szansą na zablokowanie tej ustawy jest weto prezydenta, więc trzeba Andrzejowi Dudzie dostarczyć powodów do tego weta, czyli dać mu ustawę jak najgorszą. Nie podjęliśmy jeszcze jednak decyzji i musimy nad tym w Konfederacji podebatować - mówi poseł Konfederacji Artur Dziambor.