Sejm przyjął nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Zakłada ona, że sprawy dyscyplinarne środowiska sędziowskiego będzie rozstrzygać Naczelny Sąd Administracyjny. Za przyjęciem całości projektu zagłosowało 198 posłów Prawa i Sprawiedliwości, dwoje posłów koła Polskie Sprawy oraz trzech posłów niezrzeszonych. Posłowie Solidarnej Polski z klubu PiS zagłosowali przeciw nowelizacji. Większość przedstawicieli opozycji w Sejmie wstrzymała się od głosu.
My oczywiście będziemy przekonywać, aby te przepisy stały się jak najszybciej elementem porządku prawnego, czyli żeby ustawa była najlepiej od razu podpisana. Ale tak jak mówię, to prerogatywa prezydenta
- dodał rzecznik rządu na antenie RMF FM. Jego zdaniem "wypłata z KPO, to perspektywa maja, czerwca".
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Przypomnijmy, przyjęcie nowych przepisów ma - zdaniem autorów projektu - wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską środków z KPO. W sumie z unijnego Funduszu Odbudowy ma wpłynąć ponad 20 miliardów euro jako granty i ponad 30 miliardów w formie pożyczek.
Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu, który był gościem czwartkowej Porannej Rozmowy Gazeta.pl, zaznaczył, że przyjęcie ustawy o Sądzie Najwyższym nie spowoduje, że na Polskę spadnie grad pieniędzy. - Prawo i Sprawiedliwość już ma w głowie to, że nie dostanie pieniędzy z Brukseli i trzeba będzie na kogoś zrzucić winę - ocenił Zgorzelski.
Zrzuci się tradycyjnie na Unię Europejską, szczególnie na Niemców i opozycję, o której się będzie mówiło, że to jest jedyna opozycja w galaktyce, które nie chce głosować z partią rządzącą. Tak jakby w innych krajach opozycja z głosowała z koalicją
- dodał gość Gazeta.pl. Według polityka Polskiego Stronnictwa Ludowego pieniądze z KPO byłyby w Polsce od 21 miesięcy, gdyby PiS-owi naprawdę na nich zależało. Każdy dzień bez środków europejskich jest dowodem na to, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest antypolska. Dodał, że Polska nie dostanie środków przed wyborami.
Podobnego zdania jest Ryszard Czarnecki. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości powiedział w Radiu Wrocław, że "na poziomie technicznym wszystko jest ok, te uzgodnienia są daleko idące".
Według mnie jest dobra wola i chęć kompromisu ze strony Polski, zresztą nie pierwszy raz. Mam wrażenie, że cały czas tej dobrej woli brakuje po drugiej stronie. [...] Moja taka jest może mało popularna w kręgach rządowych, bo ja mówię, że te pieniądze do Polski przyjdą po wyborach, obojętnie kto te wybory wygra
- dodał Czarnecki.
Minister do spraw Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk mówił w piątek podczas briefingu w Sejmie o różnicy zdań pomiędzy posłami Prawa i Sprawiedliwości a Solidarnej Polski odnośnie do zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym. Stwierdził m.in., że "z tej różnicy zdań wynika inne głosowanie w tej kwestii". Minister zaznaczył, że nie wpłynęło to na losy ustawy, a nowelizacja trafi do Senatu.
Odnosząc się do decyzji większości klubów opozycyjnych, które wstrzymały się od głosu, Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział, że "jest to połowiczne zdanie egzaminu z odpowiedzialności". Uchwaloną nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym zajmie się teraz Senat. Marszałek izby Tomasz Grodzki nie wykluczył, że w tej sprawie Senat zbierze się na dodatkowym posiedzeniu, być może jeszcze w styczniu. Kolejne posiedzenie izby wyższej planowane było na 8 lutego.
Lider Solidarnej Polski minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział natomiast, że jego środowisko będzie podejmowało działania uniemożliwiające wejście w życie przepisów nowelizacji. "Uważamy, że polityka prowadzona pod szantażem ze strony Brukseli czy Berlina jest polityką, która musi się dla Polski i dla Polaków źle skończyć" - podsumował.
Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła w "Dzienniku Gazecie Prawnej", że aby otrzymać środki z KPO, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych w sądownictwie. Wówczas przyznała, że nowe prawo (ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i powołująca Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, uchwalona z inicjatywy prezydenta) jest ważnym krokiem, jednak "nowelizacja ustawy o SN nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej".
Von der Leyen podkreślała, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia TSUE, co jeszcze nie nastąpiło, a w szczególności "nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa".
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>