Przypomnijmy, we wtorek 10 stycznia Prawo i Sprawiedliwość po raz kolejny przegrało głosowanie dot. ustawy, która miała na celu powołanie komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo energetyczne Polski. Po stronie PiS zabrakło zaledwie jednego głosu. Wyłamała się związana z PiS posłanka Anna Maria Siarkowska, która tłumaczyła swoją decyzję negatywną opinią instytutu Ordo Iuris na ten temat.
W środę 11 stycznia Sejm przyjął wniosek dotyczący "zmian w składach osobowych komisji sejmowych", który - mówiąc wprost - oznaczał odwołanie posłanki Siarkowskiej ze składu Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Za przyjęciem wniosku zagłosowało 225 posłów, przeciw było 219, od głosu wstrzymały się trzy osoby.
To właśnie ta komisja dzień wcześniej odrzuciła projekt dot. zbadania wpływów rosyjskich. Za odrzuceniem opowiedziało się 20 osób (w tym Siarkowska), przeciw było 19.
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
"Zostałam odwołana z komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji obrony narodowej. To represja za głosowanie na komisji AiSW przeciwko niekonstytucyjnym rozwiązaniom, godzącym w prawo do sprawiedliwego procesu" - napisała Siarkowska na Twitterze.
"Pani Marszałek odmówiła mi nawet prawa do zabrania głosu z trybuny sejmowej i poinformowania posłów o tym, czego dotyczyć miało głosowanie" - dodała w kolejnym wpisie.
Co ciekawe, dziennikarz Polsat News Wojciech Dąbrowski przekazał, że za odwołaniem Siarkowskiej głosowali również posłowie Solidarnej Polski.
Temat odwołania Siarkowskiej został poruszony na konferencji prasowej Zbigniewa Ziobry. Stwierdził on jedynie, że "na ten temat będziemy rozmawiali z naszymi kolegami z PiS".