Komisja PiS ds. rosyjskich wpływów może się nadziać na weto prezydenta

Jacek Gądek
Prawo i Sprawiedliwość forsuje w Sejmie ustawę o powołaniu komisji weryfikacyjnej ds. rosyjskich wpływów w Polsce, ale w Pałacu Prezydenckim jest sceptycyzm wobec uprawnień tej komisji. A to grozi nawet wetem prezydenta z powodów konstytucyjnych.
Zobacz wideo Ziobryści porzucą PiS? Ast: Nie ma takiego ryzyka. Szanujemy stanowisko Solidarnej Polski

Komisja weryfikacyjna miałaby zbadać rosyjskie wpływy na bezpieczeństwo Polski w latach 2007-2022. Zgodnie z projektem ma się składać z 9 członków - niekoniecznie posłów - powoływanych przez Sejm.

Komisja ta ma być orężem Prawa i Sprawiedliwości w jesiennej kampanii wyborczej do Sejmu. Jej stworzenie to pomysł premiera Mateusza Morawieckiego zaczerpnięty, co paradoksalne, od jednego z największych swoich krytyków - europosła Patryka Jakiego (Solidarna Polska), który stworzył komisję weryfikacyjną ds. afery reprywatyzacyjnej. Komisja Jakiego w obozie PiS, także przez samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego jest uznawana za jedną z niewielu, które odniosły sukces.

Premier wyszedł więc z pomysłem na analogiczna komisję, ale mającą badać rosyjski wpływ na bezpieczeństwo Polski, w tym w energetyce. Projekt jest w Sejmie. Na aktualnym posiedzeniu posłowie mają nad nim już pracować.

W Pałacu Prezydenckim projekt tej ustawy budzi jednak wątpliwości. Nie jako idea, ale jej realizacja.

- Sam pomysł na taką komisję jest świetny. W kampanii wyborczej rozliczanie Platformy z tego, jak prorosyjską politykę prowadzono, jest trafny, ale zapisy projektu trzeba dokładnie przeanalizować - mówi jeden ze współpracowników głowy państwa. - Nie można zamykać Donalda Tuska - śmieje się. Projekt ustawy oczywiście nie daje możliwości, by umieścić przewodniczącego Platformy Obywatelskiej za kratkami, ale daje możliwość na przykład zakazania politykom obejmowania wysokich funkcji.

Inny współpracownik prezydenta mówi nam, że "eliminowanie jawnych agentów Rosji jest wartością, ale nie można wylać dziecka z kąpielą". Trzeba więc, dodaje, tropić diabła w szczegółach ustawy.

Kolejny polityk z otoczenia prezydenta, szef prezydenckiego gabinetu Paweł Szrot, publicznie w radiu Wnet mówił z kolei, że w Kancelarii Prezydenta będą prowadzone analizy tej ustawy z punktu widzenia konstytucyjności. - Mamy tutaj do czynienia z kontrowersjami w sprawie różnych środków, właściwie karnych, które by mogła zasądzać komisja - stwierdził w rozgłośni. Wspomniał o możliwym wydawanym przez komisję zakazach sprawowania funkcji publicznych.

Projekt co prawda nie przewiduje zakazu startowania w wyborach parlamentarnych, ale daje komisji możliwość stosowania tzw. środków zaradczych. Najważniejsze oznaczają w praktyce zakaz pełnienia wysokich stanowisk rządowych i administracji państwowej.

Projekt umożliwia bowiem komisji wydawanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat. A także mogłaby ona cofać poświadczenia bezpieczeństwa i nakładać zakaz otrzymania poświadczenia bezpieczeństwa na tak długi okres.

Pierwszy raport z prac komisji miałby zostać zaprezentowany do 17 września 2023 r. Czyli tuż przed wyborami do Sejmu.

Więcej o: