W poniedziałek TVN24 wyemitował program "Czarno na Białym", w którym po raz pierwszy publicznie wypowiedziała się Agnieszka Pilarczyk, sędzia, która w 2017 roku wydała uniewinniający wyrok w sprawie lekarzy oskarżonych o nieumyślne spowodowanie śmierci Jerzego Ziobry, ojca ministra sprawiedliwości.
Agnieszka Pilarczyk pytana o to, czy żałuje, że dostała tę sprawę, odparła, iż żałowałaby, gdyby miała sobie cokolwiek do zarzucenia. - Wydałam w tej sprawie wyrok, co do którego byłam całkowicie przekonana, że jest słuszny. To przekonanie powstało na podstawie mojego doświadczenia, mojej wiedzy prawniczej, treści akt sprawy i mojego sumienia - podkreśliła.
- Tak po ludzku ta sprawa kosztowała mnie dużo. Usłyszałam dużo złego na mój temat. (...) Podnoszono na mój temat wiele negatywnych określeń, przypisywano mi postępowanie i zachowanie, których się nie dopuściłam. (...) Jako człowiek i jako sędzia mogłam tylko milczeć. Nie miałam żadnej możliwości obrony - zaznaczyła.
Agnieszka Pilarczyk podkreśliła, że "dla tej sprawy napisano przepisy". Chodziło m.in. o możliwość włączenia się prokuratury w sprawę z oskarżenia prywatnego. - Zbigniew Ziobro, wbrew doniesieniom medialnym, nigdy nie przestał być stroną tego postępowania. (...) Cały czas miał swojego pełnomocnika. Co więcej, Zbigniew Ziobro jako pierwszy podpisał własnoręcznie wniosek o uzasadnienie wyroku - powiedziała sędzia.
- Nie bałam się. Dlatego to państwo uczyniło mnie sędzią, żebym w takich sytuacjach przyzwoicie postąpiła. To był mój obowiązek i starałam się go za wszelką cenę zrealizować. Nie myślałam wtedy o tym, czy się boję. Wiedziałam, że mam zrobić to, co dla mnie należy - dodała. - Pyta pani [do dziennikarki - red.], czy sędzia bał się wydać wyrok w sprawie przeciwko organowi własnego państwa i przez to nie może liczyć na ochronę tego państwa i musi bać się tego państwa. To jest przerażające dla sędziów i dla ludzi - stwierdziła, dodając, że to w jej odczuciu jest "początek autorytaryzmu".
Na początku 2017 roku sędzią Pilarczyk zainteresowała się prokuratura, która wszczęła wobec niej postępowanie. Próbowano to później wykorzystać, żeby wyłączyć ją ze sprawy. - Myślę, że (...) to był dzień dany mi na opamiętanie się. Żebym zrozumiała, co może mnie spotkać i zaczęła postępować właściwie. (...) To działanie miało na celu zastraszenie mnie - powiedziała w programie "Czarno na Białym" sędzia, dodając, że czuła, iż próbowano wywrzeć na nią presję. - To był pokaz siły i możliwości. Chodzi o to, że funkcjonujemy w rzeczywistości, w której sędzia musi bać się własnego państwa - zaznaczyła.
Agnieszka Pilarczyk została również zapytana o to, czy bała się, że do niej - podobnie jak do biegłych - policja zapuka o godz. 6:00 rano. - Liczyłam się z tym - stwierdziła. Jak dodała, w swojej sprawie nie została nawet przesłuchana. - Mam świadomość, że sprawa jest otwarta. Że wszystko może się wydarzyć - podkreśliła.
- Została wykorzystana władza jednego człowieka, będącego stroną tego procesu, ażeby uzyskać korzystny dla siebie wynik sprawy - powiedziała.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
W czerwcu 2006 roku 70-letni Jerzy Ziobro, ojciec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, trafił na badania lekarskie. Lekarze wskazywali na konieczność przeprowadzenia koronarografii, jednak przesunięto termin ze względu na stan zdrowia mężczyzny.
Jerzy Ziobro został przyjęty do kliniki kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie tydzień później. Został poddany koronarografii, następnie konieczna okazała się też angioplastyka wieńcowa i wszczepienie stentów. Później przeprowadzano także kolejne zabiegi. 1 lipca stan Jerzego Ziobry zaczął się pogarszać, mężczyzna zmarł w nocy z powodu niewydolności serca i obrzęku płuc w wyniku nieodwracalnego uszkodzenia serca.
Rodzina Jerzego Ziobry złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z leczeniem ojca. Prokuratura Rejonowa w Krakowie wszczęła śledztwo, sprawa została przekazana później do Ostrowca Świętokrzyskiego. Dwa lata później śledztwo zostało umorzone, bo zdaniem śledczych nie doszło do błędu w sztuce lekarskiej.
Żona i dwaj synowie Jerzego Ziobry, w tym Zbigniew Ziobro, zaskarżyli tę decyzję. Krakowski Sąd Rejonowy uchylił postanowienie prokuratury. W czerwcu 2011 roku Prokurator Rejonowy w Ostrowcu Świętokrzyskim ponownie zdecydował o umorzeniu.
W tym samym miesiącu małżonka i synowie wnieśli do sądu subsydiarny akt oskarżenia przeciwko czterem lekarzom. W lutym 2012 roku krakowski Sąd Rejonowy ocenił, że lekarze prawidłowo postawili diagnozę i prawidłowo leczyli Jerzego Ziobrę. W marcu 2012 roku Ziobrowie złożyli apelację, kilka miesięcy później nie została ona uwzględniona przez Sąd Okręgowy.
W grudniu tego samego roku prokurator generalny Andrzej Seremet wniósł kasację. W marcu 2013 roku Sąd Najwyższy uchylił postanowienie krakowskiego Sądu Okręgowego. SN wskazał m.in. na brak spójności w stanowiskach biegłych. W lutym 2017 roku, po uzyskaniu kolejnych opinii, sąd uniewinnił wszystkich czterech lekarzy. Prokuratura i Ziobrowie zaskarżyli wyrok.