W rozmowie z Polską Agencją Prasową minister Michał Wójcik stwierdził, że Unia Europejska "ukryła wszystko to, co nas obciąża, przyjmując pewną narrację, że to jest subwencja, że to jest coś za darmo". Jak dodawał, za 107 mld zł, które do Polski mają trafić z tzw. części subwencyjnej KPO, "my jako Polacy zapłacimy 3-5 razy więcej, od 300 do 500 mld zł".
- Już płacimy, choćby w podatku od plastiku, rocznie 3 mld 200 mln zł. Za chwile do tego dojdzie 25 proc. od wpływu z ETS - mówił Wójcik.
Wójcikowi odpowiedział w PAP Szymon Szynkowski vel Sęk, minister do spraw Unii Europejskiej. - Minister Wójcik nie uczestniczył w ostatnim spotkaniu premiera Morawieckiego z ministrem Ziobro, w towarzystwie ekspertów, gdzie ta kwestia była szczegółowo omawiana i wyjaśniana przez premiera - powiedział. - Być może z tego wynika jego niewiedza w tej sprawie. Podawane przez niego kwoty nie pokrywają się z żadnymi znanymi prognozami - dodał.
Szynkowski wyjaśnił, że "wieloletnia spłata środków dotacyjnych z KPO przez wszystkie kraje członkowskie rozpocznie się w 2028 roku i potrwa 30 lat, a udział w niej Polski, czyli kwota spłaty, zależy przede wszystkim od tempa naszego wzrostu gospodarczego, co dziś jest trudne do prognozowania w perspektywie 55 lat". Ocenił, że "nawet w najbardziej hiperoptymistycznych scenariuszach skokowego rozwoju gospodarczego Polski, czego byśmy sobie przecież życzyli, Polska nie poniesie kosztów nawet zbliżających się do kwot, o których mówi minister Wójcik".
Do sporu wokół KPO odniósł się również Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii. "Kolejny raz słyszę fake news, że środki z KPO są jak lichwiarski kredyt. Kilka prostych faktów ws. KPO: To najtańsza pożyczka na rynku. Utrzymamy zaufanie inwestorów wobec Polski. Oznacza uruchomienie kolejnych inwestycji w całej Polsce" - napisał.
W sumie do Polski z unijnego Funduszu Odbudowy ma w całej perspektywie wpłynąć ponad 20 miliardów euro jako granty i ponad 30 miliardów w formie pożyczek. Jednym z kamieni milowych, których realizacja ma zgodnie z porozumieniem z Komisją Europejską odblokować te środki, są zmiany dotyczące Sądu Najwyższego, odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów i ich niezależności.
Projekt ustawy o Sądzie Najwyższym miał być procedowany przed Bożym Narodzeniem, ale został zdjęty z porządku obrad Sejmu w ostatniej chwili w związku z wątpliwościami prezydenta Andrzeja Dudy co do możliwości podważenia jego prerogatyw. Prezydenckie i rządowe zespoły legislacyjne będą się starały wypracować odpowiednie rozwiązania.
Przeciwko nowelizacji ustawy o SN opowiadają się politycy Solidarnej Polski. 23 grudnia w tej sprawie Mateusz Morawiecki spotkał się ze Zbigniewem Ziobrą.
- Jestem gotowy do rozmowy na wszystkie tematy, mam nadzieję, że uda się przekonać pana ministra do elastycznego podejścia. Polityka wymaga elastyczności, polityka wymaga kompromisowości, przecież to jest normalne. Wszyscy Polacy to rozumieją, bo żyjemy w niespokojnych czasach - mówił wówczas premier.