Obywatelski projekt ustawy zakłada zmiany w ustawie o planowaniu rodziny oraz w kodeksie karnym. Wejście w życie tych przepisów oznaczałoby, że zakazane byłoby "publiczne propagowanie jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami".
Do tego wprowadzono by zakaz "publicznego nawoływania do przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami" i "publicznego informowania o możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami" (z wyjątkiem sytuacji, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety i gdy ciąża jest wynikiem gwałtu).
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Obywatelski projekt ustawy chce też nakładania kar za "produkowanie, utrwalanie, sprowadzanie, nabywanie, przechowywanie, posiadanie, prezentowanie, przewożenie lub przesyłanie druku, nagrań lub innych przedmiotów, lub nośników danych" zawierających powyższe treści.
Za te czyny groziłaby kara do 2 lat więzienia.
Z kolei za nakłanianie kobiety do przerwania ciąży groziłoby do 3 lat więzienia, a jeśli dziecko miałoby już zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety - do 8 lat. Jeśli kobieta by zmarła, sprawcy groziłoby nawet 12 lat więzienia.
Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny wskazywała w wydanym w październiku oświadczeniu, że "przerwanie własnej ciąży jest w Polsce legalne do 22 tygodnia".
"Każda osoba może podjąć decyzję o przerwaniu ciąży, ma także prawo wiedzieć, gdzie i jak aborcję przeprowadzić. Projekt Fundacji Życie i Rodzina ma pozbawić wszystkich dostępu do systemów wsparcia i sprawdzonych źródeł informacji. Ma utrudnić, odebrać wsparcie, zastraszyć. Ma być karą dla każdej, która robi to, z czym Kaja Godek prywatnie się nie zgadza" - wskazywała organizacja.
"Czy członkowie komitetu inicjatywy ustawodawczej planują zgłaszać do sądu każdą osobę, która udostępni numer infolinii aborcyjnej? Albo te z nas, które pożyczą koleżance broszurę o przebiegu domowej aborcji? Taka wizja to nie tylko mrzonka, ale chęć bezsensownego dociążenia i tak ledwo funkcjonującego w Polsce systemu sądownictwa. Co gorsza – dyktowana widzimisię kilku osób chcących wpływać na miliony Polek" - dodano.
Fundacja zaznaczyła w oświadczeniu, że "aborcja jako powszechne zjawisko społeczne byłaby bardziej obwarowana zakazami niż promowanie systemów totalitarnych".
"Akcje pomocowe i siostrzeństwo nie znikną przez kolejny wymysł fundamentalistów, którzy lubią wchodzić innym z butami w życie. Zespołowi Fundacji Życie i Rodzina gratulujemy naiwności i usilnej walki z wiatrakami, jednak aborcje były, są i będą" - podkreślono.