W PiS się śmieją z Julii Przyłębskiej, że "jest memem", ale nic zrobić nie mogą

Jacek Gądek
Wedle opinii wielu prawników kadencja Julii Przyłębskiej jako prezeski Trybunału Konstytucyjnego już się skończyła. Ona sama trzyma się fotela, twierdząc, że kadencja trwa jeszcze dwa lata. - Jesteśmy świadomi, że problem może wystąpić - mówi nam osoba z otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy, który powołuje prezesa TK. W PiS politycy śmieją się - ale tylko w dyskretnych rozmowach - z Przyłębskiej, mówiąc, że "jest już memem". Nic jednak zrobić nie mogą.
Zobacz wideo Czy Solidarna Polska opuści Zjednoczoną Prawicę? Cymański: Oczywiście, że zostajemy

- Sprawa z kadencją prezesa NBP Adama Glapińskiego była nie do dyskusji, ale z kadencją prezes TK jest inaczej. Jeśli problem wystąpi, to wtedy będziemy analizować sprawę - mówi rozmówca z otoczenia prezydenta.

A ten problem to rozstrzygniecie, kiedy kończy się kadencja Przyłębskiej w fotelu prezeski TK.

Krótko o prawnym galimatiasie wokół kadencji Przyłębskiej: 20 grudnia 2016 r. weszła w życie ustawa o TK forsowana przez PiS. 21 grudnia 2016 r. Przyłębska została powołana przez prezydenta na stanowisko prezeski. Ustawa ta wprowadziła po raz pierwszy (wcześniej takich przepisów w ogóle nie było) sześcioletnią kadencję prezesa TK, ale akurat ten przepis wszedł w życie z 14-dniowym vacatio legis (3 stycznia 2017 r.), czyli tuż po powołaniu Przyłębskiej.

Poprzedni prezesi kończyli być prezesami TK, gdy kończyła się ich kadencja w roli sędziego - czyli maksymalnie po dziewięciu latach, ale wtedy w ogóle nie było przepisów o sześcioletniej kadencji. Przyłębska też by tak chciała, ale obecnie (choć nie w momencie powołania jej na stanowisko prezeski) obowiązują przepisy o sześciu latach kadencji.

Kiedy więc Przyłębska powinna opuścić fotel prezeski TK, pozostając jedynie szeregową sędzią? Tu jest spór prawny. Wedle opinii byłego wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego prof. Stanisława Biernata i ekspertów Fundacji Batorego Przyłębska przestaje być sędzią po sześciu latach, więc jej kadencja właśnie wygasła.

Sama Julia Przyłębska twierdzi, że prezeską przestanie być dopiero w grudniu 2024 r. Biuro TK też podkreślało, że skoro "w chwili wyboru obecnie urzędującego Prezesa TK przepisy nie określały kadencji tego urzędu, a zatem - tak jak w przypadku wszystkich poprzednich prezesów - kadencja urzędującego Prezesa TK zakończy się z chwilą wygaśnięcia mandatu sędziego TK".

TK pytany przez Gazeta.pl o to, czy zlecał opinie prawne mające dać odpowiedź ws. kadencji Przyłębskiej po dwóch miesiącach (29 sierpnia) wystosował odpowiedź, że nie. "W Trybunale Konstytucyjnym nie przygotowywano opinii prawnych dotyczących długości kadencji prezesa Trybunału Konstytucyjnego i nie zlecano przygotowania takich opinii poza TK" - odpisano nam.

Tyle na niwie prawnej. A na  politycznej? W obozie rządzącym Przyłębska jest obiektem drwin. Poseł PiS mówił w rozmowie z Gazeta.pl: - Przyłębska nie należy do wybitnych sędziów, ale wcześniej były też takie osoby. A inny polityk PiS bawił się w eufemizmy: - Przyłębska? Nie kochamy jej.

- Julia? Ona jest już memem - wypalił jeden z ważniejszych posłów PiS w rozmowie z Gazeta.pl.

Jednak prezes PiS Jarosław Kaczyński już tygodnie temu stwierdził, że kadencja Przyłębskiej upływa dopiero za dwa lata. Podobnie też mówi premier Mateusz Morawiecki: - Nie ma żadnej wątpliwości, że kadencja prezesa TK kończy się wraz z czasem trwania kadencji sędziego.

Kaczyńskiemu zależy na lojalności Przyłębskiej - zdegradowanie jej do roli szeregowej sędzi mogłoby tą lojalnością zachwiać. Morawiecki jest z nią z kolei w dobrych kontaktach. Ale już Zbigniew Ziobro i część polityków samego PiS woleliby, aby Przyłębska odeszła.

Kłopot w tym, że nie ma instytucji, która mogłaby rozstrzygnąć o końcu kadencji Julii Przyłębskiej. To od samych sędziów TK zależy, czy otworzą dyskusję nad końcem kadencji prezeski Trybunału.

Ustawa o TK mówi, że jeśli wygasła kadencja prezesa TK, to najstarszy stażem w pracy sędzia (a nim jest, wedle szacunków w obozie rządzącym, Wojciech Sych - człowiek bliski ziobrystom) zwołuje Zgromadzenie Ogólne sędziów, które potem prowadzi sędzia o najkrótszym stażu. ZO wyłania następnie dwie kandydatury na nowego prezesa i przedstawia je prezydentowi.

By spróbować usunąć Przyłębską z fotela prezeski TK, wśród sędziów musiałoby dojść do buntu. Jeden z istotniejszych posłów PiS: - Gdyby sprawa kadencji Przyłębskiej została poddana pod głosowanie, to by poległa.

Najpierw jednak część sędziów, w tym ten konieczny do zwołania ZO, musiałaby wszcząć bunt i pójść na czołowe starcie z Przyłębską. A skoro Przyłębska ma poparcie prezesa PiS, premiera, a prezydent milczy, to byłby to bunt przeciwko Kaczyńskiemu i Morawieckiemu.

Faktem jednak jest, że Przyłębska ma w TK wrogów - głównym jest prof. Mariusz Muszyński, wiceprezes Trybunału. Warto zwrócić uwagę na to, jak wyglądało uzasadnienie do wyroku TK ws. wyższości konstytucji nad prawem UE. Do wyroku (składowi przewodziła Przyłębska) zgłoszono dwa zdania odrębne, a do uzasadnienia kolejne trzy - w sumie pięć. A Muszyński zrównał uzasadnienie z ziemią jako dyletanckie, błędne, a sposób działania TK za łamiący wszelkie reguły (cytat z Muszyńskiego: "Na ostateczny efekt uzasadnienia wpłynął też niewątpliwie tryb procedowania nad nim. Odbiegał on od standardów działania TK. Dla przedyskutowania i przyjęcia uzasadnienia przewodnicząca składu nie zwołała ani jednej narady").

Ferment w TK jest więc faktem, ale nie musi, choć może przerodzić się w kwestionowanie Przyłebskiej w roli prezeski.

- Decyzja będzie się musiała wykluć w samym Trybunale. W razie sporu w TK o kadencję Przyłębskiej, to sami sędziowie będą musieli rozstrzygnąć, czy kadencja Przyłębskiej się zakończyła, czy jeszcze nie

- mówił nam rozmówca z rządu.

Jeden z bardziej wpływowych polityków PiS mówił nam wprost:

- Dla naszego obozu, gdyby decydowały racje polityczne i nasz interes, to lepiej by było, gdyby kadencja Przyłębskiej była sześcioletnia. Bo jej odejście stanowiłoby zamknięcie trudnego okresu. To byłoby dla wszystkich najkorzystniejsze.

Ale nie dla samej Przyłębskiej.

Więcej o: