W poniedziałek wieczorem Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka negatywnie zaopiniowała wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Za pozytywnym zaopiniowaniem wniosku głosowało 13 posłów, za negatywnym było 15, głosów wstrzymujących się nie było. Obrady komisji trwały prawie sześć godzin i zakończyły się przed godziną 1.
Wniosek trafił następnie pod obrady Sejmu. Odwołania Zbigniewa Ziobry chciały kluby Koalicji Obywatelskiej, Lewicy oraz koło Polska 2050. Powodem złożenia wniosku miał być fakt, że obecny minister sprawiedliwości jest odpowiedzialny za blokowanie środków unijnych dla Polski.
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek zapowiadał, że posłowie tej partii będą głosować za odrzuceniem wniosku opozycji. Podkreślił, że w klubie będzie obowiązywać dyscyplina. Zaznaczył, że Zbigniew Ziobro jest ministrem rządu Zjednoczonej Prawicy i dlatego PiS będzie go broniło.
I rzeczywiście, we wtorkowym głosowaniu po ponad 1,5-godzinnej debacie doszło do głosowania nad wnioskiem, który Zjednoczona Prawica odrzuciła jednogłośnie. Za odwołaniem Zbigniewa Ziobry było 226 posłów, przeciw - 228, troje wstrzymało się od głosu, a trzech innych nie wzięło udziału w głosowaniu. Za wnioskiem opowiedzieli się wszyscy posłowie: Koalicji Obywatelskiej (126), Lewicy (44), Koalicji Polskiej-PSL (24), Konfederacji (12), Polski 2050 (7), Porozumienia (5), Kukiz'15 (3) oraz PPS (3). Większość ustawowa to 231 głosów, a zatem opozycji zabrakło zaledwie pięciu głosów.
Przeciwko wnioskowi o wotum nieufności głosowali zaś sami członkowie klubu PiS (łącznie 226 osób) oraz dwaj posłowie niezrzeszeni, Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza. W głosowaniu nie wzięło udziału dwóch członków klubu PiS - Witold Czarnecki i Tomasz Rzymkowski. Nie głosował także niezrzeszony Wojciech Maksymowicz. Przypomnijmy, że parlamentarzysta dostał się do Sejmu z listy PiS, a następnie był w kole Polska 2050 Szymona Hołowni.
Kto wstrzymał się od głosu? Zrobili to wszyscy posłowie z koła Polskie Sprawy: Agnieszka Ścigaj, Zbigniew Girzyński oraz Andrzej Sośnierz. Przypomnijmy, że posłanka Agnieszka Ścigaj spotkała się w czerwcu z falą krytyki po tym, jak dołączyła do rządu. Zarzucano jej, że najpierw nie szczędziła rządzącym krytycznych słów, po czym bez wahania dołączyła do ekipy premiera.
- Krytykowałam rząd za złe działania. Wchodzę do rządu, który krytykowałam, aby pomóc. Zachowuję odrębność - powiedziała w programie "Graffiti" jako nowa ministerka ds. integracji społecznej. Przypomnijmy, że sama posłanka jeszcze rok temu skrytykowała posłów Kukiz'15, którzy po reasumpcji głosowania w Sejmie zagłosowali przeciwko odroczeniu obrad, o co wnioskowała opozycja, a później razem z PiS-em przegłosowali ustawę "lex TVN".
Decyzję o współpracy Polskich Spraw z PiS skrytykował wcześniej poseł Paweł Szramka, który z tego powodu opuścił koło. - Nie widzę większego sensu w tym, co zrobili moi koledzy. Uważałem, że koło Polskie Sprawy ma szansę, żeby stać się ciekawą alternatywą na scenie politycznej bądź włączyć się w większe zrzeszenie innych ugrupowań, które mogłoby taką alternatywę budować – komentował w "Faktach po Faktach" poseł Paweł Szramka, obecnie niezrzeszony.
Według członka koła poselskiego Polskie Sprawy "zwłaszcza Agnieszka Ścigaj i poseł Sośnierz krytykowali bardzo często ten rząd, widzieli masę błędów". - Teraz mówią, że chcą wpłynąć na ten rząd - żalił się.