Do zdarzenia doszło w miasteczku Wieambilla w stanie Queensland. Po południu funkcjonariusze zostali wysłani do jednego z domów w związku ze sprawą dotyczącą zaginięcia Nathaniela Traina, byłego dyrektora szkoły podstawowej w Queensland, z którym ostatni kontakt był w październiku. Tuż po wkroczeniu na teren posiadłości policjanci zostali zastrzeleni. Właścicielem posesji był brat zaginionego, Gareth Train. Zgromadził w domu wiele sztuk broni i amunicji. Zabici policjanci - jak podali ich zwierzchnicy - "nie mieli szans".
Policja podała, że bracia i żona Garetha, Stacy, byli tymi, którzy zabili dwójkę policjantów. Mieli oni urządzić zasadzkę na funkcjonariuszy. Dwoje pozostałych policjantów zdołało się ukryć. Sprawcy podpalili trawę, by zmusić policjantkę do wyjścia z ukrycia. Funkcjonariusze zdołali jednak wezwać posiłki. Trafili do szpitala z ranami niezagrażającymi życiu.
Następnie na miejsce zdarzenia został wysłany specjalny zespół ze wsparciem powietrznym. Jednostka ta była krytykowana przez Garetha Traina w sieci. "Jeśli jesteś konserwatystą, antyszczepionkowcem, [czytasz] alternatywne wiadomości, myślisz niezależnie, wyznajesz prawdę, jesteś Chrześcijaninem, patriotą itp. spodziewaj się wizyty tych młotków" - pisał.
Mężczyzna ma szeroką historię aktywności internetowej w społeczności wyznawców spiskowej teorii dziejów. W sieci pisał m.in. o tym, że masakra w Port Arthur - w której z rąk jednego napastnika zginęło 35 osób - była inscenizacją, stworzoną, by rozbroić Australijczyków (po masakrze zaostrzono przepisy i odkupiono broń od obywateli).
Nathan i Gareth Train oraz żona Garetha zostali zabici przez jednostkę specjalną. Zginęła też osoba postronna - sąsiad - który zaalarmowany odgłosami przyszedł sprawdzić, co się dzieje.
Zastrzelonych zostało dwoje dopiero zaczynających służbę w policji funkcjonariuszy: 26-letnia Rachel McCrow i 29-letni Matthew Arnold. Związek zawodowy policji w Queensland uważa, że strzelanina była "bezlitosną i rozmyślną egzekucją" ich kolegów.