Mówi ważny polityk PiS: - Ziobryści wierzgają, wierzgają. Już tak siedem lat radzimy sobie z tym ich wierzganiem.
I zaraz dodaje szyderczo: - Kiedyś krzyczeli „weto albo śmierć". Teraz mogą to sobie trzy razy zrobić. Ale co z tego, że sobie głośno pokrzyczą? Tylko zdezawuują znaczenie słów „weto" i „śmierć".
Centrala PiS i premier chcą żyć, a to ocalenie życie definiują tak: bez odblokowania pieniędzy na KPO będzie zapaść budżetu państwa, a więc i klęska w wyborach parlamentarnych, zatem euro na KPO trzeba odblokować i basta. Znamienne, że Morawiecki mówi w nowym wywiadzie w „Sieciach", że „dobra wola po naszej stronie [rządu PiS - red.] jest tak widoczna, że wprowadzamy ich [KE - red.] tym w zakłopotanie". Sam premier walczy też o swoje polityczne życie - w końcu miał być przede wszystkim skuteczny na polu europejskim, a to czy euro na KPO popłyną czy nie jest najprostszym wyznacznikiem tej skuteczności.
Nowogrodzka obrała kurs na ekspresowe porozumienie z Komisją Europejską. Musi się to dokonać w drodze nowelizacji ustaw o Sądzie Najwyższym i „kagańcowej". Premier i prezes PiS mówią o zapisach noweli w sposób taki, że będą to zapisy trzeciorzędne, drobnostki. Komisja Europejska może na PiS wymusić bardzo daleko idące ustępstwa, bo polski rząd jest pod ścianą - niemal wprost mówi to Jarosław Kaczyński wskazując na kryzys i rosnące koszty obsługi długu.
Rzecznik rządu Piotr Müller tonuje nastroje. Jego słowa wpisują się w trend, jaki narzuca obóz Morawieckiego: bagatelizowanie zmian koniecznych do odblokowania 36 mld euro z UE. - Wręcz obniżam oczekiwanie co do szybkiego zakończenia tej dyskusji [z KE - red.] - mówił na konferencji prasowej. I zrzucał winę za ewentualny poślizg uchwalania ustawy mającej odmrozić euro na to, że „trochę brakuje dobrej woli ze strony KE".
Za rozmowy z Komisją Europejską odpowiada minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel. Sęk. Nowogrodzka daje zielone światło dopinaniu dealu z Brukselą. Ciężar szukania porozumienia i pisanie projektu ustawy spada na kancelarię premiera.
Prezydent nie chce się angażować w inicjowanie jakichkolwiek działań, bo czuje się oszukany przez Brukselę - już bowiem, wedle Pałacu Prezydenckiego, ustawa Andrzeja Dudy zgłoszona w lutym miała odblokowywać euro na KPO, ale tak się ostatecznie nie stało. Projekt prezydentowi pokazać ma Morawiecki. Jak słyszymy w obozie rządzącym, założenia mogą zostać zaprezentowane głowie państwa nawet w tym tygodniu.
Projekt może wejść pod obrady Sejmu jeszcze w tym roku. W kuluarach bardzo często mówi się, że możliwe jest specjalne posiedzenie w ostatnich dniach tego roku - na nim gwoździem harmonogramu miałby być projekt noweli ustaw sądowych.
- Nie takie rzeczy się robiło. W pół dnia pisało się już projekty ustaw - mówi polityk obozu rządzącego. A inne uchwalano w jeden dzień.
Pałac Prezydencki wolałby znać projekt zawczasu. PiS nie szuka zwady z głową państwa i z głową państwa się konsultuje. Andrzej Duda jest w o tyle niekomfortowej sytuacji, że projekt ustawy ma de facto zmieniać ustawę Andrzeja Dudy o Sądzie Najwyższym. Jednocześnie w razie dealu PiS i KE odmowa podpisu przez prezydenta byłaby niezrozumiała, skoro prezydentowi tak bardzo zależało na odblokowaniu pieniędzy na KPO.
PiS-owi wystarczy spięcie z Solidarną Polską. - Jest podwórko wewnętrzne i zewnętrzne. Na obu trzeba pilnować sytuacji - mówi polityk PiS z Nowogrodzkiej.
Zewnętrzne to oczywiście rozmowy z Komisją Europejską. Właśnie, czym ekipa PiS bardzo się chwali, udało się rządowi z Brukselą dopiąć 350-stronicowy dokument stanowiący precyzyjnie, jaką dokumentację Polska będzie musiała przedstawić we wnioskach o płatności na KPO.
Na sprzeciw Solidarnej Polski wobec ulegania Komisji Europejskiej centrala PiS macha ręką. Politycy SP - Zbigniew Ziobro, Patryk Jaki czy też Jacek Ozdoba - tymczasem mocno biją w premiera. Minister sprawiedliwości wprost przyznał w „Sieciach", że od Morawickiego gorszy jest już tylko Donald Tusk i to ryzyko dojścia do władzy przez PO trzyma Zjednoczoną Prawicę w kupie. Ziobro w wywiadzie tym wyłożył stanowisko Solidarnej Polski, a w zasadzie protokół rozbieżności z Morawieckim.
Z kolei premier w aktualnym wydaniu prorządowego tygodnika odgryza się sierdzeniami, że ziobryści to „turboradykałowie", którzy doprowadzili sądownictwo do zapaści.
Bez względu na tę publiczną wymianę ciosów Solidarna Polska chce iść z PiS na jednej liście w wyborach 2023 r. Podobnie też Nowogrodzka i osobiście prezes Jarosław Kaczyński chcą wciągnąć SP na swoje listy. Przy czym Kaczyński - mając traumę z 2019 r, kiedy to Ziobro zdobył aż 19 szabel do Sejmie - chciałby zminimalizować liczbę mandatów dla SP.
Wspólny start w 2023 r. wcale nie jest uzależniony od sprawy KPO, ale od sondaży PiS. - Jeśli PiS zanurkuje głęboko poniżej 30 proc., to pewnie pójdziemy osobno, a jeśli będzie mieć ok. 35 proc., to wtedy najlepiej dla PiS i SP będzie iść razem - mówi ważny polityk obozu rządzącego.