Afera mailowa. Polityczne kalkulacje dot. wyroku TK ws. aborcji. "Każdy dzień bez publikacji to krew na rękach"

Z najnowszych maili, które ujawnia Poufna Rozmowa, wynika, że zanim opublikowano wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, w rządzie miała odbyć się dyskusja, kiedy dokument opublikować. "Każdy dzień bez publikacji to krew na rękach tych, którzy ją wstrzymują" - miał pisać Paweł Jabłoński, ówczesny doradca Morawieckiego.

Serwis Poufna Rozmowa opublikował maile, które są datowane na listopad 2020 roku, czyli miesiąc po tym jak Trybunał Konstytucyjny ogłosił, że jeden z trzech wyjątków dopuszczających aborcję w Polsce jest niezgodny z Konstytucją. 

Zobacz wideo Zapytaliśmy, co chciałaby powiedzieć Kaczyńskiemu. "Jestem jego sąsiadką"

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

W wiadomości z 25 listopada premier Mateusz Morawiecki miał zwracać uwagę, że media podnoszą temat mijającego terminu publikacji wyroku. Przypomniał jednocześnie, że niektóre wyroki publikowano nieco później, ale nie budziły one aż takiego zainteresowania".

W jednym z maili Krzysztof Szczucki, prawnik i szef Rządowego Centrum Legislacji miał zwrócić Morawieckiemu uwagę. "Szefie, uważam, że to nie jest najlepszy pomysł. Prawdą jest, że dochodziło do takich opóźnień, ale z powodów organizacyjnych, technicznych" - miał napisać. "Wydaje mi się, że warto grać ze społeczeństwem w otwarte karty. Publikacja jest przesuwana ze względu na napięcia społeczne, poszukiwanie kompromisu i epidemię" - czytamy dalej.

"Każdy dzień bez publikacji to krew na rękach tych, którzy ją wstrzymują"

Na wiadomość odpowiedział Paweł Jabłoński, ówczesny doradca Morawieckiego związany niegdyś z Ordo Iuris.  

"Brak publikacji tego wyroku za chwilę będzie dużym problemem po naszej tożsamościowej stronie. To się już zaczyna, a jestem prawie pewny, że już za moment oficjalnie zażąda tego minister sprawiedliwości, mówiąc, że trzeba szanować prawo, konstytucję i oczywiście także, że każdy dzień bez publikacji to krew na rękach tych, którzy ją wstrzymują" - miał odpowiedzieć Jabłoński.

Doradca szefa rządu miał sugerować również, że sprawę może wykorzystać także Solidarna Polska. "Nie mam szklanej kuli, ale myślę, że publikacja wyroku nie da im dziś zbyt wiele nowego paliwa".

Finalnie wyrok opublikowano 27 stycznia 2021 roku. 

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji

Trybunał Konstytucyjny orzekł 22 października 2020 roku, że jedna z przesłanek, która zezwalała na usunięcie ciąży, jest niezgodna z Konstytucją. Chodziło o tak zwaną przesłankę embriopatologiczną - aborcja nie może być już przeprowadzona w sytuacji, gdy u płodu zdiagnozowane jest ciężkie i nieodwracalne upośledzenie lub nieuleczalna choroba, która zagraża jego życiu. Przyjęcie tego przepisu skutkowało ogólnopolskimi manifestacjami organizowanymi przez Strajk Kobiet.

Zbadania konstytucyjności przesłanki embriopatologicznej domagali się od 2019 roku posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji oraz Kukiz'15. W sprawie aborcji zdania odrębne złożyło tylko dwóch sędziów - Piotr Pszczółkowski oraz Leon Kieres.

Po tym wyroku ciąża może być przerwana tylko w dwóch przypadkach:

  • gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety;
  • gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża pochodzi z czynu zabronionego (np. gwałtu, kazirodztwa, czy też pedofilii).

Po wyroku TK projekt nowelizacji ustawy zaproponował Andrzej Duda. Prezydent chciał, by za przesłankę pozwalającą na aborcję uznano wady letalne płodu. Projekt trafił do Sejmu, ale utknął w zamrażarce. Ryszard Terlecki przyznał kilka miesięcy później, że posłowie nie planują nad nim żadnych prac.

Afera mailowa. Morawiecki: Nie komentuję rosyjskich prowokacji

Na początku czerwca ubiegłego roku Michał Dworczyk poinformował, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na skrzynkę mailową jego, jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Od tamtego czasu w sieci pojawiają się materiały, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynki e-mailowej byłego już szefa KPRM.

Centrum Informacyjne Rządu konsekwentnie od miesięcy odmawia odnoszenia się do poszczególnych e-maili ujawnianych w sieci. W komunikacie przesłanym nam wcześniej wskazywano, że publikacja korespondencji to "akcja dezinformacyjna prowadzona przez osoby z terenu Federacji Rosyjskiej".

"Cybernetyczne ataki na nasz kraj to współczesna wojna hybrydowa. Nie wpisujmy się więc w scenariusz atakujących. Nie rozprzestrzeniajmy także treści materiałów czy rzekomych wiadomości wykradzionych ze skrzynek polskich polityków" - czytamy.

Więcej o: