Morawiecki od miesięcy najchętniej po prostu odwołałby wiceministra Jacka Ozdobę. Ale póki co nie może. Zdymisjonowanie Ozdoby jest trudne, bo zaogniłoby konflikt między obozem premiera a Solidarną Polską, której nominatem jest Ozdoba. PiS-owi nie zależy teraz na zwiększaniu napięcia, ale na jego wygaszaniu - konflikt jest i tak bowiem bardzo gorący z powodu dążenia premiera do zawarcia, za plecami ziobrystów, porozumienia z Komisją Europejską ws. KPO. Okrojenie niemal do zera kompetencji Ozdoby to rozwiązanie pośrednie, bez kłopotliwej dymisji.
- Nie można pozwolić na to, aby wiceministrowi płazem uszło tak otwarte uderzanie w premiera - słyszymy od stronnika Morawieckiego. O pozbawieniu Ozdoby kompetencji pisało też RMF FM. W WP Ozdoba mówił bowiem, że "od momentu, kiedy premierem nie jest Beata Szydło, mamy pasmo porażek". Winił premiera zwłaszcza o błędy w polityce w ramach Unii Europejskiej. - Są błędy dotyczące relacji z Unią Europejską. W tej chwili zaczynamy wchodzić w stan przedzawałowy - oceniał wiceminister. Nie wykluczał też wyjścia SP z koalicji rządzącej, jeśli Morawiecki porozumie się w Brukselą w sposób dla Solidarnej Polski nie do zaakceptowania.
- Ozdoba dołożył do pieca - śmieje się jeden z jego kolegów z Solidarnej Polski. Ale tak naprawdę wszyscy w partii Zbigniewa Ziobry wbijają szpile premierowi i to dużo mocniej, ale czynią to w rozmowach nieoficjalnych.
W obozie rządzącym, ale także wśród polityków PiS słyszymy, że sprawa ociosania wiceministra z de facto najważniejszych kompetencji w resorcie ma drugie dno. Wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba traci bowiem - decyzją minister Anny Moskwy - nadzór nad Generalną Inspekcją Ochrony Środowiska - instytucję, która była w oku cyklonu przy okazji sprawy zatrucia Odry. GIOŚ podlegał Ozdobie, ale Inspekcje wojewódzkie podlegają już wojewodom - reprezentantom premiera w terenie. Jak ujawnialiśmy w Gazeta.pl, GIOŚ jako jeden z nielicznych organów coś zrobił, bo wydał polecenie wojewódzkim Inspekcjom, informując o tym także wojewodów, objęcie sprawy zatrucia Odry specjalnym nadzorem. Przez sprawę Odry konflikt między premierem a Ozdobą jeszcze się nasilił.
Ozdoba ponadto był od dawna w konflikcie z wrocławskim Wojewódzkich Inspektorem Ochrony Środowiska, który podlega wojewodzie. A wojewodą jest człowiek premiera - Jarosław Obremski.
Ale Odra to nie jedyny powód konfliktu. Ludzie premiera winią Ozdobę o inspirowanie materiałów w innej głośnej sprawie - sprawie gigantycznego składowiska śmieci w Rudnej Wielkiej, należącego do firmy Chemeko-System. W obozie premiera jest wielka pretensja do niego, bo - wedle ludzie premiera - stał on za powstaniem materiałów TVN24 o tym wysypisku i rzekomym torpedowaniu kontroli na nim przez byłego już szefa KPRM Michała Dworczyka i szefa gabinetu politycznego premiera Krzysztofa Kubowa (oni sami tym zarzutom zaprzeczają).
Sprawa wysypiska ma ciąg dalszy. Jacek Ozdoba wydał bowiem miesiąc temu polecenie GIOŚ-iowi, by przeprowadzić w całej Polsce kontrole wszystkich składowisk śmieci. W tym i tego w Rudnej Wielkiej. Ujawniamy to pismo.
Decyzja wiceministra Jacka Ozdoby o kontrolowaniu wszystkich składowisk odpadów w Polsce fot. Gazeta.pl
19 października wiceminister wysłał to pismo do wszystkich wojewodów, GIOŚ-ia i WIOŚ-iów. Pisał w nim, że zobowiązał Głównego Inspektora do przeprowadzania co 3 lata kontroli wszystkich składowisk odpadów w całej Polsce. - Polecił zrobić te kontrole i teraz zobaczymy, gdy już mu zabiorą nadzór nad GIOŚ-iem, czy one się odbędą także w Rudnej Wielkiej - mówi polityk obozu rządzącego związany z Dolnym Śląskiem.