Wnioski ekspertów z opinii końcowej wydanej 20 września 2022 roku można podsumować stwierdzeniem, że na pokładzie prezydenckiego Tupolewa 154-M, który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku, nie doszło do eksplozji.
Niestety, to nie kończy tematu wybuchu na pokładzie tupolewa. Tu nie chodzi o fakty i prawdę, tylko o politykę. Więc tak długo, jak Kaczyńskiemu i Macierewiczowi będzie na rękę opowiadanie nieprawd, tak długo będą je opowiadać
- ocenia w rozmowie z redakcją Gazeta.pl Barbara Nowacka.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Śledztwo ws. katastrofy w Smoleńsku prowadzi specjalny Zespół Śledczy Numer 1 Prokuratury Krajowej, powołany w kwietniu 2016 roku. Jego członkowie powołali szesnastu biegłych, aby dokonali "oględzin i otwarcia ekshumowanych zwłok 83 ofiar katastrofy, analizy dokumentacji medycznej wszystkich ofiar i wydania opinii wstępnych, uzupełniających oraz opinii końcowej".
W niedzielę TVN24 opisał wnioski międzynarodowego zespołu biegłych. Wskazują, że są one w postanowieniu datowanym na 24 listopada br., które przygotował prokurator Michał Przybyłowski, członek zespołu śledczego numer 1. Dokument dotyczy dopuszczenia "dowodu z uzupełniającej opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej". Otrzymali go członkowie rodzin ofiar ze Smoleńska, m.in. Barbara Nowacka, córka Izabeli Jarugi-Nowackiej, wicepremierki i ministerki polityki społecznej w rządzie Marka Belki, która zginęła w Smoleńsku.
W opinii biegli proszą o potwierdzenie, że wszystkie te zespoły i badacze są zgodni, że w żadnym elemencie nie znaleziono materiałów wybuchowych. To pismo jest prośbą o uzupełnienie informacji, oczywiście z cytatem z opinii, która to dokładnie stwierdza
- przekazuje posłanka KO. Chodzi o te słowa: "W żadnym przypadku w opiniach nie wskazano na obecność jakichkolwiek obrażeń lub innych medycznych cech, których charakter sam w sobie stanowiłby podstawę uprawdopodobnienia hipotezy gwałtownego wyzwolenia energii o charakterze eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych".
Sprawa katastrofy teoretycznie od dawna powinna być wyjaśniona. Nawet jeśli ktoś chciałby się posłużyć tym, co napisał pan Macierewicz, no to z tego też jasno wynika, że to jest polityka, a nie prawda. Tu nie chodzi o prawdę. PiS, popierając raport Macierewicza, staje po stronie nieprawdy. Tu nie chodzi o fakty, ale używanie Smoleńska do celów politycznych Kaczyńskiego, Macierewicza i całej reszty
- dodaje Nowacka. Według posłanki "podkomisja powinna być rozwiązana już dawno, bo przecież zakończyła swoje prace i Macierewicz ogłosił raport". - Ale przecież nie o to chodzi, żeby rozwiązać podkomisję, ale o to, żeby Antoni Macierewicz miał limuzynę, zajęcie i mandat do tego, by od czasu do czadu w telewizji publicznej lub innych propisowskich mediach opowiadać nieprawdę - zakończyła Nowacka.
Przypomnijmy, że zgodnie z raportem przedstawionym w 2011 roku przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Polskiego pod przewodnictwem Jerzego Millera bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 m), przy zbyt dużej prędkości opadania, w połączeniu z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Według komisji piloci tupolewa złamali procedury bezpieczeństwa, co doprowadziło do zderzenia samolotu z drzewem, oderwania lewego skrzydła maszyny i utraty jej sterowności, aż w końcu zderzenia się z ziemią.
Raport wspomina także o innych czynnikach, które miały według komisji wpłynąć na rozbicie się prezydenckiego samolotu. Mowa między innymi o wykorzystaniu złego wysokościomierza, zbyt późnej zmianie toru lotu przez pilotów i błędnych informacjach przekazanych przez kontrolera wieży.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>