W piątek Donald Tusk udał się do Krakowa na spektakl "1989". Wcześniej mówił o kulturze podczas briefingu prasowego. - Mam takie poczucie, że we współczesnym świecie, w brutalnej polityce, która ma w Polsce taki bardzo dotykalny wymiar, kultura zaczyna przegrywać - podkreślił. - Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem tych awantur, wojen, jakie władza wykonawcza, ministrowie, wojewodowie Prawa i Sprawiedliwości wytaczają np. ludziom teatru w wielu miejscach w Polsce. Ostatnio mieliśmy do czynienia z interwencją wojewody mazowieckiego ws. Moniki Strzępki z Teatru Dramatycznego w Warszawie - zaznaczył.
- Ja nie mam żadnego powodu politycznego, aby stawać w obronie pani dyrektor Strzępki. (...) Jest zwolenniczką dość radykalnej partii, różnej od moich poglądów, partii Razem. Ale przecież to nie ma żadnego znaczenia, kiedy mówimy o tej elementarnej autonomii kultury od władzy wykonawczej - powiedział.
W zeszłym tygodniu Gazeta.pl informowała o odwołaniu Moniki Strzępki z funkcji dyrektorki Teatru Dramatycznego w Warszawie. Kulisy sprawy w poniższym artykule:
Donald Tusk odniósł się również do sprawy zwiększenia finansowania Telewizji Polskiej. - To, co wszystkich oburzyło, to też cyniczne tłumaczenia tej decyzji, aby przeznaczyć kolejne 700 mln złotych na ten informacyjny ściek, który nie wiadomo dlaczego do dziś nazywa się telewizją publiczną - stwierdził były premier.
- Ale tu nie chodzi o 700 mln. Dziś już nikt nie pamięta, że na ten permanentny festiwal nienawiści i pogardy w ciągu siedmiu lat władze PiS przeznaczyły z pieniędzy podatnika 12 mld 800 mln złotych. Za te pieniądze można by zamienić ścieki z powrotem w polskie rzeki, a niestety za te pieniądze z mediów publicznych zrobiono największy ściek w historii Polski - dodał.
- Z tygodnia na tydzień będzie państwo świadkami, jak PiS będzie chciał zabrać coraz więcej przestrzeni już i tak ograniczonej wolności mediów - podkreślił lider Platformy Obywatelskiej.
W czwartek Sejm miał przyjąć uchwałę, która uznawałaby Rosję za kraj sponsorujący terroryzm. Nie udało się to przez kurialną poprawkę PiS, która wprost mówiła, iż za katastrofę smoleńską odpowiedzialna jest Moskwa. O tę kwestię Donald Tusk został zapytany podczas briefingu.
- Uchwałami nie wygrywa się wojny. Samej Ukrainie tego typu głosowania w różnych krajach niewiele pomagają na froncie, przez to nie ma więcej światła czy ciepła w Kijowie. Ale to dla nas jest bardzo ważne, żeby pokazać, że ws. ukraińskiej i rosyjskiej jesteśmy razem i potrafimy zachować polityczną godność - powiedział polityk.
- Zobaczcie państwo, co się wczoraj stało. Do ostatniej chwili wszystkie partie, mimo politycznych konfliktów, zachowywały się całkiem solidarnie, lojalnie wobec Ukrainy i interesu polskiego. I stało się coś złego, kompromitującego dla państwa polskiego, że jesteśmy tym miejscem na mapie świata, które w takim głosowaniu przez manipulację i ten paskudny - jak zawsze u Macierewicza - pomysł wygląda bardzo niepoważnie - stwierdził były premier. Jak dodał, jeśli w Polsce politycy nie są w stanie przegłosować "tak oczywistej uchwały", to jest bardzo "niepokojący znak".