Opublikowane w sieci e-maile miały pochodzić z września 2020 r. Korespondencja dotyczyła wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie ws. wyborów kopertowych
WSA ocenił wówczas, że decyzja premiera Mateusza Morawieckiego o wydaniu polecenia Poczcie Polskiej ws. przygotowań do wyborów prezydenckich nie miała odpowiedniej podstawy prawnej. Podobnego zdania była Najwyższa Izba Kontroli.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia miał pisać w sprawie wyroku WSA m.in. do rzecznika rządu Piotra Mullera i ówczesnego szefa KPRM Michała Dworczyka.
"Ostro to grzeją w mediach. W tej sytuacji musi nas obóz wziąć w obronę. Nie ma k... mowy, żeby MM [Mateusz Morawiecki - red.] i MD [Michał Dworczyk - red.] płacili za to sami, a palant Kowalski [Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski - red.] jeszcze atakował za te decyzje i mówił, że SP nie popiera bezkarności" - czytamy w opublikowanym e-mailu.
"Trzeba jakąś strategię obrać, bo tu PJK [prezes Jarosław Kaczyński - red.] powinien dać mocny wywiad, że nie będzie zgody na takie podejście do sprawy. Moglibyśmy też poprosić PAD [prezydent Andrzej Duda - red.] o wsparcie. Co Wy na to?" - miał dodać Matynia.
"Absolutna zgoda" - miał zareagować Piotr Muller.
Matynia miał zastanawiać się w kolejnym e-mailu, "jak to ograć". Miał też zapowiedzieć, że "wykoncypuje strategię" i prześle ją do akceptacji "MM" (najprawdopodobniej chodziło o Mateusza Morawieckiego).
Dodał, że należy "uruchomić" również AB i JP (nie rozwinął tych inicjałów), wspomniał też "pogadaniu z Sobolem" (mógł mieć na myśli sekretarza generalnego PiS Krzysztofa Sobolewskiego).
Poseł Janusz Kowalski, poproszony o komentarz przez reporterkę "Gazety Wyborczej" Justynę Dobrosz-Oracz, stwierdził, że "nie komentuje tych e-maili, które nie wiadomo, czy są prawdziwe".
Przypomnijmy, że na początku czerwca ubiegłego roku Michał Dworczyk poinformował, że służby specjalne wyjaśniają sprawę włamania na skrzynkę mailową jego, jego żony, a także ich konta w mediach społecznościowych. Od tamtego czasu w sieci pojawiają się materiały, które rzekomo mają pochodzić ze skrzynki e-mailowej byłego już szefa KPRM.
Centrum Informacyjne Rządu konsekwentnie od miesięcy odmawia odnoszenia się do poszczególnych e-maili ujawnianych w sieci. W komunikacie przesłanym nam wcześniej wskazywano, że publikacja korespondencji to "akcja dezinformacyjna prowadzona przez osoby z terenu Federacji Rosyjskiej".
"Cybernetyczne ataki na nasz kraj to współczesna wojna hybrydowa. Nie wpisujmy się więc w scenariusz atakujących. Nie rozprzestrzeniajmy także treści materiałów czy rzekomych wiadomości wykradzionych ze skrzynek polskich polityków" - czytamy.
- Tak jak tydzień temu, tak jak miesiąc temu nie komentowałem prowokacji rosyjskich, tak i dzisiaj sądzę, że nikt nie powinien tego robić. Jest bardzo napięta sytuacja wokół nas, jest wojna w Ukrainie, jestem przekonany, że tego typu wrzutek będziemy widzieli jeszcze dużo - mówił Mateusz Morawiecki w lipcu, odnosząc się do innej korespondencji, która miała z kolei dotyczyć kontaktów szefa KPRM Michała Dworczyka z prezes TK Julią Przyłębską.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>