Początek rozmowy o 8.30. Zapraszamy do oglądania.
Andrzej Duda po raz kolejny dał się nabrać na żart rosyjskich pranksterów. Prezydent Polski myślał, że rozmawia z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
- Wierz mi, jestem bardzo ostrożny. Nie winię Rosjan, to jest wojna. Myślę, że obie strony będą się wzajemnie obwiniać za tę wojnę. Myślisz, że chcę wojny z Rosją? Nie, nie chcę tego. Nie chcę wojny z Rosją i jestem niezwykle ostrożny, proszę mi wierzyć, niezwykle ostrożny - mówił Rosjanom nieświadomy Andrzej Duda. Kancelaria Prezydenta wydała oświadczenie w tej sprawie.
"Po eksplozji rakiety w Przewodowie, w czasie trwających łączeń z głowami państw i szefów rządów doszło do połączenia z osobą podającą się za Prezydenta Francji Emanuela Macrona" - poinformowała na Twitterze Kancelaria Prezydenta.
"W trakcie połączenia Prezydent Andrzej Duda zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy przez rozmówcę, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę. Po tym połączeniu KPRP niezwłocznie podjęła we współpracy z odpowiednimi służbami działania wyjaśniające" - dodano.
Na łamach Onetu posłanka Lewicy Katarzyna Kotula poinformowała, że w latach 90. była molestowana przez prezesa Polskiego Związku Tenisowego Mirosława Skrzypczyńskiego. Mówiła, że Skrzypczyński stosował przemoc wobec innych zawodników - zarówno chłopców, jak i dziewcząt.
- Początkowo podczas treningów trener Skrzypczyński zaczął szukać okazji do kontaktu fizycznego: dotykał, ocierał się. A po treningach, często indywidualnych, pod pretekstem znoszenia sprzętu czy konieczności odbycia rozmowy o popełnianych na korcie błędach, wybrane zawodniczki, w tym mnie, zaczął "zapraszać" do kantorka. Kantorkiem czasami to była dziewczęca szatnia, czasem biuro trenera, a innym razem miejsce składowania sprzętu. To były zawsze spotkania jeden na jeden. Zamykał od środka drzwi i krzywdził nas - w rozmowie z Onetem powiedziała Kotula.
- Za zamkniętymi drzwiami dotykał mnie po miejscach intymnych... po piersiach, pośladkach. Mirosław Skrzypczyński napastował mnie seksualnie co najmniej kilkanaście razy w ciągu trzech lat, gdy przebywałam w klubie Energetyk Gryfino. Kiedy to robił, byłam całkowicie sparaliżowana. Pamiętam, że zastygałam, nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu. Dopiero później wypracowałam sobie strategię uciekania - opowiedziała Onetowi.
Redakcja Gazeta.pl zwróciła się z prośbą o komentarz do Polskiego Związku Tenisowego.
"Szanowny Panie Redaktorze, z uwagi na charakter insynuacji, których ofiarą padłem w ramach serii artykułów Onetu nie wydaje mi się, aby mój krótki komentarz do ewentualnego artykułu w Państwa dzienniku był odpowiednim sposobem na podważenie nieprawdziwych oskarżeń . W demokratycznym Państwie takim sposobem jest postępowanie sądowe. Zamierzam w sądzie wykazać ,że padłem ofiarą bezpodstawnych oskarżeń" - czytamy w odpowiedzi przesłanej nam przez Mirosława Skrzypczyńskiego.