Były ambasador przy NATO: reakcja polskich władz dobra, ale są pewne słabości w komunikacji

Jacek Gądek
Reakcja polskich władz na - wedle komunikatu MSZ - wybuch pocisku produkcji rosyjskiej na terytorium Polski była dobra, ale komunikacyjnie miała swoje słabości - ocenia Jerzy Maria Nowak, były ambasador RP przy NATO.
Zobacz wideo Gen. Polko: Rosja będzie czyniła wszystko, żeby to zdarzenie przedstawiać jako prowokację strony ukraińskiej

Wedle informacji MSZ z północy, "na terenie wsi Przewodów w woj. lubelskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli RP, w związku z tym zdarzeniem minister Zbigniew Rau wezwał ambasadora Rosji do MSZ z żądaniem niezwłocznego przekazania szczegółowych wyjaśnień". Do incydentu doszło o godz. 15:40.

Wieczorem zwołano spotkane w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a potem - po godz. 21 - odbyła się konferencja prasowa rzecznika rządu i szefa BBN, na której mówili o eksplozji i apelowali o ostrożność w informowaniu o zdarzeniu.

W nocy odbyło się jeszcze specjalne posiedzenie rządu. Po nim - po północy - wypowiedział się premier Mateusz Morawiecki - powtarzając apele o "rozwagę" kilkukrotnie. Mówił też, że chaos i dezinformacja to broń używana przez Rosję. O rakiecie jako przyczynie eksplozji nie wspomniał.

Tego dnia prezydent Andrzej Duda rozmawiał z m.in. prezydentem USA Joe Bidenem i szefem NATO. Duda również po północy w czasie konferencji uspokajał, mówiąc jednocześnie wprost o rakiecie jako powodzie zdarzenia. 

- Całą tę reakcję można ocenić jako ostrożną. Sprawa została oceniona jako na tyle poważna i niebezpieczna, że nie można zrobić żadnego histerycznego kroku. Stąd ta ostrożność. Widać też, że od razu chciano wciągnąć NATO do tej kwestii i nie działano w pojedynkę, a jednocześnie wstrzymywano się z oficjalnymi komunikatami dla społeczeństwa - mówi nam Jerzy Maria Nowak.

Jak dodaje były ambasador przy NATO, "samą reakcję, choć nie jestem zwolennikiem tego rządu, oceniam jako dość dobrą".

Ale zwraca uwagę na komunikacyjne niedoskonałości. - Widzę jednak pewne słabości w komunikacji. Przede wszystkim to, że najwyższe władze nie informowały społeczeństwa natychmiast. Czekanie do późnego wieczora z jakąkolwiek informacją rządu nie było uzasadnione - informacyjnie należało zareagować wcześniej. Społeczeństwo w ciągu pierwszych godzin musi otrzymać jakąś oficjalną informację. Nie powinno być tak, że nieoficjalnie jakieś informacje podają media i źródła zewnętrzne, a polskie władze jeszcze nie. - podkreśla.

- Intencjonalnie nie informowano szybko, czy z pewnej niewiedzy? - Jestem przekonany, że to mieszanina tych czynników. Ta wielka ostrożność i świadome wstrzymywanie się z oficjalnymi komunikatami wynikała zapewne z chęci uniknięcia wciągnięcia Polski w większą awanturę, gdy nie ma jeszcze absolutnej pewności co do przyczyn zdarzenia - odpowiada Nowak.

Więcej o: