Pracownicy Srebrnej skarżą się na przyjaciółki Kaczyńskiego i błagają go o pomoc

Jacek Gądek
Zdesperowani pracownicy spółki Srebrna - finansowego zaplecza obozu PiS - napisali do prezesa Jarosława Kaczyńskiego list. Skarżą się w nim na prezeskę spółki Małgorzatę Kujdę, ale też na zasiadającą w jej zarządzie Janinę Goss - ustaliła Gazeta.pl. Błagają o pomoc, bo - wedle anonimowych autorów - przyjaciółki prezesa PiS nimi pomiatają i zmniejszają zarobki.
Zobacz wideo Jackowski: Jakby prezes powiedział, że Ziemia jest płaska, to zaraz znajdą się obrońcy tej tezy

Tak piszą pracownicy Srebrnej do Jarosława Kaczyńskiego: "Jest nam przykro to pisać, ponieważ bardzo pana szanujemy, ale nie mamy już siły tego znosić".

A co i dlaczego piszą właśnie do prezesa PiS?

Srebrna. Perła w koronie PiS

Otóż spółka Srebrna Sp. z o.o. to finansowa perła w koronie obozu Prawa i Sprawiedliwości. To ta spółka miała budować w Warszawie słynne "dwie wieże". Jej właścicielem jest fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. A w radzie tej fundacji zasiada osobiście Jarosław Kaczyński, wiceprezesem Instytutu jest z kolei Barbara Skrzypek, czyli "pani Basia", wieloletnia sekretarka i jedna z najbardziej zaufanych osób prezesa PiS, była dyrektorka biura prezydialnego partii. Prezeską w Instytucie jest również ogromnie zaufana Barbara Czabańska (była żona Krzysztofa Czabańskiego - szefa Rady Mediów Narodowych).

Srebrna powstała w 1995 r. Założyli ją ludzie Porozumienia Centrum - poprzedniej partii Jarosława Kaczyńskiego. Bez Srebrnej i jej majątku - kilku nieruchomości w atrakcyjnych częściach stolicy - środowisko PC, a potem PiS mogłoby zwyczajnie nie przetrwać będąc w opozycji.

Od początku ze Srebrną związany był Kazimierz Kujda - wieloletni prezes spółki. Dziś prezeską jest tam żona Kujdy - Małgorzata Kujda. W zarządzie zasiada też Janina Goss - jedna z najwierniejszych działaczek PiS. A także Jacek Cieślikowski - kierowca prezesa PiS, warszawski radny tej partii.

Słowem: Srebrna i Instytut jest w rękach najwierniejszych ludzi Jarosława Kaczyńskiego, a w praktyce w jego własnych rękach jako szefa rady Instytutu im. Lech Kaczyńskiego.

Pracownicy Srebrnej się buntują przeciwko M. Kujdzie

Na tym finansowym zapleczu środowiska PiS źle się jednak dzieje.

Gazeta.pl weszła w posiadanie listu, który pracownicy Srebrnej wysłali do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w czerwcu. Jak mówi nam nasze źródło z centrali PiS, Jarosław Kaczyński list ten faktycznie dostał. Nasze źródło w otoczeniu prezesa udostępniło nam jego treść.

Wynika z niego, że pracownicy nie pierwszy raz skarżą się na warunki pracy w Srebrnej. "Piszemy do pana [Jarosława Kaczyńskiego - red.] kolejny raz, ponieważ mamy ogromne problemy z naszym zatrudnieniem w spółce Srebrna" - zaczyna się list. Piszą to, jak sami się określają, wieloletni pracownicy spółki.

"Bardzo mała emeryturka i mężulek"

Im dalej, tym list jest bardziej nasycony żalem.

Czytamy w nim: "Do tej pory nie mieliśmy problemów z pracą i płacą. Ale pani prezes Małgorzata Kujda postanowiła zmienić warunki naszego zatrudnienia w sposób drastyczny. Jednocześnie nie kryje tego, że niezadowoleni powinni zwolnić się sami. Często podkreśla z drwiną, że możemy się zweryfikować 'na mieście' szukając nowej pracy. Ale my nie posiadamy takich zasobów jak rodzina Kujdów. Mimo że ta pani nie pracowała 16 lat - bo, jak twierdzi, żeby dobrze wychować dzieci, matka powinna siedzieć w domu".

W liście pada zarzut, że Małgorzata Kujda "sześć lat temu uświadomiła sobie, że ma bardzo małą emeryturę i mężulek [pisownia oryginalna] szybko znalazł jej stanowisko z wysokim uposażeniem, aby spełniła swoje marzenie o wysokiej emeryturze".

Dla wyjaśnienia: Kujdowie są ludźmi majętnymi. Kazimierz Kujda jako prezes w NFOŚiGW (a nim tam w latach 2000-02, 2006-08 i 2015-19) zarabiał na koniec ok. 30 tys. zł brutto miesięcznie. Gdy w 2015 r. po raz trzeci zostawał prezesem NFOŚiGW, to w Srebrnej zastąpiła do jego żona - Małgorzata. W Srebrnej zarząd (to trzy osoby), wedle najnowszego sprawozdania, zarobił w rok 381,6 tys. zł. Więcej o finansach Srebrnej pisał w Gazeta.pl Marcin Kozłowski, który podał m.in., że zysk spółki wyniósł w zeszłym roku ponad 400 tys. zł netto.

Budynek przy ul. Srebrnej 16Jest sprawozdanie Srebrnej za ubiegły rok. Zysk niższy o milion złotych

Kujdowie wracają. Nie tylko do łask

Złote czasy Kujdów - choć tylko po części - się skończyły, gdy w lutym 2019 r. wyszło na jaw, że Kujda był zarejestrowany jako współpracownik służb PRL. Odszedł przez to z NFOŚiGW. Dla małżeństwa nastały chudsze lata. Kazimierz cały czas jednak był w bliskim kręgu Jarosława Kaczyńskiego i bywał na Nowogrodzkiej. Jak mówili nam ludzie z obozu PiS, czekał na powrót.

Małgorzata z kolei niewzruszenie trwała w Srebrnej jako prezeska.

Kujda wrócił do łask rok temu, gdy został szefem rady nadzorczej jednej z kluczowych dla bezpieczeństwa państwa spółek - Polskiej Spółki Gazownictwa - co ujawniliśmy w Gazeta.pl. Zaczął też pracę w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, a potem już na stałe dostał pracę (choć społeczną) w Ministerstwie Aktywów Państwowych u wicepremiera Jacka Sasina (PiS) w jego radzie gospodarczej.

Wyrok sądu Kujdzie niestraszny

Powrotowi Kujdy do łask nie przeszkodził nawet wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który uznał w I instancji, że Kujda jako TW "Ryszard" był świadomym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa i jest też kłamcą lustracyjnym. Po wyroku Kaczyński krytykował to orzeczenie i podkreślił: - Miałem okazję zapoznać się z tymi materiałami. Mam tutaj inne zdanie [niż sąd - red.].

Prezes PiS rozgrzeszył zatem Kujdę bez względu na wyrok sądu. Sam Kujda od wyroku złożył apelację. - W sprawie apelacje zostały złożone przez obrońców lustrowanego - informuje nas sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.

Bez względu na wyroki sądów - tak w I instancji jak i spodziewany w apelacji - dla małżeństwa Kujdów wróciły dobre czasy. Co innego w spółce Srebrna, gdzie rządził najpierw Kazimierz Kujda, a teraz jego żona Małgorzata.

Pracownicy: niższe zarobki, brak podwyżek

Dalej z listu pracowników Srebrnej z połowy roku: "Od chwili jej [Małgorzaty Kujdy - red.] przyjścia, tzn. od sześciu lat, nie otrzymaliśmy ani złotówki podwyżki. A wręcz przeciwnie, cały czas nam zabiera godziny dyżurów i łączy się to z naszym coraz niższym wynagrodzeniem".

Z listu wynika, że pracownicy dopytywali, skąd taka polityka kadrowa w Srebrnej. "Na nasze pytania, dlaczego to robi, [Małgorzata Kujda - red.] butnie odpowiada, że jest prezesem i będzie robiła, co jej się podoba" - czytamy.

Wedle relacji pracowników prezeska Srebrnej miała też deklarować, że musi "oczyścić" spółkę przed zatrudnieniem w niej swojego syna. "Jest to osoba wyjątkowo pewna siebie, mimo że nie posiada właściwych kwalifikacji" - narzekają pracownicy na swoją prezeskę.

Według nich prezeska spółki "prowadzi zapiski na wszystkich pracowników - kto, kiedy, co zrobił lub powiedział". "I wykorzystuje tę wiedzę do działań przeciwko nam. Do tego wszystkich pracowników skłóca, powielając nieprawdziwe informacje o nich. Opowiada też kłamstwa do pani Janiny Goss, które rzekomo mają przekazywać pracownicy. Pani Goss jest do nas wtedy uprzedzona i nie chce słuchać naszych tłumaczeń" - dodają pracownicy.

Janina Goss to szara eminencja PiS i przyjaciółka prezesa Jarosława Kaczyńskiego. 79-letnia Goss zasiada w zarządzie Srebrnej, obok Małgorzaty Kujdy. Ale nie tylko: bo Goss należy również do rad nadzorczych BOŚ Banku i PGE, gdzie do 2021 r. zarobiła ponad milion złotych.

W PiS obowiązuje zasada, że kto z "panią Janeczką" wojuje, ten od prezesa ginie. Stąd postawa Goss jest bardzo ważna. Jest ona bowiem ogromnie wpływowa i absolutnie lojalna wobec Jarosława Kaczyńskiego. Dobrze znała się też z matką braci - Jadwigą Kaczyńską. Pożyczała prezesowi PiS 200 tys. zł, by miał za co zapewnić chorej wówczas matce opiekę pielęgniarską - a to dowód najwyższego zaufania między nimi. W Łodzi Goss niepodzielnie rządzi PiS-em. Z zamiłowania jest zielarką. Regularnie dostarcza obiady i smakołyki prezesowi PiS.

"Jest nam przykro to pisać..."

Dalej z listu do Jarosława Kaczyńskiego: "Jest nam przykro to pisać, ponieważ bardzo pana szanujemy, ale nie mamy już siły tego znosić. W sytuacji tak ogromnej drożyzny spółka [Srebrna - red.], która powinna dbać o pracowników, cały czas udowadnia nam, że jesteśmy nikim i nic się nam nie należy".

Pracownicy narzekają, że są wśród nich emeryci o niskich emeryturach, więc "żeby żyć, musimy dorabiać do wypłacanych przez ZUS emerytur". Do tej pory, piszą, pracowali na przykład po dwa-trzy razy w tygodniu na 24-godzinnych dyżurach, za co "otrzymywali adekwatne wynagrodzenie". "Pani prezes Małgorzata Kujda postanowiła to zmienić. Bardzo prosimy o pomoc, bo jesteśmy bardzo zmartwieni, że po tylu latach pracy dla spółki nikt nas nie szanuje i jesteśmy traktowani jak zło konieczne. Nie mamy się komu poskarżyć" - dodali na koniec pracownicy spółki.

Srebrna w praktyce w rękach prezesa PiS

Pracownicy Srebrnej napisali do Jarosława Kaczyńskiego, choć formalnie nie ma on wpływu na samą spółkę. - Nie ma między PiS a spółką Srebrna, bo w niej jest majątek fundacji [mowa o Fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego - red.], żadnych przepływów finansowych. Nic, co robi nasza partia, nie jest finansowane przez Srebrną. Między spółką, partią, a fundacją nie ma związków prawnych, instytucjonalnych. Jest związek personalny, polegający na tym, że jestem szefem partii i jednocześnie przewodniczącym rady fundacji - podkreślał w jednym z wywiadów.

W ocenie pracowników tylko prezes PiS może cokolwiek zmienić w spółce, bo Małgorzata Kujda i Janina Goss to współpracowniczki i przyjaciółki Kaczyńskiego, a ponadto to on ma jako szef rady Instytut Lecha Kaczyńskiego - właściciela Srebrnej - wpływ na spółkę.

Więcej o: