Podczas sobotniego (5 listopada) spotkania z wyborcami w Ełku Jarosław Kaczyński wypowiedział się na temat niskiego wskaźnika urodzeń. Prezes PiS orzekł, że to dlatego, że "kobiety dają w szyję". - W tych sprawach trzeba z pewnymi zjawiskami walczyć - mówił. Słowa te zostały szeroko skrytykowane, a sam Kaczyński tłumaczył później, że to opozycja przekręca wypowiedzi polityków PiS. Do słów prezesa odniósł się między innymi były działacz Prawa i Sprawiedliwości Marek Zagrobelny.
"Kiedyś, gdy byłem w PiS, dziewczyny z młodzieżówki piły na imprezach partyjnych na równi z nami. Trwało to wiele lat. Dziś mnóstwo z nich już dawno ma rodziny i dzieci. Co ten naczelnik pierniczy!" - napisał na Twitterze Zagrobelny, który był członkiem Prawa i Sprawiedliwości od 2003 do 2015 roku. Lata spędzone w partii opisał w książce "Pokochać PiS".
Słowa Kaczyńskiego skomentował także szef Rady Miejskiej w Świdnicy Jan Dzięcielski. Miasto wprowadziło program leczenia niepłodności metodą in vitro. "Co ten człowiek może wiedzieć o rodzinie, rodzeniu, wychowaniu dzieci? Co on wie o troskach kobiety w ciąży? Co on wie o problemach par borykających się z problemem bezpłodności? Zamiast tego rechot i brak empatii" - napisał w niedzielę na Facebooku, a kilka godzin później opublikował oświadczenie Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej w Radzie Miejskiej Świdnicy, w którym wraz z Magdaleną Rumiancew-Wróblewską, Violettą Wiercińską i Krzysztofem Grudzińskim ponownie odniósł się do sprawy.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
"Członkowie Klubu Platformy Obywatelskiej w Radzie Miejskiej w Świdnicy wyrażają oburzenie i czujemy się zażenowani słowami prezesa partii rządzącej Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego wypowiedzianymi w Ełku na spotkaniu dla sympatyków partii dotyczącym problemu dzietności [...]"
I dalej:
Jest to kolejny atak tym razem na młode kobiety (wcześniej na osoby transpłciowe czy mniejszości) przy pełnej aprobacie uczestników tego haniebnego spotkania i salw śmiechu po tej wypowiedzi
- napisali świdniccy radni.
"Zadajemy publiczne pytanie: jakie badania naukowe potwierdzają tę tezę? Który instytut naukowy zbadał problem? Problemem powszechnym jest niestety problem bezpłodności dotykający zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Program In vitro, dzięki któremu urodziło się ponad 21 tysięcy dzieci, został zlikwidowany przez partię rządzącą po dojściu do władzy. Ciężar ten wzięły na siebie niektóre samorządy w tym Świdnica. Ponadnormatywne zainteresowanie rządzących 'sypialniami Polaków' budzi niepokój" - piszą radni, zwracając uwagę także na ankietę zleconą przez MEiN. Pisaliśmy o niej w połowie września tego roku. Na stronach kuratoriów oświaty pojawiła się bowiem ankieta skierowana do 13- i 14-latków, w których padały pytania m.in. o praktyki seksualne, podejście do homoseksualizmu i aborcji.
"Ta obsesja dotycząca tej najbardziej wrażliwej i delikatnej sfery życia pokazuje, że nie problemy dotyczące sfery gospodarczej (galopująca inflacja, ciągłe wzrosty cen energii i zubożenie Polaków), ale obsesja seksualności jest głównym wyznacznikiem działań rządzących. Brak wsparcia kobiet w ciąży, regulacje prawne, które powodują 'zastraszenie' zarówno środowiska medycznego, jak i samych kobiet, przypadki śmierci w trakcie porodu, zniesienie prawa do aborcji w przypadku ciężkiej, nieuleczalnej choroby płodu, to są prawdziwe przyczyny obaw młodych kobiet przed podejmowaniem tak ważnych decyzji życiowych, a nie 'dawanie w szyję'" - wymieniają radni, wspominając także o niskim dostępie dla mieszkań dla młodych czy podnoszeniu wymogów kredytowych. "Apelujemy, zostawcie młode kobiety, nasze córki w spokoju i zaproponujcie rozwiązania również medyczne, które spowodują, że kobiety będą czuły się bezpieczne w naszym kraju" - zakończyli swoje oświadczenie radni.
Warto zwrócić jednak jeszcze uwagę na szkodliwe i fałszywe twierdzenie lansowane przez prezesa PiS, jakoby mężczyźni uzależniali się od alkoholu w ciągu średnio 20 lat (w przeciwieństwie do kobiet, którym - zdaniem Kaczyńskiego - do uzależnienia miałyby wystarczyć zaledwie dwa lata).
Zgodnie z danymi Instytutu Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, opublikowanymi w czasopiśmie "Terapia Uzależnienia i Współuzależnienia" w 1999 roku, "pacjenci lecznictwa odwykowego to głównie mężczyźni (82 proc.) w wieku 23÷55 lat (średni wiek 46 lat), pochodzący z dużych lub średnich miast, posiadający jedno lub dwoje dzieci. Większość ma ustabilizowaną sytuację rodzinną i zawodową, jednak istnieje spora grupa osób bezrobotnych i rozwiedzionych".
"Najrzadziej w badanej populacji można spotkać osoby przed 25 rokiem życia. Łącznie w okresie monitorowania trafiło ich do placówek Sieci około 4 proc. Nieznacznie więcej - 5 proc. tej populacji - to osoby starsze, po 55 roku życia. Zarysowuje się ciekawa tendencja związana z rozkładem zmiennej wieku ze względu na płeć. Kobiety po 45 roku życia to 30 proc. leczących się pacjentek, mężczyźni po 45 roku życia to 28 proc. pacjentów. W grupie osób poniżej 35 roku życia leczy się 21 proc. kobiet i 27 proc. mężczyzn. Tak więc na leczenie do placówek Sieci trafia więcej młodszych mężczyzn i starszych kobiet" - pisano wówczas.
Na stronie helping hand możemy przeczytać natomiast, że według Głównego Urzędu Statystycznego (badania pochodzą z 2019 roku) ok. 2 proc. Polaków (czyli ponad 820 tys. osób) pije alkohol co najmniej pięć razy w tygodniu. Do grupy tej należy "mężczyzna w wieku 30-59 lat, słabiej wykształcony, żyjący w związku, pracujący lub poszukujący pracy".