Paweł Kukiz odpowiadał na pytania związane z aferą podsłuchową we wtorkowym wywiadzie w RMF FM. Stwierdził, że nie powstanie żadna komisja, która mogłaby się wyjaśnić aferę podsłuchową. - Jest za mało czasu do wyborów. Oni są zainteresowani - jedna czy druga strona - komisjami tylko wtedy, kiedy to daje jakiś uzysk polityczny - ocenił Kukiz.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Według Pawła Kukiza sprawę podsłuchiwania polityków w latach 2013-2014 r. mogłaby wyjaśnić komisja ds. zbadania działalności służb specjalnych w czasie ostatnich 16 lat.
Skoro taki jest duży szum wokół różnych spraw związanych z podsłuchami i służbami, napisałem SMS-y parę dni temu do pana Budki, pana Czarzastego i pana Kosiniaka z propozycją zgłoszenia wniosku [który już jest - przyp. red.]. Ona obejmuje wszystkie problemy - i te, o których mówi PiS, i te, o których mówi Platforma
- podkreślił Paweł Kukiz. Dodał, że chce, aby opozycja złożyła do marszałek Sejmu wniosek o wprowadzenie do porządku obrad czekającego od lutego wniosku o powołanie takiej komisji.
Przypomnijmy, że z ostatnich ustaleń "Newsweeka" ws. afery podsłuchowej wynika, że - badając tę sprawę - prokuratura "unikała wątku szpiegostwa". A ten miał istnieć, ponieważ zgodnie z zeznaniami Marcina W., Falenta sprzedał taśmy z podsłuchami Rosjanom. Według opozycji ten fakt ma znaczenie w kontekście dojścia PiS-u do władzy.
Dwa dni po ujawnieniu informacji na temat zeznań Marcina W. przez "Newsweek" do informacji tych odniósł się na konferencji były premier Donald Tusk. - Nigdy nie zakładałem, że politycy PiS są wplątani w aferę szpiegowską i współpracują z rosyjskimi służbami. Gdy rozpoczęła się afera pana Falenty, uprzedzałem, że PiS dają się wmontować w scenariusz pisany cyrylicą - mówił lider PO (więcej na ten temat).
Trzeba być etycznym bandytą, żeby tego typu teorie głosić, że facet, który stracił najbliższą osobę w Smoleńsku, gdzie istnieje jakiś wątek rosyjski, korzysta z pomocy Rosji przy objęciu władzy
- ocenił Kukiz.
Afera podsłuchowa wybuchła 14 czerwca 2014 r. Wtedy "Wprost" opublikował stenogramy rozmów kilkudziesięciu osób związanych z polityką i biznesem. Nielegalne podsłuchy były zainstalowane w kilku stołecznych restauracjach, m.in. w lokalu Sowa & Przyjaciele. Rozmowy były nagrywane w latach 2013-2014. Wśród nagrywanych byli między innymi: ministrowie rządu Donalda Tuska (w tym: szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, minister transportu Sławomir Nowak, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz), ówczesny prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, były prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz ówczesny szef Banku Zachodniego WBK Mateusz Morawiecki.
Na początku października Kukiz zapowiedział, że zawiesi wspólne głosowanie z Prawem i Sprawiedliwością. Posłowie jego ugrupowania poparli m.in. projekt o przełożeniu wyborów samorządowych. - Od tego posiedzenia Sejmu [1 października - przyp. red.] zawieszam głosowanie z PiS do momentu uchwalenia sędziów pokoju - powiedział w rozmowie z PAP lider Kukiz'15. Jak jednak zaznaczył Paweł Kukiz, zrobi wyjątek w przypadku "dobrych ustaw, które będzie popierała również opozycja" - wówczas będzie głosował "za" projektami, także tymi stworzonymi przez Prawo i Sprawiedliwość.
W chwili podpisywania umowy koalicyjnej PiS stwierdził, że da się wprowadzić sędziów pokoju. Natomiast teraz z tego co wiem, to pan Ziobro to blokuje. [...] W związku z tym ja chciałem panu ministrowi przypomnieć o jednej rzeczy - w listopadzie mija pół roku od ostatniego wotum nieufności. Jeżeli opozycja wyjdzie z takim wnioskiem w listopadzie i tych sędziów pokoju nie będzie uchwalonych, z przyjemnością zagłosuję za tym wotum
- stwierdził. Kukiz dodał, że z "reform Ziobry wymiaru sprawiedliwości przez 7 lat nic nie wyszło".
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>