Przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się jesienią przyszłego roku, Jarosław Kaczyński objeżdża Polskę. W czasie spotkań z mieszkańcami poszczególnym regionów Polski polityk opowiada o sukcesach rządu Prawa i Sprawiedliwości, a także przedstawia swoje - zazwyczaj kontrowersyjne - poglądy na różne kwestie. W miniony weekend prezes PiS odwiedził województwa podkarpackie i lubelskie. Co mówił?
Podczas spotkania w mieście Jedlicze na Podkarpaciu Jarosław Kaczyński mówił o węglu i polskich kopalniach. - Kto jest winien, że mamy w Polsce kłopot z węglem? - pytał. - Oni - odpowiedział sobie sam prezes PiS. - Może przypomnę wypowiedź z taśm, o których ostatnio głośno, wypowiedź pani Bieńkowskiej, mówiła ona, że oni sobie tam lulki palili, nie będę cytował dokładnie, bo ona ma tendencję do używania brzydkich słów, no ale powiem, że mieli to w nosie - kontynuował.
W jego ocenie niektóre z kopalń nie mogły zostać uratowane, bo z punktu ekonomicznego mogły przynosić tylko straty. - Jednak wiele kopalń teraz funkcjonuje. My to uratowaliśmy, nie oni. (...) Podjęliśmy się zadania, aby uratować kopalnie i to my podtrzymaliśmy produkcję węgla, a nie PO - stwierdził prezes PiS i zapewnił, że obecnie węgla w Polsce jest dużo.
Jarosław Kaczyński poruszył też temat sądownictwa. - Jeśli coś działa źle czy fatalnie źle, tak jak działają teraz sądy w Polsce, to my musimy mieć prawo do tego, żeby to zmienić. Bo sądy w Polsce to jest relikt tamtego ustroju, postkomunizmu. My musimy zlikwidować ten system, bo to był system przywilejów, nierówności sądów, które nie sądziły według prawa i równości obywateli wobec prawa, tylko według reguł, że ludzi z pewnej grupy nie wolno ruszać - dodał.
- Tu działa jeszcze jeden czynnik, tzn. oddziaływanie lewackiej ideologii, która ma za nic ofiarę, a koncentruje się na przestępcy i jego interesach. I stąd bardzo często te niezwykle łagodne wyroki. Dawanie [okrutnym przestępcom - red.] odszkodowań, bo im nie wygodnie w celi było - mówił Kaczyński, zaznaczając, że "z tym trzeba skończyć".
Były premier po raz kolejny uderzył - co jest już typowe dla jego partii - w osoby LGBT. - Nie chcemy takich zjawisk, jak 12-latki, które ogłaszają się lesbijkami. Jak stwierdzenia, że każdy z państwa i ja także mógłby w każdym momencie oświadczyć, że jest innej płci. Na przykład pan europoseł mógłby w pewnym momencie powiedzieć, że ja jestem Małgosia - powiedział rozbawiony Kaczyński. - Chodzi o to, żeby wszystko było w ramach zdrowego rozsądku, aby w przedszkolach nie kazano się chłopcom przebierać za dziewczynki i vice versa - dodał.
- Nie chcemy, aby nasza cywilizacja - ona opiera się na zdrowym rozsądku - została wywalona w powietrze przez szaleńców, przez ludzi, którzy zostali "opętani", bo opętanie ideologiczne to coś, co występowało w historii, ale my nie chcemy być rządzeni przez ludzi "opętanych", chcemy być rządzeni przez ludzi, którzy kierują się zdrowym rozsądkiem i zasadami, które stworzyły tę najbardziej życzliwą człowiekowi cywilizację - oznajmił.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił też - podobnie jak na innych spotkaniach - o Unii Europejskiej, która jego zdaniem zdominowana jest przez państwo niemieckie. - Nie zgadzamy się, aby UE zamieniła się w państwo, niby federalne, ale w istocie scentralizowane pod przywództwem Niemiec. (...) My nie po to odzyskiwaliśmy niepodległość, żeby ją stracić i spod jednego buta wpaść pod drugi - podkreślił w Jedliczach.
- A jeśli ktoś jest tak niemądry, że uważa, że będziemy mieli z tego jakieś korzyści - a słyszałem takie głosy - to są ludzie zupełnie najgłupsi, że będąc zdominowanym przez kogoś, można na tym zyskać - powiedział. - My tej prawdy bronimy, a nasi przeciwnicy nie. Oni wciąż powtarzają: więcej Unii. (...) My się na dominację Niemiec nie zgadzamy. Chcemy być w UE, ale to musi być unia suwerennych państw - zaznaczył.
Kwestię UE poruszył także w Kraśniku. Stwierdził tam, że "Bruksela jest organem wykonawczym", a główne decyzje zapadają w Niemczech. - Gdyby w Berlinie zapadła decyzja, żeby przestać - mówiąc najprostszym językiem - nas się czepiać za wymyślone winy, to by się nas nie czepiano. Takiej decyzji nigdy nie było. Mamy tu do czynienia z czymś szczególnie skandalicznym: Niemcy nie tylko nie chcą nam zapłacić reparacji, (...) ale jeszcze do tego dzisiaj nam szkodzą. To jest polityka konsekwentna, dzisiaj realizowana przez Unię Europejską - zaznaczył.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Podczas weekendowych spotkań Jarosław Kaczyński poruszył również temat wyborów parlamentarnych. - Stawką wyborów 2023 roku jest to, czy Polska będzie wolnym krajem, będzie mogła się rozwijać, nie będzie pod niczyim butem, czy utracimy to, co zostało zbudowane - mówił w Jedliczach.
Z kolei w Przemyślu stwierdził, że w Polsce "mamy partię polską i niemiecką". - Stoi przed nami zadanie niesłychanie trudne, gdyż nasi przeciwnicy polityczni nie mają oporów. (...) Tu nie chodzi o poglądy, tylko o interes. Tu pojawia się pytanie: czy to interes polski? Ja mówiłem wielokrotnie, że my mamy partię polską i niemiecką. I to polska partia musi wygrać - oznajmił polityk. Również w Zamościu Kaczyński zaznaczył, że Platforma Obywatelska to "w istocie formacja niemiecka".
W Jedliczach były premier mówił także, że "kłamstwem jest to, że PiS jest prorosyjski". - To Donald Tusk mówił, że chce budować stosunki z Rosją taką, jaka ona jest. Za rządów PO na spotkanie z ambasadorami został zaproszony rosyjski minister spraw zagranicznych. (...) Później była sprawa tzw. katastrofy, czyli zamachu smoleńskiego. My cały czas ostrzegaliśmy przed Rosją, nie nasi przeciwnicy - stwierdził.
Na temat państwa niemieckiego, a dokładniej reparacji wojennych, których rząd się od niego domaga, prezes PiS mówił też w Zamościu. - Niemcy zapłacili 70 państwom na świecie, także takim, którym w gruncie rzeczy nic złego nie uczynili. Oni teraz ostatnio postanowili zapłacić Namibii za zbrodnie popełnione na przełomie XIX i XX wieku, czyli jeszcze dużo dawniej niż II wojna światowa. Tam jest, co prawda, spór, bo Namibijczycy żądają większej sumy niż ta, która została im przyznana, ale sama zasada płacenia została zaakceptowana - za mordy, za to, co oni tam wtedy wyprawiali, a jeżeli chodzi o Polskę, to nie - zaznaczył.
- Co to jest za traktowanie Polaków? To jest, proszę państwa, traktowanie Polaków rasistowskie, w najczystszym tego słowa znaczeniu rasistowskie. My się nie możemy na to zgadzać. A nasi przeciwnicy się na to zgadzają - podkreślił polityk.
Były premier odniósł się także do kwestii wyborów i liczenia głosów. Po raz kolejny wspomniał też o powołaniu Korpusu Ochrony Wyborów, który - według jego szacunków - powinien liczyć około 70 tysięcy osób.
- Musimy zmienić prawo, aby metody liczenia były bardziej transparentne i trudniejsze do sfałszowania niż teraz - powiedział. - Z drugiej strony potrzebna jest ta obserwacja. (...) W każdej komisji obwodowej powinny być przynajmniej dwie osoby takie zdeterminowane, żeby siedzieć tam przez 24 godziny, czyli od początku głosowania do chwili aż zostanie wywieszony wynik. Takich ludzi nie jest łatwo znaleźć, ale będziemy szukać - zapowiedział Kaczyński.
- Już próbowaliśmy to zrobić, ale się nie udało. To znaczy była kontrola, ale nie taka, jaka powinna być. A te wybory [parlamentarne - red.] będą pod tym względem najtrudniejsze. (...) Za rok będzie potrzebny ten ogromny wysiłek, aby nasze zwycięstwo nie zostało przypadkiem zmarnowane przez brak tego wysiłku [kontroli wyborów - red.] - dodał.
Jarosław Kaczyński mówił także o swojej "ostatniej kadencji". Pytany o to, czy jeszcze kiedykolwiek powróci do Przemyśla, stwierdził, że jego aktywność w polityce będzie się zmniejszać. - Na pewno tu będę jeszcze niejeden raz - stwierdził.
- Moja kadencja kończy się w 2025 roku. Co tu dużo mówić, lata lecą, ja mam też swoje lata, to będzie ostatnia kadencja. Chcę odwiedzić wszystkie nasze okręgi, żeby się z partią pożegnać - dodał.