"Łapówka w wysokości 600 tys. euro dla Tuska" w zeznaniach Falenty? Michał Tusk komentuje: To bzdury

- Bzdury - tak krótko i dobitnie Michał Tusk komentuje opublikowane w środę zeznania wspólnika Marka Falenty. Syn byłego premiera podkreślił, że sprawa rzekomej łapówki, którą miał przyjąć, jest znana i nigdy nie był przesłuchiwany w tej sprawie.

Michał Tusk odniósł się do protokołów z zeznań wspólnika Marka Falenty w rozmowie z Onetem.

Informacje o tych zeznaniach pojawiały się już w mediach. Prokuratura ma je od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie. To bzdury

- kwituje syn byłego szefa rządu. Marcin W. twierdził, że "wręczył M.T." reklamówkę, w której miało znajdować się 600 tys. euro w gotówce. O tym, że chodzi o Michała Tuska, informuje TVP Info. 

Upublicznione protokoły zeznań są dostępne na stronie Prokuratury Krajowej.

Zobacz wideo Czy prokuratura będzie chciała wyjaśnić nowe wątki w aferze podsłuchowej? Śmiszek: Nie ma takiej woli

Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Afera podsłuchowa. Prokuratura upubliczniła zeznania wspólnika Marka Falenty

Marcin W. zeznał w listopadzie 2017 r., że do wręczenia łapówki miało dojść trzy lata wcześniej. "Marek F. twierdził, że jest w stanie to załatwić, tylko potrzeba na to, z tego co pamiętam, 600 tys. euro, które miało być przekazane, jak to mówił Marek F. 'dla Tuska' w szerokim tego słowa znaczeniu, bo nie wiem, czy chodziło o partię, czy o samego Donalda Tuska, czy o rząd w znaczeniu wówczas rządzących Polską, w każdym razie pieniądze te odbierał od nas M. T." - czytamy w opublikowanych dokumentach. 

Zeznań Marcina W. na temat syna Donalda Tuska nie było w aktach sprawy, które czytałem w SO w Warszawie. One pochodzą z łódzkiego CBA i tamtejszego oddziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej. W aktach, z którymi się zaznajomiłem, było jedynie zeznanie Marcina W., w którym wspominał o konfrontacji z Markiem Falentą, której byli poddani w Łodzi. Prok. Krajowa odmówiła mi informacji, jakiej sprawy dotyczyła konfrontacja

- napisał na Twitterze Grzegorz Rzeczkowski, dziennikarz "Newsweeka".

"Protokoły są z różnych śledztw, w których Marcin W. występuje i jako świadek i jako podejrzany. Ten opisany przez Rzeczkowskiego jest kontynuacją wcześniejszych wyjaśnień, których nie ujawniono. I najważniejsze - brak inf. o wyłączeniu materiałów w sprawie sprzedaży taśm Rosjanom" - to jeden z komentarzy do upublicznionych zeznań Marcina W. 

Afera podsłuchowa wybuchła 14 czerwca 2014 r. Wtedy "Wprost" opublikował stenogramy rozmów kilkudziesięciu osób związanych z polityką i biznesem. Nielegalne podsłuchy były zainstalowane w kilku stołecznych restauracjach, m.in. w lokalu Sowa & Przyjaciele. Rozmowy były nagrywane w latach 2013-2014. Wśród nagrywanych byli między innymi: ministrowie rządu Donalda Tuska (w tym: szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, minister transportu Sławomir Nowak, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz), ówczesny prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, były prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz ówczesny szef Banku Zachodniego WBK Mateusz Morawiecki.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: