W niedzielę 16 października "Newsweek" ujawnił zeznania Marcina W., który był wspólnikiem Marka Falenty. Z jego wypowiedzi wynika, że zanim taśmy nagrane w restauracji "Sowa i przyjaciele" w Warszawie trafiły do polskich mediów (w 2014 roku), wywołując tzw. aferę taśmową, to zostały sprzedane przez Falentę rosyjskim służbom specjalnym. Mimo zeznań Marcina W. polska prokuratura ma unikać rosyjskiego wątku w badaniu afery. Warto dodać, że afera ta była początkiem spadku poparcia dla Platformy Obywatelskiej, na którym najbardziej zyskało Prawo i Sprawiedliwość, wygrywając wybory.
Materiał "Newsweeka" skomentował także Donald Tusk, którego ministrowie zostali podsłuchani w warszawskiej restauracji. Ówczesny premier zrezygnował z tego stanowiska po tym, jak został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej. Tuska zastąpiła wówczas Ewa Kopacz, która ogłosiła, że dymisje złożyli ministrowie: zdrowia - Bartosz Arłukowicz, sportu i turystyki - Andrzej Biernat, skarbu państwa - Włodzimierz Karpiński, a także: koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki, szef Zespołu Doradców Politycznych Prezesa Rady Ministrów Jacek Rostowski kilku wiceministrów, a później także marszałek Sejmu Radosław Sikorski.
"Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. We wtorek (18 października - red.) o 13 odniosę się do niej publicznie. Tak, to o aferze podsłuchowej. Pisowskiej aferze. I o scenariuszu napisanym dla Kaczyńskiego obcym alfabetem" - napisał na Twitterze Donald Tusk.
Na wpis byłego premiera zareagował Maciej Wąsik. "Proszę zabrać na konferencję Radka Sikorskiego. Pewnie dziennikarze mają do niego kilka pytań na temat obcego alfabetu. Będzie?" - napisał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji o polityce na stronie głównej Gazeta.pl.
Wywołany do tablicy Radosław Sikorski ostro skomentował wpis Wąsika. "Powiedz knurze to, co insynuujesz otwartym tekstem; Obiecuję dać szansę udowodnienia w sądzie. A jak nic nie masz albo się boisz, to się zamknij" - napisał eurodeputowany Platformy Obywatelskiej.
Wpis ten spotkał się z reakcją Macieja Wąsika, który napisał na Twitterze: "Knur, suka. Przepraszam, nie nadążam za standardami z Chobielina, milordzie...". Chobielin to wieś o rodowodzie średniowiecznym, która znajduje się w województwie kujawsko-pomorskim. W 1989 roku zrujnowany dwór w tej miejscowości wraz z parkiem kupili rodzice Radosława Sikorskiego. Obecnie w dworku mieszka europoseł i jego żona Anne Applebaum.
W 2014 roku w mediach ujawniono nagrania z podsłuchów rozmów polityków, którzy wchodzili w skład rządu Donalda Tuska. "Afera taśmowa" przyczyniła się do kryzysu, a następnie spadku poparcia dla PO, co skutkowało wygranymi wyborami przez PiS. Do nielegalnego nagrywania polityków, biznesmenów i funkcjonariuszy publicznych dochodziło w latach 2013-2014 w dwóch restauracjach w Warszawie. W sprawie zatrzymano cztery osoby, w tym przedsiębiorcę Marka Falentę, który w 2016 roku został skazany na 2,5 roku więzienia. W 2018 roku wyrok ten zatwierdził także Sąd Apelacyjny.
Falenta nie stawił się na odbycie kary i uciekł z Polski. Został zatrzymany 5 kwietnia 2019 roku w Hiszpanii. Po osadzeniu napisał list do polityków Prawa i Sprawiedliwości oskarżając ich o współodpowiedzialność w doprowadzeniu do afery i zażądał ułaskawienia, grożąc ujawnieniem nazwisk osób, które miały z nim współpracować. Potem upublicznił listę osób, na której znalazł się m.in. Jarosław Kaczyński, Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik czy Ernest Bejda. Ponadto we wrześniu 2018 roku dziennikarze ujawnili powiązania Marka Falenty z rosyjskimi służbami, w tym z ludźmi z bezpośredniego otoczenia Władimira Putina.