Nagrania z afery podsłuchowej, zanim zmieniły oblicze polskiej polityki i podważyły wiarygodność przedstawicieli władzy, miały zostać sprzedane Rosjanom. To ustalenia ze śledztwa "Newsweeka".
Dziennikarz tygodnika Grzegorz Rzeczkowski ujawnił, czego dotyczyły zeznania Marcina W., wspólnika Marka Falenty. Mężczyzna miał opowiedzieć prokuratorowi o wspólnej wizycie w Kemerowie (centrum administracyjne obwodu kemerowskiego w Rosji) w maju 2014 r. Wtedy Falenta na godzinę zniknął z Rosjanami. Po powrocie miał stwierdzić, że "sprzedał wszystko".
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Ustalenia "Newsweeka" mogą wskazywać, że wątek sprzedaży taśm Rosjanom nie jest szczegółowo badany przez prokuraturę. Portal Gazeta.pl zwrócił się w poniedziałek do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku z prośbą o komentarz.
Prokuratura Regionalna w Gdańsku prowadziła śledztwo dotyczące zorganizowanej grupy przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw gospodarczych. Sprawa została zakończona skierowaniem w listopadzie 2021 r. aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego w Gdańsku przeciwko 14 oskarżonym, w tym Markowi F. oraz Marcinowi W. Z akt tej sprawy w październiku 2021 r. wyłączono do odrębnego postępowania materiały dotyczące kilku wątków, w tym m.in. poruszanych w wyjaśnieniach podejrzanego, a następnie oskarżonego Marcina W. Śledztwo jest w toku, prowadzone jest we współpracy z właściwymi służbami. Dobro prowadzonego postępowania uniemożliwia przekazanie szerszych informacji o sprawie.
- poinformowała nas Marzena Muklewicz, rzeczniczka prasowa gdańskiej prokuratury.
- Ta publikacja pokazuje coś, czego mogliśmy się od dawna domyślać: Rosja, mimo że od 30 lat nie ma bezpośrednich wpływów w Polsce, stara się wpływać na sytuację, bezpieczeństwo, politykę Polski - komentował podczas poniedziałkowej konferencji prasowej poseł PO Tomasz Siemoniak.
Jak stwierdził, "okazuje się, że prokuratura, czyli rządzący, dysponują zeznaniami wskazującymi jednoznacznie na wątki szpiegowskie w tej sprawie i jednak tych wątków nie podejmują".
- Czy to jest tak, że skoro rządzący uważają, że afera podsłuchowa pomogła im dojść do władzy, to nie należy jej badać, nie należy badać wpływów Rosji w Polsce - pytał Siemoniak.
- Wiele wskazuje na to, że Jarosławowi Kaczyńskiemu w zdobyciu władzy mogły pomóc rosyjskie służby specjalne. To już samo w sobie powinno być wystarczającym pretekstem dla prokuratury, aby podjąć działania w tej sprawie, aby tą sprawą zajmować się bardzo poważnie - komentował z kolei poseł PO Marcin Kierwiński.
- Co takiego jest w tej sprawie, że żołnierze polityczni Ziobry nic w tej sprawie nie robią? Czego tak bardzo obawia się PiS, Zbigniew Ziobro, Jarosław Kaczyński? [...] Na najbliższym Sejmie będziemy domagać informacji prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry odnośnie rosyjskiego wątku ws. podsłuchowej, będziemy domagać się pełnej informacji, co przez ostatnie 7 lat zrobiono w tej sprawie, w jaki sposób zeznania były przez prokuraturę analizowane i dlaczego nie zostały wyodrębnione do osobnego wątku w śledztwie - przekazał.
"Grzegorz Rzeczkowski przez lata drążył sprawę 'taśmówki' przy zupełnej obojętności mediów i środowiska dziennikarskiego. Gratuluję mu materiału. Czekam na niezależną prokuraturę, która sięgnie po sprawców bez względu na to, kim oni wtedy byli lub kim są teraz" - napisał na Twitterze poseł KO, były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, jedna z osób, która została nagrana w aferze taśmowej.
"Jeśli informacje "Newsweeka" się potwierdzą, mamy do czynienia z wpływaniem Rosji na wyniki wyborów w Polsce oraz możliwością szantażu polityków PiS przez służby rosyjskie, a prowadzić to może do próby wystąpienia Polski z UE i zaprzepaszczenia ogromnej szansy rozwoju naszego kraju" - ocenił poseł KO Dariusz Joński.
"Od wczoraj żyjemy informacją, że za nagraniami u Sowy stoją rosyjskie służby. Skoro pojawiają się pogłoski, że obce państwo może stać za wygraną PiS w 2015 roku, to każdemu z nas należą się wyjaśnienia, a odpowiedzialni za to muszą zostać postawieni przed niezależnym sądem!" - skomentował na Twitterze poseł KO Artur Łącki.
"Kolejny trop pokazujący jak #Rosja przyczyniła się do zwycięstwa PiS w 2015 roku w Polsce" - skomentował senator KO Bogdan Klich.
"Ruski rodowód PiSu się potwierdza. W najnowszym Newsweeku czytamy, że za słynnymi taśmami u Sowy, które obaliły rząd Ewy Kopacz, stoi Putin. W nagrodę PiS sprzedało Lotos i kupowało rekordowe ilości węgla! Żądam natychmiastowych wyjaśnień premiera i koordynatora służb specjalnych" - napisała senatorka KO Jadwiga Rotnicka.
- Platforma Obywatelska i kontrolowane przez nią wówczas służby i instytucje badały tę sprawę i również miały szansę wyjaśnić okoliczności nagrywania polityków w restauracji "Sowa i Przyjaciele" oraz innych miejscach. Nie było żadnych śladów, które zostałyby ustalone przez ówczesne służby, dotyczących rosyjskiego wątku - komentował w rozmowie z wPolityce.pl Stanisław Żaryn, Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Pełnomocnik Rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP.
Żaryn dodał, że "sprawa jest wykorzystywana politycznie, a sugestie dotyczące obcych służb są nieprawdziwe". - Ich nagłaśnianie służy wyłącznie celom politycznym - powiedział.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>