Skarga kasacyjna wpłynęła do Sądu Najwyższego 8 sierpnia - ustalił portal Gazeta.pl. Do tej pory SN nie podjął jeszcze decyzji o przyjęciu lub odmowie przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania.
Na razie w sprawie nie wyznaczono żadnego terminu.
Sprawa miała swój początek 27 sierpnia 2018 r., kiedy to aktywiści z grupy Obywatele RP blokowali salę obrad Krajowej Rady Sądownictwa. KRS miała tego dnia dokonać wyboru kandydatów na sędziów Izby Cywilnej SN. Protestujący sprzeciwiali się wówczas zmianom w wymiarze sprawiedliwości, w tym usunięciu z Sądu Najwyższego sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Do sali obrad nie udało dostać się m.in. ówczesnemu posłowi PiS Stanisławowi Piotrowiczowi (obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego). W rozmowie z dziennikarzami Piotrowicz twierdził, że "nie może być takiej sytuacji, żeby garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego".
Jakie przywileje miał na myśli Piotrowicz? - Ano takie, żeby sędziowie którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej - powiedział ówczesny poseł PiS.
Ówczesna I prezes SN Małgorzata Gersdorf i sędzia SN Krzysztof Rączka niecały miesiąc później złożyli pozew do sądu, uznając, że wypowiedź Piotrowicza dotyczyła sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia, a więc również ich samych. Gersdorf i Rączka argumentowali, że Piotrowicz swoimi słowami naruszył ich dobra osobiste.
Stanisław Piotrowicz wskazywał z kolei m.in., że posiedzenie KRS nie dotyczyło ani Małgorzaty Gersdorf, ani Krzysztofa Rączki, więc jego wypowiedź nie odnosiła się do nich. Zaznaczył też, że Gersdorf i Rączka nie blokowali sali obrad KRS, nie byli też nigdzie przedstawiani jako złodzieje, wiec tym bardziej te słowa ich nie dotyczyły.
Na początku stycznia 2020 r. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Stanisławowi Piotrowiczowi publikację (w ciągu dwóch tygodni od uprawomocnienia się wyroku) następującego oświadczenia po emisji głównego wydania "Faktów" TVN:
"Przepraszam Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego Panią Profesor Małgorzatę Gersdorf oraz Sędziego Sądu Najwyższego Pana Profesora Krzysztofa Rączkę za to, że w dniu 27 sierpnia 2018 r. obraziłem Ich, nazywając sędziów zwykłymi złodziejami, którzy nie powinni orzekać dalej".
Decyzją sądu Stanisław Piotrowicz miał też przelać 20 tys. zł na konto Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce.
"Działanie Pozwanego stanowiło bezprawne naruszenie dób osobistych Powodów. Było to działanie zawinione. Pozwany z pełną świadomością wypowiedział się o sędziach jako o złodziejach, godząc w ten sposób w Powodów jako sędziów Sądu Najwyższego i naruszając ich dobre imię w sferze życia osobistego, ale przede wszystkim zawodowego" - stwierdził Sąd Okręgowy w uzasadnieniu.
Stanisław Piotrowicz, już jako sędzia Trybunału Konstytucyjnego, złożył apelację. Ta jednak, decyzją Sądu Apelacyjnego w Warszawie, została oddalona w grudniu ubiegłego roku.
Sąd Apelacyjny ocenił, że "wypowiedzi pozwanego trudno uznać za merytoryczny głos w dyskusji o potrzebie reformy wymiaru sprawiedliwości".
"Pozwany mówiąc o grupce osób broniących swoich przywilejów i występujących przeciwko konstytucyjnemu organowi, sędziach – złodziejach pokazywanych w telewizji, nie skonkretyzował swoich twierdzeń i oskarżeń. W żaden sposób również ich nie zracjonalizował i nie uzasadnił. Poszczególne wypowiedzi pozwanego zawierają jedynie hasła i epitety, deprecjonują jego adwersarzy bez wyjaśnienia i uzasadnienia dokonanych w tym zakresie ocen" - czytamy w uzasadnieniu.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>