"Szuria na festiwalu". Spiskowy film o Jedwabnem promowany za publiczne pieniądze

Jacek Gądek
Na sponsorowanym przez państwowe firmy Festiwalu NNW pokazano film "Jedwabne. Historia prawdziwa" Tomasza Sommera i Grzegorza Brauna. Autorzy - wbrew IPN - stawiają tezę, że Polacy nie dokonali zbrodni na Żydach i oskarżają Kwaśniewskiego, Buzka i kard. Glempa o zmowę w celu obwinienia Polaków o mord. A Lecha Kaczyńskiego przedstawiają jako uległego polityka, który dał się ograć rabinowi. Film także był współfinansowany ze środków publicznych.
Zobacz wideo Braun do Kidawy-Błońskiej zwracającej mu uwagę na brak maseczki: Nigdy nie ośmieliłbym się sugerować pani, co założyć, a co zdjąć

- W tym roku wpuszczono szurię na świetny festiwal - załamuje ręce jeden z miłośników wydarzenia, które zdobyło już rangę międzynarodową.

Od 28 września do 1 października odbywał się w Gdyni XIV Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci", którego dyrektorem i twórcą jest Arkadiusz Gołębiewski. W środowiskach konserwatywnych, ale nie tylko, festiwal ma dobrą markę. W tym roku był jednak zgrzyt, bo do konkursu zakwalifikowano "Jedwabne…".

To produkcja Tomasza Sommera (scenariusz i reżyseria), Macieja Dębały i Marka Jana Chodakiewicza. Lektorem jest poseł Grzegorz Braun, który w filmie też występuje.

Sommer jest szefem "Najwyższego Czasu" założonego przez Janusza Korwin-Mikkego (dziś posła Konfederacji). Najbardziej znany spośród twórców jest Braun - prorosyjski poseł Konfederacji, regularnie wykorzystywany przez rosyjską propagandę. Ich film o Jedwabnem brał udział w konkursie dokumentów polskich - nie wygrał, ale pokazano go dwa razy.

Festiwal jest objęty patronatem prezydenta RP Andrzeja Dudy, a organizowany przez Stowarzyszenie Scena Kultury i miasto Gdynia. Był też dofinansowany przez ministerstwo kultury i Polski Instytut Sztuki Filmowej. Partnerem generalnym był PKP Orlen, ale obok były też takie spółki jak: PKO BP, KGHM i PKP. A także Polska Fundacja Narodowa i Instytut Pamięci Narodowej.

W tym roku w programie pojawiło się ponad 100 filmów fabularnych i dokumentalnych z całego świata. - Festiwal stał się wydarzeniem międzynarodowym. Chcemy, żeby prowokował do dyskusji, ale też pomagał filmowcom opowiadać o historii. Dziękuję również świadkom historycznych wydarzeń, którzy zasilają nas duchem energii - mówił Arkadiusz Gołębiewski, dyrektor festiwalu.

Wśród konkursowych obrazów znalazł się też film "Jedwabne. Historia prawdziwa". W opisie filmu na stronie festiwalu napisano oględnie o zbrodni w Jedwabnem tak: "Zbrodnią tą od dwudziestu lat obciążani są Polacy. Historia tragiczna, ale czy prawdziwa? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć dokument".

Film stawia jednak twarde tezy. Jakie? Że Jedwabne to "niemiecka zbrodnia, która po 60 latach została przypisana Polakom".

A to nie wszystko. Autorzy filmu twierdzą, że w upowszechnianie wersji prof. Jana Tomasza Grossa, który nagłośnił zbrodnię w Jedwabnem dzięki książce "Sąsiedzi", włączyły się instytucje państwowe.

Braun w filmie mówi tak: - Zamiast uznać jej [książki "Sąsiedzi" - red.] treść za powodowany złymi intencjami atak na dobre imię Polski w propagowanie tez Grossa włączyły się instytucje państwowe. Było to niezbędne dla ich oficjalnego potwierdzenia. Dla uwiarygodnienia tych działań sprawą zajął się IPN.

I tu wmontowano krótkie nagranie z wypowiedzią Lecha Kaczyńskiego z 2001 r., ówczesnego prokuratora generalnego: - Niezależnie od tego, komu będzie się trzeba się narazić, takie decyzje będą podejmowane.

Taka zbitka słów Brauna i Kaczyńskiego sugeruje, że Lech Kaczyński miał rzekomo usilnie działać na rzecz uwiarygodnienia "pomówień wobec Polski i Polaków".

Potem - także decyzją Lecha Kaczyńskiego - wstrzymano i zakończono ekshumacje. Ówczesny prokurator generalny robił to na prośbę strony żydowskiej - z uwagi na motywowany religijnie szacunek dla szczątków ofiar. Późniejszemu prezydentowi bardzo zależało na budowaniu relacji polsko-żydowskich, jasno też zawsze mówił o antysemityzmie jako czymś złym.

Wedle autorów filmu i tak te przerwane ekshumacje "sfingowano". A co więcej: film stawia tezę, że prymas Józef Glemp, premier Jerzy Buzek i prezydent Aleksander Kwaśniewski "z niejasnych do dziś przyczyn zawarli swoistą zmowę" (to cytat z Brauna lektora w filmie) polegającą na "obarczeniu Polaków winą za zbrodnię w Jedwabnem" i "zablokowali przeprowadzanie czynności śledczych". Ponadto zdaniem autorów filmu prokurator IPN Radosław J. Ignatiew został przymuszony do wskazania Polaków, jako autorów zbrodni.

Wprost to oskarżenie nie pada, ale skoro decyzję o wstrzymaniu prac ekshumacyjnych podjął minister sprawiedliwości Lech Kaczyński, to w rzekomej zmowie musiałby i on uczestniczyć, a wręcz być jej najważniejszą postacią.

W filmie Lech Kaczyński - jeśli nie uczestniczący w rzekomej zmowie - przedstawiony jest jako polityk słaby i uległy wobec środowisk żydowskich, a zwłaszcza wobec rabina Michaela Schudricha (od 2004 naczelnego rabina Polski), który zabiegał o wstrzymanie ekshumacji. W filmie pada zdanie, że rabin "dał do zrozumienia, że swoją mądrością i sprytem ograł polskich polityków, w tym Lech Kaczyńskiego". Autorzy filmu temu nie przeczą.

Ustalenia śledztwa IPN są zupełnie inne, niż starają się dowieść Sommer i Braun. Podobnie też motywacje Lecha Kaczyńskiego były inne niż mu przypisywane.

Wedle IPN 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została spalona żywcem w stodole.

"Co do udziału polskich cywili w dokonaniu zbrodni, należy przyjąć, iż była to rola decydująca o zrealizowaniu zbrodniczego planu [...]. Zasadne jest przypisanie Niemcom, w ocenie prawnokarnej, sprawstwa sensu largo tej zbrodni. Wykonawcami zbrodni, jako sprawcy sensu stricto, byli polscy mieszkańcy Jedwabnego i okolic - mężczyźni, w liczbie co najmniej około 40" - to konkluzje postępowania pionu śledczego IPN. Wedle ustaleń IPN zamordowano co najmniej 340 Żydów, a nie - jak podawał Gross - 1600 osób.

IPN jest partnerem instytucjonalnym festiwalu, co w przypadku innych filmów byłoby trafne, ale obraz Sommera i Brauna przecież oskarżają IPN o przypisanie Polakom zbrodni.

Sam film "Jedwabne…", tak jak i jego promowanie na festiwalu, był dofinansowany ze środków Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Dmowskiego i Paderewskiego w ramach Funduszu Patriotycznego.

Więcej o: