Podczas rozmowy z TVN24 Andrzej Duda mówił o ogłoszonej przez Władimira Putina częściowej mobilizacji w Rosji, a także o pseudoreferendach, które mają odbyć się na okupowanych przez rosyjskie wojska terenach Ukrainy. - To są sztuczne referenda, lipa po prostu, z góry wiadomo, że to nie ma nic wspólnego z uczciwością wyborczą - powiedział.
- Przecież nikt tego poważnie nie potraktuje. To z demokracją nie ma nic wspólnego. To wręcz urąga demokracji i wiadomo, że wynik jest zaplanowany na Kremlu - dodał.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Prezydent został zapytany też, jak dalece realna jest groźba Władimira Putina dot. użycia broni jądrowej. - Jeżeli spojrzymy na to uczciwie - trudno tego wymagać od agresora - ale powiemy tak: Rosja dziś okupuje terytorium Ukrainy. Nie ma żadnej wojny na terytorium Rosji i nie będzie żadnej wojny na terytorium Rosji, ponieważ nie wierzę w to, że Ukraińcy - nawet jeżeli uda im się odzyskać własne terytoria i wyprzeć Rosjan - weszliby na terytorium Federacji Rosyjskiej - podkreślił Andrzej Duda. - W istocie zatem Ukraińcy walczą wyłącznie o odzyskanie ich ziemi, która jest ich. Pretekst zawsze można znaleźć. To nie jest żaden problem - zaznaczył, dodając, że "żyjemy w sferze pretekstów".
- Uważam, że nie tylko Władimir Putin, ale i jego otoczenie mają świadomość, co to znaczy. Oni oczywiście będą mówili, że mają broń jądrową - wszyscy wiedzą, że ją mają, ale oni też wiedzą doskonale, że użycie jej nawet w najmniejszym stopniu (...) będzie przełamaniem tabu, które pociągnie za sobą skutki, których nie można dzisiaj przewidzieć, a Rosja stanie się wrogiem całego świata - stwierdził polski prezydent.