Szef Agrounii wręczył wiceministrowi rolnictwa prezent. Kołodziejczak: Niech sobie rysuje

- Mamy dzisiaj w polskim rolnictwie trudny czas, a tutaj taki żart - tak nominację Janusza Kowalskiego na wiceministra rolnictwa i jego samego określił prezes Agrounii Michał Kołodziejczak. W studiu telewizyjnym wręczył politykowi prezent i zwrócił się z prośbą, żeby zakończył swoją "przygodę z rolnictwem".

Janusz Kowalski zastąpił w resorcie rolnictwa Norberta Kaczmarczyka. Kowalski to poseł Solidarnej Polski i były wiceszef resortu aktywów państwowych. Teraz jest również Pełnomocnikiem Rządu ds. Przetwórstwa i Rozwoju Rynków Rolnych.

Pomysł, by to Janusz Kowalski zajmował stanowisko odwołanego niedawno Kaczmarczyka, nie przypadł do gustu Michałowi Kołodziejczakowi. Lider Agrounii postanowił zademonstrować zwoje niezadowolenie, wręczając nowemu wiceministrowi rolnictwa przybory do rysowania.

Zeszyt, kredki, żeby pan sobie rysował pola, łąki, traktory i na tym skończył przygodę z rolnictwem. Mamy dzisiaj w polskim rolnictwie trudny czas, a tutaj taki żart 

- mówił w Polsat News Michał Kołodziejczyk.

- Człowiek, który się nie zna na rolnictwie, nie zna się na bieżących problemach, które dzisiaj mamy, zostaje wiceministrem rolnictwa, tylko dlatego, by wszystko składało się w tej układance politycznej, w tej pajęczynie, która rozsypałaby się gdyby tego jednego puzzla, tego jednego pajączka zabrakło - mówił szef Agrounii.

Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Sierpińska: Trzeba zaadaptować rolnictwo do problemów z suszami

Janusz Kowalski odpowiada: Kołodziejczak, w mojej ocenie, nie jest rolnikiem

Pan Kołodziejczak może różne rzeczy tu pokazywać, może mi dawać kredki, ale ludzie potrzebują konkretów

- odpowiedział wiceminister Janusz Kowalski. I podał przykład, jak działa "ponad podziałami".

- Tydzień temu przekonałem Władysława Kosiniaka-Kamysza do tego, by napisał list do szefa Europejskiej Partii Ludowej. Szukam ponadpolitycznie tego, co jest najważniejsze - zgody Komisji Europejskiej na regulowaną cenę gazu, by takie zakłady jak Puławy i Anwil na 100 procent ruszyły z produkcją nawozów - tłumaczył. 

Mianowany w ubiegłym tygodniu wiceminister rolnictwa zaatakował też personalnie szefa Agrounii. - Michał Kołodziejczak, w mojej ocenie, nie jest rolnikiem. Żaden polski rolnik nie wysypałby polskiego zboża przed biurem Prawa i Sprawiedliwości - przypomniał Kowalski. W tym momencie Kołodziejczak pokazał plakat z hasłem "Kowalski to prowokator".  

Prowadząca program "Debata dnia" Agnieszka Gozdyra przypomniała Andrzeja Leppera, który przed laty również wysypał zboże podczas protestów i zapytała, czy według Kowalskiego on też nie był rolnikiem. - Rolnicy są tam, gdzie ciężko pracują, a nie szpanują iPhone'ami, jeżdżą leksusami, udają rolników, a tak naprawdę bronią zagranicznych koncernów - stwierdził Kowalski, domagając się, żeby lider Agrounii ujawnił, z czego finansowany jest jego ruch. 

- Pan, który sobie robi żarty z rolnictwa, może sobie sprawdzić w KRS-ie sprawozdania finansowe. Pan minister może sobie tymi kredkami rysować. To jest właśnie to, że Polacy nic nie rozumieją z tego mówienia. Jakie mamy fakty?  Ludzie nie mają pieniędzy. Emeryci zaczęli wydawać ostatnie oszczędności na coraz droższą żywność, bo mówimy o spekulacjach na rynku nawozów - odparował Kołodziejczak.

Kompetencje nowego wiceministra rolnictwa podważała również opozycja. - Z rolnictwem ma tyle wspólnego, co ja z rosyjskim baletem. [...] Próbują dorwać się do stołków. Więc jeśli trzeba będzie wsiąść do kombajnu czy traktora, to Janusz Kowalski sobie taki pojazd znajdzie - powiedział Tomasz Trela z Lewicy na antenie TOK FM. "Kowalski w rządzie, Polska w ruinie. To już lepszym Wiceministrem Rolnictwa byłby ten legendarny traktor" - napisał na Twitterze europoseł Łukasz Kohut. A Sławomir Nitras skomentował wprost: "Bezczelne darmozjady".

Kowalski zastąpił zdymisjonowanego Kaczmarczyka

Janusz Kowalski pojawił się ponownie w gabinecie Mateusza Morawieckiego po odwołaniu Norberta Kaczmarczyka. O byłym już wiceministrze rolnictwa zrobiło się głośno pod koniec sierpnia. Wtedy Norbert Kaczmarczyk wyprawił duże wesele w "Gościńcu" w Czuszowie (woj. małopolskie) i dostał jeszcze większy prezent - ciągnik od brata o wartości półtora miliona złotych (później okazało się, że właścicielem ciągnika jest brat Kaczmarczyka, a maszyna została przekazana byłemu wiceministrowi jedynie symbolicznie). Właściciel domu weselnego jest także komendantem lokalnej ochotniczej straży pożarnej, która w styczniu tego roku otrzymała ponad 377 tys. zł z Funduszu Sprawiedliwości.

Według ustaleń WP Norbert Kaczmarczyk pomógł bratu w poddzierżawieniu 141 hektarów państwowej ziemi, która powinna być przeznaczona dla najbardziej potrzebujących. Prawo i Sprawiedliwość, by "chronić" Polaków przed inwestorami z zagranicy, w 2016 roku zmieniło ustawę regulującą obrót ziemią, czego zwolennikiem był Norbert Kaczmarczyk. Wiceminister mówił wtedy w Sejmie o "pseudorolnikach mających układy w agencjach rolnych, którzy załatwiali sobie wielkie latyfundia ziemskie dzięki swoim kontaktom". Nie miał wątpliwości, że "ci ludzie niszczą polskie rolnictwo".

Nowe przepisy wprowadziły zakaz sprzedaży i dzierżawy ziemi z państwowych zasobów ludziom, którzy nie są rolnikami wystarczająco długo i nie mieszkają w gminie, gdzie położona jest nieruchomość przeznaczona pod dzierżawę. Dwa lata temu Norbert Kaczmarczyk pomógł bratu wydzierżawić 141 hektarów ziemi w Małopolsce. "A cena, za którą brat wiceministra dostał w użytkowanie te grunty, odbiega znacząco od kwot, które muszą płacić rolnicy dzierżawiący od państwa sąsiednie działki" - podał portal.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: