Jak ustalił reporter TVN24 Piotr Świerczek, podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza miała ukryć część zdjęć, nagrań i danych dotyczących katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Dziennikarz przedstawił m.in. ekspertyzę amerykańskich badaczy, którzy stwierdzili, że samolot uderzył w drzewa, co jest sprzeczne z tezą o zamachu i eksplozji bomb, lansowaną przez polityka Prawa i Sprawiedliwości.
Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie postanowił złożyć Adam Szłapka. W piśmie skierowanym do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry poseł Koalicji Obywatelskiej podkreślił, że chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza w związku z:
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
W uzasadnieniu zawiadomienia Adam Szłapka podkreślił, że z materiału TVN24 dowiadujemy się, iż Antoni Macierewicz "ukrył dokumenty i dowody, które nie pasują do tezy o bombie i zamachu w Smoleńsku". "Z ustaleń dziennikarzy wynika, że co najmniej od grudnia 2020 roku Antoni Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponowali materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczały zamach, albo wskazywały na katastrofę jako przyczynę katastrofy TU-154M" - czytamy w piśmie przesłanym redakcji portalu Gazeta.pl.
"Sfałszowane i zmanipulowane zostały m.in. amerykańskie badania Narodowego Instytutu Badań Lotniczych z amerykańskiego Uniwersytetu Wichita (National Institute for Aviation Research), na które Komisja Badania Wypadków Lotniczych wydała aż 8 mln zł. Dość wspomnieć, że sam budżet Komisji pochłonął od 2016 roku ponad 30 mln zł - środków wydawanych w sposób uznaniowy i nietransparentny" - podkreślił Adam Szłapka w zawiadomieniu do prokuratury.
Poseł Koalicji Obywatelskiej zaznaczył również, że "lansowanie fałszywej tezy o zamachu smoleńskim stało narzędziem politycznym Prawa i Sprawiedliwości oraz Jarosława Kaczyńskiego". "Na kłamstwie smoleńskim i micie o zamachu zbudowana została wielka narracja i zbijany był polityczny kapitał. Promowanie tego kłamstwa kosztowało podatników ponad 30 mln zł. Trwale podzielono społeczeństwo polskie. Zadano ogromny ból rodzinom ofiar katastrofy" - dodał.
Przypomnijmy, że ws. katastrofy powstał jeszcze jeden raport - ten przedstawiony przez komisję Jerzego Millera. Zgodnie z nim bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku, było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 m), przy zbyt dużej prędkości opadania, w połączeniu z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Według komisji Millera piloci tupolewa złamali procedury bezpieczeństwa, co doprowadziło do zderzenia samolotu z drzewem, oderwania lewego skrzydła maszyny i utraty jej sterowności, aż w końcu zderzenia się z ziemią.
Ale czynników wymienionych w raporcie, które miały według komisji wpłynąć na rozbicie się prezydenckiego samolotu, jest więcej. Mowa między innymi o wykorzystaniu złego wysokościomierza, zbyt późnej zmianie toru lotu przez pilotów czy błędnych informacjach przekazanych przez kontrolera wieży. Więcej na temat wniosków komisji Millera przeczytać można tutaj.