Katastrofa smoleńska. Jest zawiadomienie ws. Macierewicza. Chodzi o możliwe ukrywanie dowodów

"Lansowanie fałszywej tezy o zamachu smoleńskim stało się narzędziem politycznym Prawa i Sprawiedliwości oraz Jarosława Kaczyńskiego" - podkreśla Adam Szłapka. Lider Nowoczesnej złożył do prokuratury zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicz. To pokłosie ustaleń dziennikarskich, zgodnie z którymi podkomisja smoleńska miała ukrywać dowody.
Zobacz wideo Kto powinien ponieść konsekwencje za działania podkomisji smoleńskiej?

Jak ustalił reporter TVN24 Piotr Świerczek, podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza miała ukryć część zdjęć, nagrań i danych dotyczących katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Dziennikarz przedstawił m.in. ekspertyzę amerykańskich badaczy, którzy stwierdzili, że samolot uderzył w drzewa, co jest sprzeczne z tezą o zamachu i eksplozji bomb, lansowaną przez polityka Prawa i Sprawiedliwości.

Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie postanowił złożyć Adam Szłapka. W piśmie skierowanym do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry poseł Koalicji Obywatelskiej podkreślił, że chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza w związku z:

  • przekroczeniem uprawnień, działając na szkodę interesu publicznego,
  • utrudnianiem lub udaremnianiem postępowania karnego, zacierając dowody,
  • niszczeniem lub zmianą zapisu istotnej informacji,
  • użyciem jako autentyczny, podrabianiem lub przerabianiem dokumentu.

Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl

"Lansowanie fałszywej tezy o zamachu smoleńskim stało się narzędziem politycznym PiS"

W uzasadnieniu zawiadomienia Adam Szłapka podkreślił, że z materiału TVN24 dowiadujemy się, iż Antoni Macierewicz "ukrył dokumenty i dowody, które nie pasują do tezy o bombie i zamachu w Smoleńsku". "Z ustaleń dziennikarzy wynika, że co najmniej od grudnia 2020 roku Antoni Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponowali materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczały zamach, albo wskazywały na katastrofę jako przyczynę katastrofy TU-154M" - czytamy w piśmie przesłanym redakcji portalu Gazeta.pl.

"Sfałszowane i zmanipulowane zostały m.in. amerykańskie badania Narodowego Instytutu Badań Lotniczych z amerykańskiego Uniwersytetu Wichita (National Institute for Aviation Research), na które Komisja Badania Wypadków Lotniczych wydała aż 8 mln zł. Dość wspomnieć, że sam budżet Komisji pochłonął od 2016 roku ponad 30 mln zł - środków wydawanych w sposób uznaniowy i nietransparentny" - podkreślił Adam Szłapka w zawiadomieniu do prokuratury.

Poseł Koalicji Obywatelskiej zaznaczył również, że "lansowanie fałszywej tezy o zamachu smoleńskim stało narzędziem politycznym Prawa i Sprawiedliwości oraz Jarosława Kaczyńskiego". "Na kłamstwie smoleńskim i micie o zamachu zbudowana została wielka narracja i zbijany był polityczny kapitał. Promowanie tego kłamstwa kosztowało podatników ponad 30 mln zł. Trwale podzielono społeczeństwo polskie. Zadano ogromny ból rodzinom ofiar katastrofy" - dodał.

Co wiadomo z prac komisji Jerzego Millera?

Przypomnijmy, że ws. katastrofy powstał jeszcze jeden raport - ten przedstawiony przez komisję Jerzego Millera. Zgodnie z nim bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku, było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 m), przy zbyt dużej prędkości opadania, w połączeniu z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Według komisji Millera piloci tupolewa złamali procedury bezpieczeństwa, co doprowadziło do zderzenia samolotu z drzewem, oderwania lewego skrzydła maszyny i utraty jej sterowności, aż w końcu zderzenia się z ziemią. 

Ale czynników wymienionych w raporcie, które miały według komisji wpłynąć na rozbicie się prezydenckiego samolotu, jest więcej. Mowa między innymi o wykorzystaniu złego wysokościomierza, zbyt późnej zmianie toru lotu przez pilotów czy błędnych informacjach przekazanych przez kontrolera wieży. Więcej na temat wniosków komisji Millera przeczytać można tutaj.

Więcej o: