Z reportażu TVN24 wynika, że podkomisja badająca przyczyny katastrofy lotniczej w Smoleńsku, do której doszło w 2010 roku, pominęła dowody, które nie godziły się z główną teorią lansowaną przez Antoniego Macierewicza. Jeden z raportów, który dowodził, że w Smoleńsku nie doszło do zamachu na prezydencki samolot TU-154M, nie znalazł się w raporcie mimo tego, że analizy te zostały opłacone ze środków Skarbu Państwa. Członkowie podkomisji smoleńskiej mieli posiadać dowody wykluczające zamach od co najmniej grudnia 2020 roku. Mimo specjalistycznego raportu, do tej pory członkowie podkomisji głoszą niepotwierdzone teorie o bombach w samolocie.
Premier Mateusz Morawiecki został zapytany we wtorek 13 września o pomijanie dowodów przed podkomisję Antoniego Macierewicza. Dziennikarze dopytywali też, czy rząd przedstawi wszystkie ekspertyzy i analizy, które są w posiadaniu podkomisji smoleńskiej, a które mogły zostać przez nie utajnione.
- Nie prześledziłem kilku tysięcy stron tego raportu, tylko wnioski końcowe. Wiem, że intencją podkomisji ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest opublikowanie tych stron. Tu nie ma nic do ukrycia. Jesteśmy za tym, by opinia publiczna zapoznała się z tym raportem, ze wszystkimi źródłami, w oparciu o które opracowana została końcowa analiza - mówił premier.
Przeczytaj więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.
Mateusz Morawiecki dodał, że według jego wiedzy cała dokumentacja związana z katastrofą smoleńską służyła "jako podstawa do wypracowania jedynych uprawnionych wniosków". - Jeżeli pan marszałek, minister Macierewicz miałby ponosić jakieś konsekwencje, to tylko takie, że powinien dostać naprawdę medal za konsekwencje, za to, że miał odwagę wbrew temu bardzo, niejednokrotnie trudnemu otoczeniu, w którym działał, do wypracowania końcowego raportu - stwierdził szef polskiego rządu.
Dalej premier wymieniał kolejne zalety Antoniego Macierewicza. - Bardzo jestem mu za to wdzięczny, ponieważ mało było takich odważnych, którzy konsekwentnie, wbrew temu wszystkiemu, co działo się wokół (...). Jeśli jakieś konsekwencje, to myślę, że jakiś medal dla pana ministra Macierewicza bardzo by się należał - dodał.